Doszliśmy już do domu, a ja nie mam nadal pomysłu w co się ubrać.
-Jesteśmy!- krzyknęłam. Mama wyszła na korytarz i się uśmiechneła.
-Jak było?- zapytała. Sam od razu zaczął opowiadać jak to się bawił z Antonim. Zaczęłam iść na górę.
-A ty Amber?-spytała
-Trochę się zmęczyłam ale jest dobrze-uśmiechnełam się- tylko.....nie mam się w co ubrać-odpowiedziałam. Mama popatrzyła na mnie i się zastanowiła.
-Chyba mam coś dla ciebie-powiedziała po chwili. Wróciła się do pokoju. Zaraz ruszyłam za nią. Szukała czegoś w szafie, aż wyciągnęła jakiś karton. Płożyła go na stole.
-Jest tu moja sukienka którą kiedyś uszyłam, właśnie na jedną z ceremonii-powiedziała z uśmiechem. Wyjęła ją z pudełka, a mi od razu serce podskoczyło. Była przepiękna. Miała czerwony dół w żółte kwiatki, była za kolana. Góra sukienki była biała z odkrytymi ramionami, zakończona była falbanką. Nie mogłam się napatrzeć, była po prostu piękna!
-Masz przymierz ją-powiedziała mama dając mi sukienkę. Od razu poszłam się przebrać. Suknia idealnie na mnie leżała i ładnie podkreślała moją talię. Naglę usłyszałam dzwony. To był znak.
-Już czas-powiedziałam do siebie, szybko rozpuściłam włosy i je uczesałam. Założyłam opaskę i zaczęłam schodzić .
-Sam już musimy iść!-krzyknęłam. Od razu pojawił się obok mnie. Mama stała na korytarzu.
-Wyglądasz pięknie-powiedziała i pocałowała mnie w policzek. Uśmiechnełam się.
-Dziękuje mamo-powiedziałam i popatrzyłam na Sama.
-To my wychodzimy, znowu-powiedziałam i się zaśmiałam.
-Nie wracajcie zbyt późno!-krzyknęła za nami mama. Ludzie zaczęli już wychodzić ze swoich domów. Szłam z Samem za rękę, aż zobaczyliśmy dom Madrigalów. Przed domem stały dwie osoby witające gości. Jedną z nich była wysoka i umięśniona dziewczyna. Chyba to była starsza siostra Mirabel, Luisa. Drugą osobą był chłopak trochę wyższy ode mnie, z kręconymi włosami i to był kuzyn Mirabel, Camilo. Opowiadała mi o nich, i sądząc po opisie jej mówienia to zgaduje że to byli oni. Podeszliśmy z Samem bliżej.
-Witam w domu Madrigalów-nagle przed nami pojawił się Camilo.
-Cześć-odpowiedziałam, a Sam już pobiegł do środka.
-Kim jesteś, nigdy cię nie widziałem-powiedział ciągle mi się przyglądając.
-Jestem Amber, nie wychodzę zbyt często na miasto więc możesz mnie nie kojarzyć-odpowiedziałam. Nadal mi się przyglądał, ale nagle się uśmiechną. Wyciągną do mnie rękę.
-Jestem Camilo-powiedział nadal z usmiechem na twarzy. Też się uśmiechnełam.
-Miło mi cię poznać-powiedziałam podając mu rękę.
-A więc dzisiaj będę twoim przewodnikiem-powiedział. Spojrzałam się na niego zdziwiona, ale zaraz się zaśmiałam.
-Bardzo dziękuje za pomoc-powiedziałam z uśmiechem, o on go odwzajemnił.
-Więc panie przodem-powiedział. Kłaniając się. Znowu się zaśmiałam. Mirabel miała racje, jest zabawny i uroczy. Weszliśmy do środka, a Mirabel od razu mnie zobaczyła. Uśmiechneła się i mnie przytuliła.
-Część Amber, masz piękną suknie-powiedziała zachwycona. Zaśmiałam się.
-Dziękuje, mama mi ja dała-odpowiedziałam. Camilo patrzył na nas zdziwiony.
-Skąd wy się znacie?-zapytał
-Camilo, to moja przyjaciółka Amber-odpowiedziała Mirabel. Camilo się jeszcze bardziej zdziwił. Teraz spojrzał na mnie, później znowu na Mirabel.
-Masz taka ładna przyjaciółkę a ja o tym nie wiem-powiedział z wyrzutem. Czułam jak się rumienię. Mirabel miała coś powiedzieć ale ceremonia się już zaczęła. Podeszliśmy pod schody na których stała Abuela, babcia Mirabel ze świecą. Nagle zapadła cisza.
-Przed wieloma laty, światło tej świecy obdarowało nasza rodzinę cudem. Dzięki niemu za sprawą magi, pojawił się nasz dom. Nasza Casita, a dzisiaj zebraliśmy się tutaj by być światkami nowego cudu- powiedziała. Nagle światło oświeciło Antonio, który stał na końcu sali. Zauważyłam że nie ma obok mnie Mirabel. Mały wyciągną rękę za siebie i za kurtyny wyszła Mirabel. Złapała go za rękę i szli w stronę schodów. Kiedy byli przy drzwiach, Antonio dotknął świecy, a później zawahał się ale złapał za klamkę. A drzwi zaczęły się świecić jeszcze mocniej. Nagle do środka wleciał tukan i usiadł mu na ramieniu, zaczął coś krakać a mały kiwał głową ze zrozumieniem.
-Tak, rozumiem co mówisz-powiedział uśmiechnięty. A na drzwiach pokazał się obraz z Antonim. Wszyscy zaczęli wiwatować.
.......
Teraz byliśmy w pokoju Antoniego, gdzie impreza dalej trwała. Stałam i szukałam wzrokiem Mirabel, ale nigdzie jej nie widzę. Naglę poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Cześć, co się tak rozglądasz-spytał uśmiechnięty Camilo.
-Cześć, szukam Mirabel ale nigdzie jej nie widzę-odpowiadam.
-Więc ja dotrzymam ci towarzystwa-powiedział.
-Dobra-odpowiedziałam z uśmiechem. Wyciągnął do mnie rękę.
-Zatańczysz?-zapytał trochę czerwony.
-Z wielką chęcią-odpowiedziałam znowu i podałam mu rękę. Weszliśmy na parkiet i zaczęliśmy tańczyć. Dużo się naśmialiśmy. Prawdę mówiąc nie umiem za dobrze tańczyć. Parę razy nadepnęłam na Camilo, który się z tego śmiał. Przemieniał się we mnie i naśladował moje ruchy. Padłam ze śmiechu, aż naglę drzwi się otworzyły, a w nich stanęła Mirabel cała zdyszana.
-Dom jest w niebezpieczeństwie!
.......
Stałam przy ścianie i czekałam. Camilo i reszta poszli zobaczyć o co chodzi. Ciekawe co Mirabel miała na myśli. Dom jest w niebezpieczeństwie? Mam nadzieję że to nic poważnego.
-Hej Amber-usłyszałam. Oderwałam wzrok od podłogi i spojrzałam w górę. Zobaczyłam Camilo.
-Wszystko dobrze?-zapytał.
-Tak tylko się zamyśliłam-odpowiedziałam kiwając głową.
-Czy z domem wszystko dobrze?-zapytałam.
-Tak, Abuela powiedziała że Mirabel musiało się coś przewidzieć-odpowiedział. Chciałam coś powiedzieć ale usłyszałam swoje imię.
-Amber!-spojrzałam na drzwi i zobaczyłam Sama.
-Zaraz przyjdę-powiedziałam do Camilo. Kiwną mi głową. Podeszłam do Sama który stał oparty o drzwi.
-Co się stało?-zapytałam.
-Możemy wracać do domu, spać mi się chce-powiedział przecierając oczy.
-Dobra tylko powiem że idę-odpowiedziałam. Podeszłam do Camilo, który chyba na mnie czekał.
-Camilo my już idziemy bo Sam już zasypia-powiedziałam. Popatrzył na mnie i zobaczyłam smutek w jego oczach.
-O...szkoda, no to pa-powiedział.
-Jak coś to jutro tu przychodzę, bo Mirabel potrzebuje mojej pomocy z czymś tam. Więc widzimy się jutro-powiedziałam z usmiechem, widząc jak od razu zmienia mu się wyraz twarzy.
-A..okej to do jutra-powiedział z dużym uśmiechem. Podeszłam do Sama i wzięłam go na barana. Odwróciłam się jeszcze i pomachałam do Camilo, a on mi odmachał. Weszłam do domu z Samem na plecach. Wiem jedno.......to była najlepsza noc w moim życiu.
Oto drugi rozdział, mam nadzieje że wam się podoba.
Szczęśliwego Nowego Roku😀😀
31.12.2021