11

320 11 0
                                    

- To dopiero początek - wzięłam głęboki wdech aby się uspokoić. - Mnie też chcieli zabić, nie kontrolowali się - Emily mocno ściskała moją dłoń, była przerażona, każdy był wstrząśnięty - a jednak nie zabili mnie - kontynłowałam - mieli tam wampirzycę która miała wizje co do przyszłości. Zobaczyła, że gdybym została wampirem. Byłambym bardzo potężna. Wtedy jeszcze nikt nie wiedział, ja zresztą też dlaczego miałambym być taka silna. Teraz to wiem, mając wilczy gen i będąc zmiennokształtna sama w sobie jestem silna, szybka. Mam w końcu te wszystkie cechy co wy. A gdybym przemienila sie w wampira... Stworzyli by maszynę do zabijania, do zwycięstw. Aro bardzo urzekła moja "przyszłość" i wtedy postanowił, że się mną zaopiekuje. Wysłał mnie do collegu, wszystko pozałatwiał, nawet rodzicielstwo... Stałam się ich "adoptowaną córką", nie pozwolili mi tu przyjechać nawet po rzeczy, bo zbyt bali się abym nie wydała ich tajemnicy. Przez te 8 pieprzonych lat. Byłam ich marionetką, miałam do wyboru posłuszeństwo lub śmierć. Każde święta i wakacje spędzałam z nimi. Musiałam - otrzepał mnie dreszcz przerażenia - nikt z was nie widział tyle śmierci co ja. Będąc u nich. - Przerwałam zaciskając oczy, nocami często budzę się krzycząc ze strachu z koszmaru. Gdy jest obok Jacob one całkiem znikają, dlatego nikt o nich nie wiedział... - te wrzaski... Krzyki. Ale to nie jest najgorsze. - Powiedziałam po chwili - Aro ma "syna", nazywa się... Nik.

Na moje słowa Emily wydała z siebie odgłos przerażenia i z wrażenia aż usiadła.

- Navi, czy ty chcesz powiedzieć nam, że jesteś narzeczoną wampira, syna Aro!?

Po policzku spłynęły mi kolejne potoki łez.

- Mówiłam wam, że wiele o mnie nie wiecie, że to nie takie łatwe jest zerwać zaręczyny których nawet nie chciałam! - Spojrzałam na Emily. - Wmawiając wam, że kocham narzeczonego kłamałam. Brzydzę się nimi. Nawet nie wiecie jak ciężko mi było żyć ze świadomością kim się stanę. Przez cały pobyt tutaj zastanawiałam się co zrobić aby do ślubu nie doszło... - Westchnęłam - podczas jednej z walk zginęła dziewczyna przewidująca przyszłość, to dzięki tej sytuacji tu jestem, inaczej, mogłaby przewidzieć co się stanie. Bardzo was przepraszam, zapewne teraz mnie nienawidzicie - spojrzałam na Jacoba - nie umiałam wam tego powiedzieć, a kiedy dowiedziałam się kim jesteście. Bałam się... Nie o to, że będziecie chcieli mnie zabić. Ale o to, że jeśli powiem wam to wszystko, to niebezpieczeństwo ześlę właśnie na was. Przepraszam was. Chciałam was chronić, ale spieprzyłam wszystko. Po tym wpojeniu - westchnęłam ciężko - nie mogłam zataić takiej rzeczy przed Jacobem, przed wami też. - Zapragnęłam stamtąd uciec, odwróciłam się i chciałam wybiec z domu, jednak zostałam zatrzymana.

- Navi zaczekaj - ukochany złapał mnie za rękę, spojrzałam po twarzach wszystkich, nie byli źli. - Nie odchodź.

- Jacob ma rację, nie możesz odejśc. - Odezwał się Sam - miałaś tragiczną przeszłość, ale ona nie sprawia, że cię nienawidzimy, że nie chcemy cię już znać!

- Naprwdę?

- Oczywiście - zawołała Leah podchodząc do mnie - rozumiemy, że nie powiedziałaś nam wcześniej, tajemnica wampirów była dla ciebie tak samo ważna, jak dla nas tajemnica naszej watahy. Teraz jesteśmy kwita - mrugnęła do mnie.

- Bez względu na wszystko, nigdy się od ciebie nie odwrócimy. - Dodal Quil. - Jesteś jedną z nas. I nie chodzi o twój gen, o rasę, nie chodzi o to, że jesteś siostrą Emily, ani o to, że Jacob się w ciebie wpoił. Nie. Poprostu, jesteś jedną z nas, należysz do naszej rodziny i zawsze tak będzie.

- Rozumiemy też jak musiałaś się czuć - wtrąciła moja siostra - kiedy dźwigając na swoich barakach to ogromne brzemie dodatkowo dowiedziałas się kim są - wskazała na zebranych ludzi i co robią. - Zabijają wampiry... teraz wiemy dlaczego zareagowałaś tak na list Nika. I stąd przemiana.

Wataha ~ ZmierzchOù les histoires vivent. Découvrez maintenant