Podjechałem motocyklem pod dom Emily i teraz też mojej kochanej Navi. Wbiegłem z rospędu do salonu, była tam Emily, Sam, Leah i Seth, na mój widok uśmiechnęli się. Kuzynka wskazała głową okno, podszeszłem do niego. Widać było przez nie nasz klif z którego skakaliśmy do wody, ujrzałem na nim dziewczynę. Siedziała na głazie z kolanami przyciągniętymi pod brodę.
Westchnąłem głośno z ulgą i czym prędzej pobiegłem do niej. Czekała na mnie.
- Wróciłaś - zawołałem ze łzami w oczach.
- Nie mogłam tego zrobić - wyszeptała drżącym głosem - nie mogłam wyjść za osobę do której nic nie czułam, przy której nie byłam szczęśliwa. Chciałam się poświęcić, ale nie dałam rady.
*Navi*
Chłopak podszedł do mnie, natychmiast przyciągnął mnie do siebie i przytulił, wtuliłam się w niego. Jacob przycisnął swój policzek do mojego czoła i westchnął pełen ulgi.
- Tak strasznie cię przepraszam - zapłakałam, teraz kiedy byłam przy nim nadzwyczajniej odreagowywałam - zawiodłam.
- Navi! - Zawołał prostując ręce w łokciach, dłońmi trzymał mnie za ramiona. - Jak możesz tak mówić! Chciałaś się poświęcić dla nas, dla mnie. Było to głupie, przeciesz poradzilibyśmy sobie, razem! Nie chciałem abyś to robiła. A jednak, ja też zawaliłem, bo pozowliłem ci odejść. Ale już nigdy nie popełnię tego błędu. Byłem w Los angeles, spóźniłem się godzinę...
- Wiem. Powiedzili mi - uśmiechnęła się uroczo.
- Musiałem tam jechać! Chciałem cię odzyskać, wolałem zginąc podczas bitwy o ciebie. Myślałem, że sie spóźniłem, że to koniec, że wyszłaś za mąż, za innego. Wtedy spotkałem Cullenów, mała Reneesme - uśmiechnął się czule - przekazała mi swoje wspomnienia i myśli, widziałem co się stało. Że Aro cię puścił.
- Wystraszył się moich myśli - odpowiedziała dziewczyna.
- Nie zawiodłaś, przeciwnie, jednak znalazłaś wyjście z sytuacji z której nie było wyjścia! Nikt nie ucierpiał, a my możemy być razem. Należysz do mojego serca i obiecuję, że już nigdy nie pozowlę ci odejść... - W tej chwili lekko sie odemnie odsunął i uklęknął. Ujął moje dłonie i zapytał:
- Uczyniesz mi ten zaszczyt i wyjdziesz za mnie? Czy zostaniesz moją żoną?
- Tak - szepnęłam niedowierzając własnym słowom - TAK!
O dziwo chłopak miał przy sobei nawet pierścionek. Skoczyłam mu na ręce śmiejąc sie i płacząc jednocześnie. Chłopak delikatnie musnął moje wargi i po chwili całował coraz namiętniej. Odałam pocałunek i zaczęłam go pogłębiać z rozkoszą.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Wszystko wróciło do normy, na stałe przeprowadziłam się do Emily. Jestem narzeczoną Jacoba, jesteśmy w sobie szaleńczo zakochani i spędzamy prawie 24h na dobę. Dość istotną różnicą jest to, że Sam już nie jest alfą. Zrzeknął się tego dla nas.
Po wydarzeniach sfora stwierdziła, że ja i Jacob OBYDWOJE posiadamy coś co powinno być u alfy. I nie chodzi tylko o głosy alfy, który jak się okazało ja również posiadam. Chodzi o takie uzupełnieanie siebie. Sam został betą i wciąż nas uczy i szkoli. A więcej czasu poświęca swojej przyszłej żonie i zakałanej z nią rodziną.
*Jacob*
Obróciłem się na drugi bok i ręką zaczałem szukać mojej wilczycy, która całą noc była wtulona we mnie. Kiedy jej nie wyczułem, otworzyłem oczy, mojej kochanej nie było przy mnie. Natychmiast wstałem i wyszedłem z domu. Po jej ucieczce do Los Angeles jestem bardzo wyczulony na jej obecność lub brak. To taki odruch.
Z podwórka ujrzałem ją, biała, piękna, potężna wilczyca. Stała na klifie z dumnie wypiętą piersią. Wiatr targał jej sierść. Była wolna i dzika. I to w niej kochałem.
Wyskoczyłem przez okno przemianiając się w powietrzu w wilka.
Kiedy mnie wyczuła i spostrzegła podskoczyła z radości, po czym machając ogonem rzuciła się do ucieczki w głąb lasu. To był nasz rutuał, wyścig o wschodzie słońca.
- I tak mnie nie dogonisz! - Zawołała.
- To się jeszcze okażę!
Po chwili zrównałem się z nią. Biegliśmy tak pysk w pysk. Wesoło szczekając i zerkając sobie w piękne wilcze oczy, co chwila też trącaliśmy się lekko spychając z ścieżki.
Wreszcie dziwczyna skoczyła na mnie, a pod wpływem prędkości zaczęliśmy się turlać, trafiliśmy na skarpę z której się stoczyliśmy "podgryzając" się w formie zabawy.
Kiedy wylądowaliśmy, ja leżalem na plecach z łapami zabawnie uniesionymi w górę.
- Oszukujesz! - Zawołałem śmiejąc się.
- Uczę się od najlepszych - szepnęła zmysłowo stojąc nademną. Pochyliła się lekko i mnie polizała.
Pieszczoty przerwało nam wycie. Poderwaliśmy się na łapy, wymieniliśmy waleczne spojrzenia po czym ruszyliśmy biegiem w stronę reszty sfory, która nas wołała.
Biegliśmy, a po pewnym czasie do nas dołaczali się kolejni.
Utworzyliśmy taki "klucz" my na czele, a reszta krok za nami po bokach i tak biegliśmy rozłożyście. Aż doatraliśmy na klif, zatrzymaliśmy się gwałtownie w takim samym szyku. Jako alfa pierwsi zawyliśmy, równocześnie, następnie do naszych głosów dołączyła się reszta.
Oto moja rodzina, moje życie....
MOJA WATAHA!
BONUSIK
Wskoczyłam do domu w progu przemianiając się w człowieka. Do chłopaków na dworze zawołałam: Spotkamy się wieczorem na ognisku, muszę iść wziąść przysznic.
Strasznie cuchłam. Weszłam do łazięki, zamknęłam drzwi. Rozebrałam się i owinięta w ręcznik zaczęłam czesać włosy, które były strasznie pokołtunione. Okno było otwarte, było lato i strasznie duszno wydawało się w domu. W pewnym momencie w lusterku ujrzałam jak przez okno wskakuje Jacob. Chłopak zamknął za sobą okno i spojrzał na mnie. Odwróciłam się do niego przodem z pytającym wzrokiem.
- Navi muszę ci opowiedzieć coś niesamowitego! - Zawołał był podjarany i chodził tam i spowrotem.
- I jest to aż tak ważne, że nie mogło poczekać aż wezmę prysznic? - Uniosłam brew do góry.
Chłopak nagle jakby się speszył, spuścił wzrok i ręką otworzył okno, przez które chciał się wycofać, ta sytuacja była dla mnie mega zabawna. Wiedziałam, że gra.
- Jake. - Wybuchnęłam śmiechem, chłopak przekręcił klamkę (aby dalej okno było zamknięte) i spojrzał flirciarsko.- Może nie słyszymy się telepatycznie, ale znam cię - podeszłam do niego i dłonią przejechałam po jego kalofyferze, dłoń zatrzymałam dopiero na spodniach. - I dobrze wiesz, że umiem czytać w twoich oczach.
Zarumieniłam się, na co on uśmiechnął się flirciarsko. Jedną ręką trzymałam ręcznik, a drugą jego spodnie. Zrobiłam krok w tył, ciągnąć go do siebie.
- A ty znasz mnie i nie musisz sie mnie krępować. Wiesz, że pragnę tego tak samo jak ty - ucałowałam go zmysłowo w usta po czym cofnęłam sie i odwiązałam ręcznik upuszczając na ziemie. - Ups - zaśmiałam się niewinnie, po czym odwróciłam się do niego tyłem i weszłam pod prysznic, puściłam ciepłą wodę. Stałam do niego tyłem. Po chwili poczułam jak jego ręce oplatając się na moich biodrach, zaczął mnie całować namiętnie po szyi. Zaśmiałam się z rokoszy po czym odwróciłam się do niego przodem zarzucając mu ręce na szyje. Całowaliśmy się namiętnie, coraz namiętniej, głebiej, przygryzając wargi. Coraz mocniej wbijaliśmy się w swoje ciała, z rozkoszy wbiłam mu paznkocie w plecy, (w końcu obydwoje byliśmy nadzwyczaj silni, i przy namiętnych zbliżeniach mieliśmy w sobie coś agresywnego, a on to uwielbiał). Po chwili oparłam się o ścianę i przyciągnęłam do siebie chłopaka. Ten z wielkim zadowoleniem przyparł mnie z całej siły do ściany, ręce miałam uniesione do góry, nieco wyżej nad głową. Chłopak wplótł swoje dłonie w moje również je przyciskając do zimnych i mokrych kafelków. Nasze podniecenie rosło... Pragnęliśmy tej namiętności. Czułam ogromną rozkosz. Byłam unieruchomiona i bardzo mi się to podobało, chłopak przejął prowadzenie. Pieścił moje ciało, a ja rozpływałam się w rozkoszy zbliżenia. Nasze jęki, sapanie, przyspieszone głośne oddechy pełne rozkoszy zagłuszała lejąca się ciepła woda która spływała po naszych gorących ciałach.
- Kocham cię - wysapał pomiędzy namiętnymi pocałunkami.
- Nad życie - westchnęłam tylko mocniej przyciągając go do siebie i całując zmysłowo...
*Magia czasu*
Nadszedł ten wielki dzień. Nasz ślub!
Moimi druhnami była Emili i Leah, a drużbą chłopaka oczywiście Sam i Seth.
Ślub mój i Jacoba nie mogł być tradycyjny, w końcu jesteśmy wolni i dzicy.
Nie pozwoliłam mu mieć garnitura. Obydwoje nie nosimy zbyt wiele ciuchów na codzień, nie czujemy sie w nich konfortowo. On tylko krótkie spodnie, a ja. Krótkie spodenki i top.
Podczas tej uroczystości też chcieliśmy czuć się swobodnie. Mimo to elegancko musiało być.
Ślub ma odbyć się w lesie, łuk ślubny, podest, krzesła dla gości, wszystko było gotowe.
Wyszłam na biały dywan, na jego drugim końcu ujrzałam chłopaka. Miał na sobie białą koszulę i czarne spodnie. Na jego widok jak bardzo często nogi mi zmiękły nie moge uwierzyć w swoje szczęcie. To właśnie ten jedyny, mówiłam sobie.
Na mój widok dech mu zaparło. Kiedy stanęliśmy na przeciw sobie i wypowiedzieliśmy słowa przysięgi wieczystej miałam przeszklone oczy.
Wreszcie powiedzieliśmy sobie TAK i nadszedł czas na pocałunek.
Zostaliśmy obrzuceni płatakmi białych róż, a z klatki wypuszczono dwa białe gołębie, na naszych palcach pojawiły się obrączki.
Udaliśmy się na wesle, zorganizowane zostało również w lesie, cały podest do tańczenia, bufety i przerózne inne atrkacje to prezent od Emily. Zabawę musieliśmy rozpocząc pierwszym tańcem, tańcem młodej pary. Wtuliłam się w ukochanego kładąc mu głowę na ramieniu, a on twarz schował w moich włosach.
- Kocham cię - szepnęłam mu do ucha. Wyczułam, że sie uśmiecha otworzyłam oczy i spojrzałam w jego, świeciły się w nich iskierki podniecenia.
- Ja też panią kocham. Pani Black....
Zaśmialiśmy się i pocałowaliśmy co spowodowało wiwaty i oklaski.
Po ślubie ściełam włosy, była to oznaka nowego życia. Takiej zmiany. Długie włosy były również ciężkie przy przemianach. Bo długość sierści szła w parze z długością włosów.Nie mogłam uwierzyć, że teraz czeka nas cała wspólna wieczność...
KONIEC
Mam nadzieję, że historia się wam podobała, zachęcam do komentowania i dawnia gwiazdek, a teraz zapraszam was do kolejnej książki o tematyce Zmierzch, z love story. ZAPRASZAM KSIĄŻKA JUŻ NA PROFILU!