Cute, don't cut! | Karlnap

By SigynValHallen

386K 27.2K 30K

Ameryka ma ważniejsze problemy na głowie niż dwóch bezbronnych chłopców, którzy zrządzeniem losu trafiają na... More

Rozdział 1: Kultura puka do drzwi, patologia wchodzi oknem
Rozdział 2: Miasto, gdzie depresja spada z nieba wraz z deszczem
Rozdział 3: Cisza, chłód i trochę krwi
Rozdział 4: Okno na przedwczesne zejście
Rozdział 5: Uchylone drzwi, za którymi rozmawia się łatwiej
Rozdział 6: Sk8park
Rozdział 7: Im starszy jestem, tym więcej widzę
Rozdział 8: Na horyzoncie widać czarne chmury, z oddali słychać grzmot
Rozdział 9: Cute, don't cut
Rozdział 10: Zakochany samobójca
Rozdział 11: Czekoladowy chłopiec
Rozdział 12: Na Florydzie też czasem pada deszcz
Rozdział 13: If I could tell him...
Rozdział 14: Naćpani nocą, uzależnieni od siebie
Rozdział 16: Przeszłość
Rozdział 17: Martwe oczy
Rozdział 18: All the kids are depressed
Rozdział 19: Nawet śmierć nas nie rozłączyła
×Dodatek×
!!!

Rozdział 15: Druga zwrotka

16.4K 1.2K 1.8K
By SigynValHallen

Następne dni były jak sen. Nicholas i Karl czuli się jak w bajce. Spędzali razem tyle czasu ile tylko mogli. Nikt nie wiedział poza nimi że się zeszli, nie chcieli na razie tego mówić całemu światu. To był ich mały słodki sekret, jednak jeśli ktoś zapyta nie będą kłamać i powiedzą prawdę. Nie spodziewali się jednak że inni poznają prawdę tak szybko. W czwartek Karl zaprosił Nick'a na noc do siebie. Chcieli obejrzeć razem Tokyo Ghoul. Rodzice Jimma chcieli przy okazji poznać w końcu chłopaka z którym ich przybranym syn spędza tyle czasu. Szkolny przewodniczący z kolei nie był aż tak z tego ucieszony, liczył że spędzi trochę czasu z bratem sam na sam wreszcie. W tamtym momencie jednak nie zanosiło się na to. Czwartek rozpoczął się zwyczajnie. Nick, Alex i Karl siedzieli na schodach czekając na dzwonek na lekcję oraz żywo rozmawiając o planach na wakacje. Było do nich jeszcze trochę czasu, ale pomarzyć mogli. Karl siedział stopień wyżej niż oni i wtulał się w plecy Nicka.
-Hmm.. - mruknął Alex - mam wrażenie że o czymś nie wiem.
-Co masz na myśli? - spytał Karl.
-Zawsze trzymaliście się blisko ale teraz zachowujcie się jak para - zauważył chłopak.
-Oh naprawdę? - zaśmiał się z lekka nerwowo Nick.
-Tak - Meksykanin przymknął oczy jeszcze bardziej podejrzliwy - wiecie że możecie po prostu mi powiedzieć?
-No dobra, tak jesteśmy razem, zadowolony? - Karl lekko się zarumienił mówiąc to.
-Mój ship się spełnił, mogę umierać w spokoju - uśmiechnął się Alex.
-Co do kur... Dlaczego nas shipowałeś? Czy ty Boga w sercu nie masz? - spytał Nicholas z lekkim zażenowaniem.
-Shhh, to nie ważne. Ważne że jesteście szczęśliwi. Bo jesteście szczęśliwi, prawda?
-Tak - zgodził się Karl i mocniej przytulił swojego chłopaka.
Nicholas uśmiechnął się i poczuł ulgę że przy Alexie nie muszą chociaż udawać. Wciąż nie powiedział Clayowi o tym, a Karl Jimmy'emu, jednak dziś wieczorem to się ma zmienić.
Długa przerwa przyszła tak szybko dla dwójki zakochanych, że dopiero Alex uświadomił ich o tym że teraz ona. Cała trójka poszła na stołówkę gdzie o dziwo siedział tylko Dave wraz z Jonathana'em oraz Tom. Przywitali się z nimi i usiedli.
-Gdzie reszta? - spytał Karl uderzając  rytmicznie palcami o blat stołu.
-Will w domu, Darryl i Zak w samorządzie - wyjaśnił Tom bez ekscytacji, zupełnie jak nie on.
-Wszystko dobrze Big Man? - spytał Nicholas.
-Will nie chce dać mu posłuchać swoich piosenek - wyjaśnił Dave.
Tommy na wspomnienie o jego starszym przyjacielu jedynie mruknął coś pod nosem i się skrzywił.
-Ay Thomas, nie przejmuj się - powiedział Alex - Will jest perfekcjonistą, jeśli nie dopnie na ostatni guzik idealnie uprasowanej koszuli, to nie pokaże się na mieście.
Blondyn przytaknął i westchnął smutno.
-Nie będzie dziś Claya? - spytał Schlatt.
-Nic nie pisał o spóźnieniu czy czymś takim - Nick wzruszył ramionami.
A wtedy stało się coś czego nikt się nie spodziewał. Clay wszedł na teren stołówki wraz z George'em. Dosiedli się do ich stołu.
-Co on tu robi? - spytał Alex z rękami skrzyżowanymi na piersi.
-Nie wiedziałem że teraz przyjmujemy wszystkich znajomych Nicholasa do grupy od tak - George wydawał się niewzruszony - ale w sumie dobrze że więcej ich nie ma, bo nie zmieścilibyśmy się tu.
Schlatt z Davem obserwowali uważnie sytuację.
-Jak ci się nie podoba nasza obecność wasza kurewska Mość to możemy stąd iść - oznajmił Alex.
Brytyjczyk wzruszył obojętnie ramionami. Nie mógł mu przytaknąć wprost, nie przy Clayu. Karl spojrzał z wyrzutami na Claytona. Blondyn skrzywił się i westchnął.
-Nikt nie będzie stąd odchodził - starał się załagodzić sytuację.
George'a spojrzał na Nicholasa i Karla.
-Zapomniałem wam pogratulować, powodzenia na nowej drodze życia - powiedział z uśmiechem, sztucznym tak bardzo że aż promieniował.
Rad swoim promieniowaniem zabijał wolniej już niż jego uśmiech. Wszyscy się na nich gapili poza Alexem.
-O czym on mówi? - spytał Tom.
-To wy im jeszcze nie powiedzieliście że się zeszliście? - zdziwienie George'a było równie sztuczne co jego uśmiech.
-Nick? - Clay patrzył jak chłopaka zalewa fala wstydu - Czy to prawda?
Karl chwycił bruneta za dłoń równie zawstydzony i zestresowany co jego chłopak.
-Aww, trzymacie się za ręce, jak uroczo - skomentował George, a jego uśmiech ociekał jadem.
Nick i Clay patrzyli na siebie. Blondyn wydawał się trochę jakby... zawiedziony? W końcu byli przyjaciółmi, czemu Nicholas mu nie powiedział że on i Karl są razem?
-Lepiej się już nie odzywaj George - mruknął lekko podkurwiony Meksykanin.
Czuł gdzieś w środku że cała ta szopka z gratulacjami to jedna wielka ściema. Brytol jak zwykle szukał sensacji tam gdzie jej nie ma i wpierdala się do życia innych.
-Czemu wszyscy żeście zamilkli? Nawet jak są razem to co z tego. To nie nasz sprawa i to niczego nie zmienia dla nas - Alex spojrzał po reszcie z lekka zawiedziony ich zachowaniem.
-Masz rację Alex, to dla nas nic nie zmienia - przytaknął mu Clay, który westchnął i przerwał kontakt wzrokowy z przyjacielem.
-Nikt z nas nie ma problemów z tym kogo kto kocha - powiedział Jonathan czując z lekka wstyd za swoją wcześniejszą reakcje.
-Skoro mleko i tak już się wylało... - westchnął zrezygnowany Nick - tak, to prawda że jestem z Karlem.
-Pogchamp - uśmiechnął się Tommy.

-Jeśli nie chcesz nie musimy mówić Jimmy'emu i jego rodzicom na razie - powiedział Karl pakując swoje rzeczy po ostatniej lekcji.
-Jim i tak się dowie czyż nie? - westchnął Nick - skoro George to wie, to wszyscy zaraz się dowiedzą.
Wyszli z klasy, a na korytarzu czekał na nich Clay i brytyjska kurewna.
-Oh.. hej... - mruknął Nicholas nie mając ochoty na rozmowę teraz z nimi.
-Spieszymy się - oznajmił Karl stanowczo patrząc z zawodem na blondyna.
Clay pokiwał głową na znak że rozumie.
-Możecie nas zostawić na chwilę? - spytał.
-Zaraz przyjdę, idź już do Jimmy'ego- powiedział brunet delikatnie uśmiechając się do Jacobsa.
George i Karl odeszli, a dwójka przyjaciół patrzyła na siebie chwilę w ciszy. W końcu Clay westchnął.
-Więc, masz chłopaka teraz - blondyn podrapał się po karku.
-Tak - przytaknął brunet.
-Nie jestem homofobem czy coś, sam jestem Bi... Po prostu to wszystko stało się tak nagle Nick... Przepraszam za moją reakcje na stołówce, wiedziałem że lubisz Karla bardziej niż przyjaciela, ale nigdy nie byłem w stanie sobie wyobrazić ciebie z kimś. Nie zrozumiem mnie źle, po prostu nigdy nikim się nie interesowałeś i dopiero gdy Karl znalazł się w naszych życiach i gdy zobaczyłem jak blisko z nim jesteś, a jaka jest przepaść między mną a tobą... Zrozumiałem co mówiłeś o samotności, poczułem się dokładnie tak samo jak ty kiedy nie raz odwoływałem nasze spotkania bo szedłem na randkę - w oczach Claya zalśniły łzy - widzisz swojego przyjaciela z kimś, chcesz by był szczęśliwy, a jednocześnie chcesz być obok niego, ale nie możesz dać mu tego czego ta druga osoba i...
-Starczy Clay - Nicholas powiedział spokojnie, niechcąc by jego przyjaciel upokorzył się płacząc publicznie - Czy to był właśnie powód dla którego znów zacząłeś chodzić wszędzie z George'em? - głos mu się lekko załamał kiedy zadawał to pytanie.
-Nick czy ty się go boisz..? - spytał Clay.
Ręce Nicka lekko trzęsły się, więc schował je za plecami. Blondyn zauważył że ostatnio ani razu Teksańczyk nie wyzwał Brytola, a to nie było normalne. Czy Nicholas się bał? Oczywiście że tak. Bał się co może zrobić George nie tylko mu, o siebie nie dbał, ale przede wszystkim bał się o Karla. Bał się że ten go skrzywdzi. Skoro na Nicka nasłał już typów żeby go pobili, najpewniej również on rozpuścił plotki. Do tego Nick wiedział coś o George'u czego nikt inny nie wiedział i wiedzieć nie chciał.
-Nie zmieniaj tematu - mruknął jedynie Nicholas odwracając wzrok.
-Powiedział że skoro nie ma Willa to chce z nami posiedzieć... George jest specyficzny ale to żaden psychol.
Serce Nicka złamało się na pół. Chciał powiedzieć że skoro nie jest psycholem to czemu znęca się nad nim, czemu rozpuszcza te plotki, ale nie umiał.
W tym czasie Karl i George szli w stronę wyjścia ze szkoły.
-Nie zbliżaj się do Nicholasa - powiedział spokojnie, ale jednocześnie stanowczo Karl - wystarczająco się przez ciebie na cierpiał.
-Hmm, mógłbym powiedzieć coś podobnego. Nie zbliżaj się do Nicholasa, albo będziesz cierpieć przez niego. To zwykły ćpun. Ledwo wyszedł z uzależnienia i zaczął się ciąć. Raz przyszedł nawet naćpany do szkoły i jego rodzice musieli po niego przyjechać - George zerknął na Karla zakładając swoje okulary dla daltonistów.
-Nick nie ćpa i nigdy tego nie robił - Jacobs skrzyżował ręce na piersi - nie próbuj mnie wciągać w swoje gry.
-Oh, serio? W takim razie sam się przekonaj - powiedział widząc Alastaira i Florisa niedaleko - Ey! Floris, poczekaj chwilę!
Nastolatkowie zatrzymali się i spojrzeli na George'a idącego w ich stronę z Karlem.
-Pamiętacie jak Nicholas przyszedł naćpany do szkoły? - spytał daltonista.
-A no było coś takiego... - skrzywiła się Floris - to było z rok temu.
-Sam widzisz? - uśmiechnął się pod nosem brytol.
-Nie jestem w stanie uwierzyć w to, że Nick kiedykolwiek coś brał. To nie w jego typie - Karl może i przystawał przy swoim, ale w jego sercu została zasiana niepewność.
-Jednak wydaje mi się, że on wtedy był na jakiś silnych lekach - Alastair podrapał się po karku - chodził parę dni taki nieobecny, a jego oczy nigdy nie wyglądały jak oczy kogoś kto ćpa lub ćpał.
-Faktycznie! - klaskał w dłonie Floris - wtedy chyba ktoś umarł w jego rodzinie, teraz to pamiętam dokładniej.
-Widzisz? - powiedział Jacobs do George'a.
Pożegnał się z Florisem oraz Alastairem i odszedł. Na parkingu przed szkołą czekał na niego jego brat.
-Nie ma Nicholasa z tobą? - spytał z lekka zdziwiony Jimmy.
-Zaraz przyjdzie, Clay go zatrzymał -oznajmił Karl naciągając rękawy bardziej na dłonie.
Stali chwilę w milczeniu i patrzyli przed siebie na mijających ich uczniów. Ta sprawa z Nickiem 'naćpanym' w szkole nie dawała mu spokoju
-Hej Jimmy, powiedz mi... Słyszałem że Nick kiedyś przyszedł do szkoły naćpany. Czy to prawda..?
Starszy spojrzał na niego i westchnął kręcąc głową.
-Ja słyszałem że zabił kogoś, ale jego ojciec zatuszował sprawę - mruknął drapiąc się po karku - to tylko plotki. Sytuację o której słyszałeś miała trochę inny przebieg. Wtedy właśnie poznałem Nicholasa Armstronga, wówczas 16 letniego. Zostałem wezwany do gabinetu dyrektora, to był początek drugiego półrocza jakoś. Kiedy wszedłem do środka Nick siedział na krześle i patrzył w ziemię, a jego ojciec stał przy ścianie. Dyrektor powiedział że co prawda nie mamy z Nickiem żadnych lekcji bo jesteśmy na innym roku, ale chce żebym go pilnował. Spytałem wtedy czy jest nowy, a jego ojciec powiedział mi że Nicholas jest na bardzo silnych lekach, bo dwa dni temu zmarła jego babcia. Ponoć była dla niego bardzo ważna. Wtedy też w sumie pierwszy raz poznałem tamtejszy skład gwiazdek szkolnych. Poza składem wiele z nich totalnie się zmieniło jak tak teraz o tym myślę.
-Gdzie wtedy był Clay - wyszeptał Karl coraz mniej rozumiejąc relacje chłopaków.
-Jestem - powiedział Nick delikatnie się uśmiechając.

Po zjedzonej kolacji trójka nastolatków i dwójka dorosłych siedziała przy stole i rozmawiała.
-Wiedziałem że komisarz Armstrong ma syna, ale nigdy go nie widziałem. Jesteś bardziej podobny do swojej matki Nicholasie - powiedział ojciec Jimmy'ego z lekkim uśmiechem - dawno jej nie widziałem na mieście, słyszałem że się zwolniła z pracy.
-Ah, moja matka już nie wróci do Orlando - Nick uśmiechnął się zakłopotany - rodzice się rozwodzą.
-Oh, to okropne. Musi ci być ciężko - kobieta patrzyła na niego pełnym współczucia spojrzeniem.
-Prawdę mówiąc nigdy nie miałem dobrej relacji z nią. Co prawda ojciec jest mało w domu, ale tak jest lepiej.
-W każdym razie - Karl czuł jak mu się żołądek ściska przez myśl o tym co zaraz powie - chcę wam coś powiedzieć - kiedy wszyscy na niego spojrzeli, kontynuował - Nick to tak na prawdę mój chłopak.
Nastąpiła chwilowa cisza, która przerwała matka Jimmy'ego.
-Tak coś myślałam - kobieta uśmiechnęła się.
-Wiedziałem że to się w końcu stanie - Jimmy delikatnie się uśmiechnął, poczuł jakąś taką ulgę nie wiedząc czemu.
Porozmawiali jeszcze chwilę, po czym Karl zabrał chłopaka do swojego pokoju. Nicholas leżał na brzuchu na łóżku chłopaka i szukał anime na laptopie. Karl włożył rękę pod jego bluzę i położył swoją ciepłą dłoń na jego plecach. Doskonale czuł żebra i kości kręgosłupa. Powstrzymywał się by znów nie wspominać o terapii, nie chciał psuć momentu, ale wiedział że Nick jej potrzebuje. Brunet nagle obrócił się na plecy, a dłoń zamyślonego Karla wylądowała na jego brzuchu. Nick owinął swoje ręce wokół szyi chłopaka i przyciągnął go do siebie, tak że tamten na nim leżał. Patrzyli się sobie w oczy po czym się pocałowali. Cieszyli się chwilą i sobą nawzajem. Jacobs położył swoją głowę na jego klatce piersiowej i zamknął oczy wsłuchując się w bicie serca chłopaka. Nicholas położył ręce na talii chłopaka.
-Kocham cię - szepnął mu do ucha.
-Ja ciebie też Nickuś - Karl delikatnie uśmiechnął się.

Od rana Karl czuł gdzieś w sercu że coś złego się dziś stanie. Wszystko zaczęło się na długiej przerwie. Jacobs czekał na Nicka przy swojej szafce. Nagle jakiś chłopak w bluzie podszedł do niego. Wyjął z kieszeni kopertę, podał mu ją i odszedł. Jacobs spojrzał na przedmiot który otrzymał. Koperta była zaadresowana do Nicholasa. Chyba się nie obrazi jak zajrzę do środka... - pomyślał i otworzył ją. Tego jednak nie spodziewał się znaleźć w środku. Kiedy dosłownie minutę później przyszedł jego chłopak, oczy Karla była zaszklone od łez.
-Karl? Co się stało..? - spytał zmartwiony i chciał go przytulić do siebie, jednak został odrzucony.
-Nie dotykaj mnie - wyszeptał, a w jego oczach zapłonął gniew.
-Zrobiłem coś nie tak? - spytał, a jego serce zaczęło się łamać.
-Kiedy chciałeś mi powiedzieć że bierzesz kokainę? - spytał w miarę spokojnie, ale w środku cały się gotował ze złości.
-Słucham? - Nick nie rozumiał skąd te oskarżenia.
-Przed chwilą twój dealer dał mi kopertę dla ciebie. Kopertę pełna koki.
-To musi być czyiś bardzo głupi żart. Nigdy nie tknąłem narkotyków.
-Oh? Naprawdę? - Karl przymknął oczy - więc ta koperta to pomyłka?!
-To że twoja siostra była ćpunką nie zna-...!
Dokończenie sentencji skutecznie przerwał fakt że dostał "z liścia" od Karla. Oboje przesadzili i doszło to do nich gdy już było za późno. Nick po prostu odszedł, a Karl nadal tam stał w osłupieniu. Nigdy by sam siebie nie posądzał o takie akcje, jednak sytuacja sprzed chwili pokazywała jak bardzo sam siebie nie zna. Całą następna lekcję nie mógł się skupić. Nick nie przyszedł na nią. Karl czuł jak żołądek mu podchodzi do gardła. Był wściekły na siebie i bardzo zmartwiony o bruneta. Nie musiał długo czekać na konsekwencje ich kłótni. Jakaś nauczycielka wpadła do sali z rękami we krwi.
-Matthew! Dzwoń po karetkę! - powiedziała przerażona do jej kolegi z pracy - jakiś chłopak próbował popełnić samobójstwo..!
Jacobs czuł że jakaś część jego powoli umiera. Wiedział kto jest tym chłopakiem. Doskonale to wiedział. Wybiegł na korytarz nie dbając o nikogo. Znalazł go. To był okropny widok, wszystko wyglądało jak scena morderstwa. Nicholas leżał na ziemi nieruchomo z podciętymi żyłami, oczy miał zamknięte i ledwo oddychał. Był blady jak cholera i cały czas trącił tylko więcej i więcej krwi. Szafka chłopaka była otwarta i umazana krwią w środku, a na drzwiczkach od wewnętrznej strony były przyklejone żyletki. Jacobs opadł na kolana przy nim, wpadające w histerię. Nikt nie był w stanie go odciągnąć od ciała bruneta, póki Jimmy nie wziął go na siłę, zamykając w szczelnym uścisku. Chłopak cały drżał, płacząc i błagają by Nick nie umierał, by mu pomogli, by nie zostawił go tu samego i prosił o wybaczenie. Jednak... czy kiedykolwiek będzie dane mu usłyszeć 'wybaczam ci'?

Nicholas trafił w stanie krytycznym do pobliskiego szpitala.

Continue Reading

You'll Also Like

69.5K 2.9K 26
Will Byers to 17-letni chłopak z małego miasteczka Hawkins. Chłopak myśli że przyjaźń z Mikiem Wheelerem nic nie zniszczy. Ale czy na pewno?
5.2K 436 16
i am literally dead here it's me, again. and i made a new dxd artbook.
3.7K 326 6
Kenma Kozume, 24-letni student zostaje namówiony przez przyjaciela na wyjście do baru. Zanim upija się do nie przytomności nawiązuje rozmowę z barma...
13.5K 1.2K 37
Zerkałem codziennie na chłopaka, który wsiadał w autobus, uśmiechał się do mnie, a potem siadał na jakimś wolnym miejscu. Nigdy obok mnie, chociaż to...