2

590 16 1
                                    

*Emily*

Wzruszyła ramionami, nie wyglądała na jakąś najszczęśliwszą na świecie, tak powiedziałambym, przeciętnie. Znając ją, nie chciała jeszcze wychodzić za mąż, może jej narzyczony... Chciał już mieć ją dla siebie?

- Znam go od 8 lat... Parą jesteśmy od 4.

- To długo. - Nie byłam przekonana.

- Jest bardzo bogaty - spuściła wzrok - byliśmy przyjaciółmi, dowiedziałam się, że kochał się we mnie od początku. Nie pozwalał mi się zbliżać do jakichkolwiek innych chłopaków. Jest bardzo troskliwy i zazdrosny.

- Ale wiesz, że między zazdrością i kontrolą, a troskliwością jest różnica - spoważniałam - nie wyglądasz na szczęśliwą w związku.

- To nie tak - zawołała - jest dobrym człowiekiem, dzięki niemu wyszłam na prostą. Jego rodzice mają firmę, on przejmuje ją od nich. Dobrze mi z nim. Poza tym, po ślubie przeprowadzamy się na stałe do Włoch.

- Nie wyglądasz jak szczęśliwa przyszła panna młoda.

- Bo trochę się martwię, jego rodzice to wpływowi, eleganccy ludzie. Bardzo dostojni. Cały czas mnie kontrolują, według nich nic nie robię dobrze. Czuję się przytłoczona przez przyszłych teśców, nawet przy ślubie nie dali mi nic ustalić. Jestem dla nich nikim.

- To straszne. Czy on jest "mami synkiem".

Kiedy na jej twarzy ujrzałam grymas westchnęłam:

- I wszystko jasne.

- Emily! To nie tak.

- Dobra, dobra, nie tłumacz się. Ale ja bym się zastanowiła czy brać z nim ślub. Pasujecie w ogóle do siebie?

- Jest moim przeciwieństwem. Bardzo przeszkadzają mu moje korzenie i denerwuje go moja "prostota" plemienia Indiańskiego. - Ceniłam, że jest ze mną szczera i żali się na narzyczonego. - Ma nawet problem z moim egzotycznym imieniem.

- Jest piękne.

- Wiem, kocham je. - Zaśmiała się.

- I tak nie oddziedziczyłaś genów po przodach i plemieniu, może karnację masz jak my, ale brak opalenizny sprawia, że wyglądasz jak "blada twarz", całkiem jakbyś była zwykłym człowiekiem, a nie Indianką. Nie masz też czarnych oczu taty i sztywnych włosów mamy.... Navi! - Wrzasnęłam - masz 18 lat! To nie czas byś wychodziła za mąż na siłę, tym bardziej w niepewności! Możesz zakochać się jeszcze z milion razy! Wiesz ile ja miałam chłopaków zanim poznałam Sama!

- Emily.... - Jęknęła.

- Odłużcie chociaż date ślubu.

- Emily - powtórzyła moje imię, abym dała jej dojść do słowa - to właśnie są znajomi rodziców.

- Co?

- Oprócz szkoły, to właśnie oni mieli na mnie wpływ. To z nimi spędzałam każde wakacje i święta. Rodzice prosili ich w liście o opiekę nademną w Los Angeles.

- A więc poniekąd to rodzice skazali cię na wyjście za tego palanta!?

- Nie! Po prostu tak jakbym stała się własnością ich, oni mnie utrzymywali i wychowywali. Tak naprawdę jego matka powiedziała abym z nim chodziła, "w końcu tyle we mnie zainwestowali".

- Tak powiedziała!?

- Yhym.

- To okropne! Navi! Rzuć to wszystko! I ucieknij tutaj! Nie znajdą cię. Nie czuj się zobowiązna w żaden spsoób! - Byłam zbulwesrowana.

Wataha ~ ZmierzchWhere stories live. Discover now