4

431 14 5
                                    

Nagle ciekawskie spojrzenia zwróciły na niego uwage.

- Co to za pierścionek? - Zapytał Seth.

- Zaręczynowy - wyznałam z lekkim uśmiechem.

- Jesteś zaręczona!? - Zawołała zaskoczona Leah, a jeden z chłopaków o mało się nie zadławił, nie zwróciłam uwagi który.

- Tak... - Zaśmiałam się lekko spięta, nie cieszyłam się mówiąc o tym - prawdopodobnie we wrześniu wychodzę za mąż.

Prawie wszyscy spojrzeli dziwnym wzrokiem na Jacoba, miał spuszczony wzrok, po chwili bez słowa, ani jakiegokolwiek spojrzenia w naszą stronę wstał i wyszedł bezszelestnie. Chciałam za nim zawołac, zapytać się. Ale jego reakcja mnie zamurowała. Znowu. Zachowuje sie dziwnie... Poczułam się dziwnie. Jeszcze dziwniej kiedy za nim pobiegła Emily. Dlaczego właśnie moja siostra?

- E..Emily? - Zawołałam za nią, ale chyba już nie usłyszała. Czując na sobie wzrok reszty towarzystwa powoli wstalam i uciekłam do pokoju. Jaki przypał, tak niezręcznie!

Popołudniu Emily musiała jechać do miasta z Samem. Więc w domu zostałam sama. Nagle ktoś zapukał do drzwi, kiedy je otworzyłam zobaczyłam Jacoba.

- Jacob! Hej, co ty tu robisz? - Bardzo cieszyła mnie jego obecność, to było takie dziwne kiedy rano wyszedł, poczułam bez niego pustkę w serce, tym bardziej, że nie rozuamiałam jego zachowania.

*Jacob*

Kiedy otworzyła mi drzwi oniemiałem, miała związanego wysokiego kucyka, bluzkę na ramiączkach i krótkie, mega seksowne spodenki. Nie moglem przestać się nią zachwycać.

*Navi*

- Sam i Emily poprosili mnie abym nie pozwolił ci się nudzić kiedy ich nie ma - uśmiechnął się cwaniacko.

*Jacob*

Dziewczyna nagle przestała się uśmiechać.

- Chciałem cię przeprosić za rano. Moje nagłe wyjście nie było związane z twoją osobą.

- Serio? Bo wyglądało jakbyś na wieść o moich zaręczynach został trafiony kulą.

- Wybacz, że tak to wyszło, ja poprostu... Musiałem nagle wyjść.

- Wyglądasz jakbyś kłamał. Kto normalny po takich słowach, dosłwonie kilka sekund po ich usłyszeniu, rzuca widelcem, bez słowa, ani zaszczytu spojrzenia wychodzi i trzaska drzwiami.

- Rany no. Navi, tak strasznie przepraszam, tak strasznie mi głupio, że tak sie poczułaś. Nie umiem ci tego wytłumaczyć.... Naprawdę jestem na siebie taki zły... Obiecuję, że to nigdy więcej się nie powtórzy. Ja chciałbym się z tobą zaprzyjaźnić i nie chcę abyś przezemnie czuła się tutaj dziwnie, daj mi to wynagrodzić.

- Zgoda... Ostatnia szansa. - Mimowolnie się uśmiechnęła.

*Navi*

- Naprawdę? Wybaczasz mi?

- Nie umiem się na ciebie gniewać. - Lekko się zarumieniłm, a w oczach chłopaka ujrzałam satysfakcję.

- To co, może chciałbyś iśc na plażę?

- Z tobą, bardzo chętnie - zarumieniłam się jeszcze mocniej, nawet moja szyja plonęła, co chłopak doskonale zobaczył.

- Lubisz motocykle?

- Tak, ale nie miałam okazji poszaleć - uśmiechnęłam się flirciarsko.

- A poszalejesz ze mną?

- A możesz mi obiecać, że nie będzie wypadku.

Chłopak zorbił krok w moją stronę, tak, że był bardzo blisko mnie, jak nigdy dotąd.

Wataha ~ ZmierzchWhere stories live. Discover now