1. '' Przecież jesteśmy przyjaciółkami prawda? ''

2K 94 67
                                    

Encanto. Miasto pełne magi i dobroci... Wszyscy są dla siebie mili i pomocni, a zwłaszcza jedna z rodzin. Madrigal. Ludzie o wyjątkowych zdolnościach, to dzięki nim to miasto powstało i dalej istnieje. Dzięki swoim darom pomagają mieszkańcom. W tym cudownym mieście żyję ja z rodziną. Teraz trochę o mnie. Mieszkam w średniej wielkości domu obok mostu, na który chodzę co jakiś czas by popatrzeć na gwiazdy . A więc, mieszkam z mamą, tatą i młodszym bratem. Mama ma własny biznes, robi i sprzedaje słodycze. Tata też ma swój biznes, jest stolarzem. A mój brat jest po prostu zwykłym denerwującym ale słodkim dzieciakiem. Natomiast moim zajęciem jest rysowanie i malowanie. Kiedyś chciałabym zostać malarzem, ale dość o mnie zapraszam do zapoznania się bliżej z tą historią.

......

Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, a dokładnie o dziewiątej gdzie normalnie spała bym jeszcze dłużej. Ale dzisiaj jest wyjątkowy dzień, ponieważ przyjaciel mojego brata, Antonio dostaje swój dar. Tak. mój brat przyjaźni się z jednym z Madrigalów. Ja osobiście ich nie znam, no może oprócz Mirabel. Nasze mamy się kumplują, zaczęło się od tego, że któregoś dnia Mirabel była z mamą na zakupach gdy ja byłam na straganie i sprzedawałam słodycze mojej mamy. Bardzo im posmakowały, więc przychodziły częściej, aż zaczęły się wymieniać przepisami. A z Mirabel dobrze mi się rozmawiało więc czasami też przychodziła pogadać, najczęściej gadaliśmy o jej rodzinie. Szkoda mi Mirabel, tylko ona nie dostała daru a na to zasługuje ponieważ bardziej miłej i pomocnej osoby nie spotkałam. Wracając wczoraj Mirabel spytała czy pomogę jej w dekorowaniu domu na ceremonie. Oczywiście się zgodziłam. A więc wstałam poszłam się umyć a później ubrałam się w czerwoną spódnicę do kolan i białą koszulkę na ramiączka. Spięłam włosy w wysokiego kucyka, umyłam jeszcze zęby. Zaczęłam schodzić ze schodów i już czułam piękny zapach, jajecznica z bekonem, moje ulubione . Jak tylko zeszłam coś przyczepiło mi się do nogi, spojrzałam w dół i się uśmiechnęłam. Zobaczyłam uśmiechającego się Sama, mojego brata.

-Dopiero wstałam a ty już chcesz mnie zabić ?-Zapytałam śmiejąc się.

-Nie po prostu chciałem cię przytulić, bo ja cię tak kocham-Odpowiedział ciągle tuląc się do mojej nogi. Zaśmiałam się, oj coś mi tu śmierdzi.

-Co chcesz?-Zapytałam bo wiedziałam że czegoś chce. I chyba miałam rację bo się jeszcze bardziej uśmiechnął.

-Mogę iść z tobą do Madrigalów?-zapytał. Podejrzewam że chce iść do Antonio jeszcze przed ceremonią. Westchnęłam uśmiechając się.

-Dobra ale masz być grzeczny i nie przeszkadzać-rozkazałam. Uśmiechną się jeszcze bardziej i mocniej mnie przytulił.

-A teraz daj mi zjeść śniadanie żebym w ogóle miała siły tam dojść-Zaśmiałam się i wyrwałam z jego uścisku, poszłam do kuchni.

-Dzień dobry-powiedziałam do rodziców. Mama odwróciła się uśmiechnięta jak zawsze, tata już jadł

-Dzień dobry kochanie-odpowiedziała mi mama.

-Jak się spało?-spytał tata z pełną buzią.

-Krótko-odpowiedziałam siadając do stołu. Mama zaśmiała się wracając do robienia śniadania dla Sama. O wilku mowa, młody schodził ze schodów, pewnie poszedł się przebrać.

-Dzień dobry-powiedział uśmiechając się.

-Dzień dobry- odpowiedzieliśmy chórkiem. Zaczęliśmy jeść śniadanie, ja dosłownie się na nie rzuciłam. Ugryzłam kawałek bekonu i bułki z masłem, popijając sokiem pomarańczowym.

-Mamo Sam idzie ze mną do Mirabel dzisiaj-powiedziałam przerywając ciszę jaka panowała przy stole.

-Dobrze tylko pilnuj go, a ty-wskazała na Sama palcem-słuchaj się siostry i bądź grzeczny- powiedziała znowu wracając do jedzenia.

-Przecież ja zawszę jestem grzeczny- odpowiedział naburmuszony. Zaśmiałam się patrząc na niego, a on rzucił mi groźne spojrzenie. Już skończyłam jeść więc wstałam od stołu.

-Dobra za pięć minut widzę cię przy drzwiach i idziemy- powiedziałam. A mały zaczął jeść szybciej, zaśmiałam się.

-Nie udław się- powiedział tata śmiejąc się. Poszłam jeszcze na górę po torebkę , założyłam jeszcze buty i już mogłam schodzić. Na schodach słyszałam już Sama zakładającego buty.

-Amber choć już!-krzyknął Sam mimo że to ja niby miałam na niego czekać.

-Już, już-odpowiedziałam stając obok niego

-To my wychodzimy!-krzyknęłam do rodziców.

-Do zobaczenia!-odpowiedziała mama. Tata pewnie już wyszedł. Wyszliśmy i zaczęliśmy iść w stronę domu Madrigalów. Po drodze witając się z ludźmi. W trakcie zauważyłam Mirabel śpiewającą dzieciom o swojej rodzinie. Uśmiechnęłam się słuchając piosenki. Kiedy była już pod domem z pudłem dekoracji od jakiegoś gościa z wąsem. Podeszłam do niej.

-Cześć Mirabel-powiedziałam uśmiechając się. Odwróciła się do mnie i uśmiechnęła.

-Cześć Amber, jesteś wcześniej niż myślałam-powiedziała śmiejąc się.

-Ha ha bardzo śmieszne-powiedziałam przewracając oczami, ale jednocześnie też się śmiejąc.

-Daj pomogę ci-powiedziałam biorąc parę rzeczy z pudła.

-Dzięki przyda się pomoc-powiedziała

-No widać, dom sam się nie udekoruje-odpowiedziałam. A drzwi okna zaczęły się machać.

-Nie na pewno sam byś dał rade-powiedziałam do Casity, z tego co Mirabel mi opowiadała o domu to właśnie tak się nazywa. To taki żywy dom. Obie z Mirabel zaczęłyśmy się śmiać z zachowania Casity. Weszłyśmy do domu idąc w stronę kuchni. Była tam mama Mirabel, jak zawszę coś gotowała.

-Cześć mamo-powiedziała Mirabel całując mamę w policzek.

-Dzień dobry proszę pani- powiedziałam. Julieta uśmiechnęła się w nasza stronę.

-Witajcie dziewczęta-odpowiedziała nam. Odwróciła się w moją stronę i dała mi kartkę, podejrzewam że z jakimś przepisem.

-Amber daj to mamie, to przepis na to ciasto bananowe co ostatnio wam dałam-powiedziała uśmiechając się. Odłożyłam dekoracje na stół obok i schowałam kartkę do torebki.

-Dobrze i dziękuje-powiedziałam. Skinęła mi głową z uśmiechem. Teraz zwróciłam wzrok na Mirabel

-Mirabel to z czym mam ci dokładnie pomóc?-zapytałam z uniesioną brwią.

-Muszę nadmuchać balony i je rozwiesić, też powiesić parę ozdób-odpowiedziała z westchnieniem. Chwilę się zastanowiłam.

-Dobra to ja wezmę się za balony a ty resztę okej?-zapytałam

-Dobra-odpowiedziała z uśmiechem i mnie przytuliła. Nie powiem byłam zdziwiona ale odwzajemniłam uścisk.

-Dziękuje że mi pomagasz-wyszeptała. Zaśmiałam się, i powiedziałam coś czego nie byłam pewna.

-Przecież jesteśmy przyjaciółkami prawda?-powiedziałam. Spojrzała na mnie zaskoczona, potem jedna się uśmiechnęła i pokiwała głową.

-Tak jesteśmy-odpowiedziała. Też się uśmiechnęłam, jest moją pierwszą przyjaciółką w życiu.

......

W końcu skończyłam rozwieszać balony. Na dworzu już ciemno, muszę już wracać się przygotować. Zaczęłam się rozglądać za Samem, i zobaczyłam go na schodach z Antonim. Podeszłam do nich.

-Sam idziemy już do domu się przygotować-powiedziałam. We dwoje na mnie spojrzeli, Sam pokiwał głową.

-To do później Anti-powiedział. Anti to ksywka jaką Sam wymyślił dla Antoniego.

-Okej to do później-odpowiedział Anti. Zmierzaliśmy w stronę drzwi, po drodze spotkałam jeszcze Dolores. Kuzynkę Mirabel, trochę rozmawiałyśmy jak mi pomagała z balonami. Skinęłyśmy sobie głowami i poszłyśmy dalej. Teraz najgorsza misja..........NIE MAM SIĘ W CO UBRAĆ!!!!





Mam nadzieje że wam się podobało,( możliwe że jutro będzie następny rozdział.)\

Życzę miłego dnia😀

30.12.2021

Camilo Madrigal [ZAKOŃCZONE]Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt