6

317 17 5
                                    

Enjoy guys!

Zoe

☆☆☆

- Cześć Maddy - usłyszałam za swoimi plecami, a słowom towarzyszyło wskoczenie na kanapę obok mnie.

- Tayler rozwalisz nam kiedyś tą kanapę, przysięgam - powiedziałam patrząc na niego z pobłażaniem, przerywając na chwilę wybieranie filmu.

- Co będziesz oglądać? - spytał, przytulając się do mojego ramienia jak małe dziecko. Tayler często zachowywał się jak jakiś trzylatek, co sprawiło że zaczęłam sobie z niego żartować.

- Coś nie dla ciebie. Dzieci idą już spać - powiedziałam uśmiechając się do niego sarkastycznie.

- No wiesz co? Jest dopiero piętnasta - powiedział i zrobił naburmuszoną minę.

- No właśnie - odparłam jakby to było najoczywistszą rzeczą na świecie. - Czas na popołudniową drzemkę.

- No ale tak bez bajki? - odparł poruszony.

- Tak, no już spieprzaj - powiedziałam uwalniając moją rękę z jego uścisku. Zaczęliśmy się szturchać co doprowadziło do małej, nieszkodliwej bójki. Tayler złapał mnie w talii i zaczął łaskotać czego szczerze nienawidzę i on dobrze o tym wie. Zaczęłam się niekontrolowanie śmiać, starając się uwolnić co w sumie nie szło mi zbyt dobrze, bo chłopak miał więcej siły. W końcowym efekcie skończyłam na jego kolanach szarpiąc się, a on za wszelką cenę starał się mnie obezwładnić tak żebym się nie ruszała co też nie było łatwym zadaniem. Temu całemu cyrkowi towarzyszył nasz donośny śmiech.

- Zachowujecie się jak dzieci - usłyszeliśmy głos Liv, więc zaprzestaliśmy na chwilę naszych działań zwracając na nią uwagę. Dziewczyna musiała zejść jakoś przed chwilą na dół, bo jeszcze minutę temu jej tu nie było.

- Taki nasz urok - uśmiechnął się do niej czarująco, a na jej twarzy pojawiły się praktycznie niewidoczne rumieńce, których chłopak najprawdopodobniej nawet nie zauważył. Ja postanowiłam wykorzystać chwilę nieuwagi tego kretyna i zakończyć naszą małą bitwę, więc szybko wyrwałam się z jego objęć i nie dając mu czasu na reakcję stanęłam za Liv. Chłopakowi zajęło parę sekund zorientowanie się co się stało, ale za chwilę zmrużył na mnie oczy.

- Wygrałam - oznajmiłam, pokazując mu język. Na co on mnie przedrzeźnił.

- No jak w przedszkolu - usłyszałam cichy pomruk mojej przyjaciółki, którego chyba mieliśmy nie słyszeć.

- Był czas się przyzwyczaić - powiedziałam dość głośnym szeptem.

- Ale ja nie chcę się przyzwyczajać. Zachowujcie się jak ludzie w waszym wieku - odparła Liv takim samym głosem.

- To niewykonalne królewno - wtrącił się Tayler także nas naśladując.

- Spójrz na to z tej strony, byłoby w cholerę nudno - powiedział nagle Ethan wchodząc do salonu z kubkiem kawy w ręku.

- O to to - poparł go Tayler.

- Masz kawę - oznajmiłam oskarżycielsko.

- Nie, eliksir wielosokowy - odparł sarkastycznie.

- I nawet nie zapytałeś czy komuś zrobić, a komuś to konkretniej mi - zmrużyłam na niego oczy, ignorując jego sarkastyczną uwagę.

- Nóżki i rączki Maddy ma? Ma. Wie gdzie jest ekspres, cukier, mleko i kawa? Wie. No to niech teraz Maddy pójdzie do kuchni i sobie zrobi sama.

- Jesteś okropny - prychnęłam.

- Wiem, ktoś musi - odparł z dumą.

- No to już wiemy po kim ona to ma - wtrąciła się Liv, kręcąc głową z dezaprobatą.

I still hate you but...Where stories live. Discover now