Nierealne uczucie

By Szczawik96

3K 182 38

Dziewiętnastoletnia Amy przyjeżdża na wycieczkę klasową do Londynu. Jest bardzo podekscytowana gdyż w mieście... More

Jak to się zaczęło? - część 1
Spotkanie w Parku - część 2
Zdjęcie z "dziadkiem" i wizyta w Cavern - część 3
O nie, tyko nie on... - część 5
Dyskoteka? Nie, dziękuję - Część 6
Zagrajmy w prawdę i wyzwanie - część 7
Szybko, właź do szafy - część 8
To było jedno piwo - część 9
Kocham... - część 10
Którego faceta byś dziś wolała - część 11
Nachosy, szaroltka...i
Boski poranek
<3 - cześć 14
Rycerz i jego księżniczka - część 15
Miłość, wino i rozłąka - Rozdział 16
The End - Rozdział 17

Walc z niespodzianką czyli początek problemów - część 4

186 10 7
By Szczawik96

Wreszcie po kilku minutach spaceru korytarzami i schodami McCartney stanął przed drzwiami.

- Oto moja komnata skarbów – powiedział otwierając je na oścież i zapalając światło.

Oczom dziewczyny ukazało się pomieszczenie w którym pod każdą ścianą znajdowała się kupa kartonów i innych pudeł wypchanych po brzegi. Tylko na środku pokoju znajdowało się trochę wolnej przestrzeni akurat tyle aby można było wygodnie usiąść na dwóch starych krzesłach. Wiedziała, że Paul ma lekkiego hopla na zbieraniu wszystkiego co związane z jego przeszłością ale nie spodziewała się, że może mieć tego aż tyle. Nie czekając ani chwili dłużej zabrali się do roboty. Cały czas kichając od kurzu, który zebrał się na pudłach zaczęli od segregacji sposobem wymyślonym przez McCartneya. Wings na prawo Beatlesi na lewo. Kiedy półki były już w większości puste zabrali się za przeglądanie zawartości worków i kartonów. Paul bardzo często zamyślał się nad tym co znalazł albo zaczynał opowiadać historie związaną z danym przedmiotem. Amy siedziała wsłuchując się w jego opowieści, niektóre znała bardzo dobrze inne słyszała po raz pierwszy. Paul opowiadał z takim przejęciem i szczegółami, że gdy zamykała oczy potrafiła sobie wyobrazić każdy szczegół tej historii.

- No co ty tak siedzisz? Już się zmęczyłaś – zapytał kończąc kolejną opowieść.

- Nie, po prostu... znalazłam coś – odparła machając jakąś pożółkłą kartką – Chyba dokument rozwiązujący kontrakt Beatlesów.

Uśmiech McCartneya w jednej chwili zniknął z jego twarzy. Spojrzał na kartkę którą trzymała Amy tak jakby był to jakiś dokument rozpoczynający trzecią wojnę światową.

- Mogę zobaczyć... - jeden rzut oka na kartkę wystarczył aby wiedział, że jest to dokładnie to o czym mówił Amy - tyle wspomnień i jaki był tego koniec...

- Paul... wszystko zawsze ma swój koniec – dziewczyna próbowała go pocieszyć go, nie mogła patrzeć jak zaczyna się smucić bo wtedy i jej robiło się smutno – nie myśl o tych przykrych rzeczach. Lepiej myśleć o tych pozytywnych.

- A co ja niby mam takiego pozytywnego co? Dwa zespoły, oba skończyły się klapą, A potem John, Linda, George...

- Ej no co ty. Teraz masz kolejny świetny zespól, kochające dzieci, miliony fanów na całym świecie i można tak dużowymieniać...

- Może i masz rację. Dobra zabierajmy się już do porządków bo czas nas goni – odparł Macca odkładając papier do właściwej teczki.

Odzyskawszy humor zaczął rozglądać się co jeszcze zostało do zrobienia. Został im ostatni karton który stał na najwyższej półce. McCartney zaczął rozglądać się za drabiną aby po niego wejść. Jak zna złość nigdzie w pomieszczeniu jej nie było. Oczywiście mógł rozwiązać ten problem w nieco inny sposób, nie bardzo wiedział tylko czy będzie mu wolno.

- No chyba że... ale nie nie będziemy się wygłupiać – powiedział poniekąd do siebie.

- Masz jakiś pomysł to wal śmiało – odparła dziewczyna przyglądając się mu z zaciekawieniem

Paul zmierzył ją wzrokiem od góry do dołu co sprawiło, że poczuła dziwny ale przyjemny dreszcz na plecach.

- No tak trochę głupio mi cię prosić... ale jeśli mogę zapytać nie ważysz dużo nie?

- No nie a co – dziewczyna domyślała się już co chodzi po jego głowie.

- No bo tak sobie pomyślałem może mógłbym cie tam podnieść ale jeśli nie to spoko, nie było

pytania.

Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co słyszała. Miałaby pozwolić żeby Paul ją podniósł. Nie była pewna czy jej serce wytrzyma takie emocje ale w środku aż cała skakała z radości. Musiała jednak zachowywać się tak aby nie było po niej widać, że ta propozycja ucieszyła ją tak bardzo.

- No jasne, nie ma problemu – odparła możliwie spokojnym tonem.

Paul podszedł do niej lekko przykucnął i chwytając ją w połowie ud z łatwością podniósł do góry. Momentalnie zrobiło jej się sucho w ustach. Nie było to wysoko ale być może z wrażenia zakręciło jej się w głowie tak że wsparła się rękoma na ramionach McCartneya. Paul poczuł się dość niezręcznie w tej sytuacji ale dotyk jej rąk na jego barkach bardzo mu się podobał.

- Jezu, naprawdę jesteś lekka – powiedział żeby jakoś przerwać tę niezręczną ciszę – nawet po całym dniu takiego noszenia cię nie byłbym zmęczony. Mam nadzieję, że siły masz dużo i nie upuścisz mi tego na głowę.

Amy zdjęła karton i postawiła go na niższej półce a Paul postawił ją na ziemi. Po kilku chwilach dziewczyna zorientowała się, że McCartney nadal trzyma ręce na jej biodrach i wpatruje się w nią. Najchętniej wcale by mu nie przerywała pozwalając aby ta chwila trwała jak najdłużej ale wiedziała, że nie powinna mu na to pozwolić.

- Ej Paul, co ty robisz? No przecież już stoję na ziemi.

Jej słowa wyrwały mężczyznę z chwili zapomnienia potrząsnął głową tak jakby próbował się rozbudzić po spaniu i przepraszając podniósł obie ręce tak aby były na widoku. Amy jednak uśmiechnęła się do niego żeby nie pomyślał sobie, że jest na niego za to zła czy coś w tym stylu. Było wręcz przeciwnie, bardzo podobał jej się rozwój wydarzeń dzisiejszego dnia. Nie wiedziała jedynie dlaczego Paul zaczął tak się zachowywać i jak daleko to mogło zajść. McCartney postawił karton na podłodze i wspólnie nachyleni zaczęli przeglądać jego zawartość. W tej chwili do mężczyzny zaczął dzwonić telefon. Spojrzał kto to taki i przez ułamek sekundy mogło się wydawać że miał zamiar nie odbierać telefonu, ostatecznie jednak zmienił zdanie.

- Przepraszam cię ale muszę odebrać, żona dzwoni.

- No spoko, nie ma sprawy.

Amy wcale nie musiała podsłuchiwać żeby usłyszeć o czym Paul rozmawia. Zresztą on też się z tym nie krył, nawet nie wyszedł z pomieszczenia. Dziewczyna widziała jak starał się odpowiadać spokojnie ale na tyle dobrze znała jego zachowania, że była w stanie po sposobie w jaki mówi i gestykuluje rozpoznać kiedy jest na coś zły lub zdenerwowany. W tej chwili też właśnie tak było. Gdy skończył rozmowę ona udawała, że cały czas zajęta była przeglądaniem papierów w pudle. Nie mogła jednak nie skomentować tego czego świadkiem była.

- Ty to masz ciężkie życie – powiedział spoglądając na jego reakcję.

Była pewna, że nie spodoba mu się to że aż tak bardzo wtyka nos w nieswoje sprawy. Jego reakcja była jednak zupełnie inna.

- A żebyś wiedziała, ta Heather zaczyna działać mi coraz bardziej na nerwy czasem.

- Wiesz nie chcę być wścibska i żebyś pomyślał że się wtrącam w twoje życie... - zawahała się ale widząc, że Paul naprawdę potrzebuje porozmawiać z kimś kto patrzy na to wszystko z boku postanowiła dokończyć swoją propozycję – ale jeśli chcesz to śmiało możesz mi się wyżalić. Na pewno ci wtedy trochę ulży.

McCartney spojrzał na nią i delikatnie się uśmiechnął. Zdziwiło go, że tak młodej osobie jak ona chce się słuchać o jego problemach małżeńskich. Czuł jednak że między nimi jest nić porozumienia, która mówiła mu że powinien się zgodzić. Nie miał zresztą nikogo innego z kim mógłby porozmawiać tak aby nie zaczęli mu mówić że od początku mili rację. Odsunął karton na bok tak aby mu nie przeszkadzał w myśleniu. Zaczął opowiadać jej o tym jak to od jakiegoś czasu jego żona ma do niego pretensje dosłownie o wszystko, czego by nie zrobił i tak zawsze jest nie tak. O tym, że praktycznie nie spędza z nim czasu bo ciągle jej nie ma a jak już jest to i tak zajmuje się swoimi sprawami. Wiedział też, że musi wspomnieć o tym że kobieta potrafi przepuścić połowę jego miesięcznych zarobków w tydzień. Domyślał się co w tym momencie pomyślała Amy, to samo co myślało większość osób które znał ale skoro już się przed nią otworzył i zaczął żalić chciał wyrzucić z siebie wszystko co leżało mu na sercu. O dziwo miała rację z każdą chwilą robiło mu się coraz lżej i czuł się coraz lepiej i był pewien że jest to właśnie jej zasługa. Kiedy skończył po prostu zamilkł i czekał na jej komentarz. Dziewczyna nie zamierzała go dobijać ale postanowiła, że skoro już i tak rozmawiają szczerze to powinna mu jakoś pomóc znaleźć wyjście z tej trudnej sytuacji. Wiedziała jednak, że Paul jest człowiekiem o wrażliwych uczuciach i bardzo emocjonalnie reaguje na wszystko co się wieje więc musiała być delikatna.

- Wiesz Paul, ciężko mi się wypowiedzieć bo nie poznałam jej osobiście ale masz oczy i uszy... ty chyba wiesz co ludzi o niej mówią...

- Tak. I z każdym dniem przekonuję się o tym na własne skórze ale za każdym razem daję jej ostatnią szanse a ona dalej robi to samo. Ja naprawdę nie wiem co powinienem zrobić.

- W tej sprawie nie mogę ci nic więcej zasugerować – zaczęła mówić Amy która dobrze wiedziała jakie było by najlepsze wyjście z tej sytuacji. No ale nie mogła mu tego powiedzieć

Ot tak - najważniejsze pytanie to takie czy ją kochasz i czy byłbyś w stanie być z nią wiedząc dlaczego ona jest z tobą.

- Masz rację – Macca domyślił się jakie rozwiązanie dziewczyna miała na myśli – będę musiał to przemyśleć i zastanowić się czy jest jakikolwiek sens ciągnąć dalej ten cyrk. Zresztą drugiej takiej jak Linda to i tak pewnie nie znajdę.

- Linda była dla ciebie kimś wyjątkowym... a ty dla niej. Taka miłość jak wasz zdarza się raz na milion – Amy dobrze wiedziała jakie miejsce zajmuje Linda w sercu Paula i że nadal ją kocha, było oczywiste, że każda kobieta z jaką będzie zawsze będzie na drugim miejscu – ale na świecie są tysiące kobiet które kochają cie za to jaki jesteś a nie za to ile posiadasz.

Mężczyzna spojrzał na nią nie kryjąc swojego zdumienia. Może i była młoda ale nigdy nie słyszał aby ktoś w jej wieku tak dojrzale i mądrze potrafił wypowiedzieć się w tym temacie. Stwierdził, że chyba uczciwie byłoby gdyby to ona teraz opowiedziała mu trochę o sobie. Skoro on się przed nią otworzył ona także śmiało mogła mu zaufać i coś powiedzieć.

- Masz chłopaka? Bo wydajesz się być bardzo dojrzała i rozsądna na ten temat.

- Nie, nie mam chłopaka i w zasadzie nigdy nie miałam. Na tym świecie jest niewielu facetów którymi się interesuję. A ten najważniejszy jest niestety poza moim zasięgiem. Bycie rozsądnym w tym temacie to naprawdę nic trudnego... jeśli się kogoś kocha – zakończyła swoją wypowiedź Amy.

- Więc kochasz jakiegoś – to było bardzo w stylu Paula, on nie zachowywał się jak typowy facet, jego naprawdę obchodziły takie rzeczy i naprawdę chętnie o nich mówił.

- No jest taki jeden... - powiedziała jakby od niechcenia Amy.

McCartney był już pewien że teraz nadeszła jego kolej aby ona mogła się komuś wygadać. Wyprostował się na krześle gotów do wysłuchania jej historii. Jako, że dziewczyna nie bardzo wiedziała od czego zacząć zaczął zadawać jej pytania. Udało mu się dowiedzieć że mężczyzna o którym mówią jest trochę od niej starszy i mieszka dość daleko. Paul zaczął już mówić że wiek nie jest przecież problemem i powinna spojrzeć na niego i jego żonę ale w porę się z tego wycofał stwierdzając że nie jest to jednak najlepszy przykład. Zaproponował jej za to że powinna powiedzieć owemu komuś co do niego czuje i zobaczyć jak zareaguje bo może okazać się że i ona nie jest mu obojętna. Mimo, że dziewczyna stwierdziła że szczerze w to wątpi McCartney nalegał tak bardzo że obiecała mu że zapyta kiedy przyjdzie już odpowiednia pora. Ciekawe czy doradzałby jej tak samo gdyby wiedział że mężczyzna o którym rozmawiają to właśnie on.

- No to fanie. Ty pomogłaś mi a ja pomogłem tobie, bynajmniej taką mam nadzieję. Zobaczymy jeszcze co jest na tym winylu i spadamy. I tak odwaliliśmy kawał roboty. Obiecałem że odprowadzę cię do... - spojrzał na zegarek i wytrzeszczył oczy – O cholera ale się zasiedzieliśmy.

- Walić tą nauczycielkę – zaśmiała się Amy widząc jego reakcję na to która była już

godzina – lepiej włączaj tą płytę.

Paul zdmuchnął warstwę kurzu ze stojącego na regale gramofonu, miał nadzieję, że stary sprzęt jeszcze działa. Położył płytę i nałożył na nią igłę. Chwilę później w pomieszczeniu rozbrzmiewała melodia walca. Macca dobrze wiedział co to za utwór, nagrali go kiedyś w latach siedemdziesiątych tak dla frajdy a potem odłożyli do jakiegoś pudła i więcej już go nie słyszał. Spojrzał na Amy która wsłuchiwała się w melodię.

- Ej a może spróbowali byśmy do niego zatańczyć co – zapytał

- Serio? Ja tylko wiem, że walca to się na trzy tańczy... ale możemy spróbować, będzie zabawnie.

Mężczyzna podszedł do niej chwycił ją w typowy dla tego tańca sposób i zaczęli tańczyć po zagraconym pomieszczeniu. Po kilku krokach nawet złapali wspólny rytm i taniec zaczął iść im coraz gładziej. Z każdym kolejnym taktem McCartney przysuwał się do dziewczyny coraz to bardziej. W ten sposób gdy melodia dobiegła końca dzielił ich dystans zaledwie kilku centymetrów. W pokoju panowała cisza, tylko gramofon wydawał do czasu do czasu głuche trzaski. Paul i Amy nadal stali obejmując się w tanecznej pozycji nie mogąc oderwać od siebie oczu. Wyglądało to tak jakby ktoś wcisnął przycisk pauzy i zatrzymał scenę z jakiegoś filmu. W pewnym momencie dziewczyna nie wiedząc czemu to robi nachyliła się kilka centymetrów bliżej niego. On zrobił to samo. Bardzo powoli ale z sekundy na sekundę ich usta znajdowały się coraz bliżej siebie. To było tak jakby ktoś przejął władzę nad ich umysłami, wystarczyła tylko jedna chwila a zaczęli się całować. Dziwne ciarki przeszły ich od stup do głów. Kilka sekund później McCartney ocknął się i przerwał pocałunek.

Continue Reading

You'll Also Like

SŁOWA NA WIATR By Alex

Mystery / Thriller

7K 180 24
Emilly Rouhse dwudziesto dziewięcioletnia pracownica firmy która mieści się w centrum Londynu na ulicy Train Center.Ma kochającego męża Davida. Ale...
167K 11K 89
Spokojna, ale walcząca o swoje. Niewyróżniająca się, ale inna. Z pasją od dziecka. Taka zawsze byłam. Teraz chcę coś zmienić w swoim życiu, a przepro...
1.1K 91 51
Gdy pewnego dnia Amelia zdała sobie sprawę, że jej życie nie wygląda tak, jak by tego chciała, postanowiła to zmienić. Ku niezadowoleniu matki wyjech...
368K 1.2K 6
Lily wiedzie spokojne życie w Nowym Jorku, z dwójką przyjaciół u boku. Właśnie skończyła ostani rok liceum i za namową mamy, która twierdzi, że dziew...