Anioł stróż

320 25 15
                                    

Mówiłeś, że kochasz, a ode mnie odszedłeś. Mówiłeś, że nie zostawisz mnie bez pożegnania, a zostawiłeś. Czyż nie obiecywałeś, że zawsze przy mnie będziesz? Że jestem dla ciebie najważniejszy? Wiem, że wtedy nie kłamałeś. Zresztą nawet jeśli, to ja i tak będę cię zawsze kochał. Więc nie myśl, że pozbędziesz się mnie tak łatwo. Bo ja się nie poddam. Nawet jeżeli ciebie już tutaj nie ma...

Oikawa leżał na łóżku szpitalnym i w ciszy wpatrywał się w sufit. Wiedziałem, że nie był zbytnio skory do rozmowy, więc ja również pozostawałem w milczeniu. Westchnąłem cicho i spuściłem głowę, co zwróciło jego uwagę.
-Dlaczego wzdychasz?- zapytał.
-Huh? Ah, przepraszam...- odparłem i podrapałem się po karku.
-Jeśli jesteś zmęczony, Tobio-chan, to przecież możesz wrócić do domu.
Pokiwałem głową przecząco i odpowiedziałem:
-Nie jestem zmęczony- uśmiechnąłem się- chciałem tylko usłyszeć twój głos. Ostatnio mało się odzywasz.
Oikawa zaśmiał się i wyciągnął do mnie rękę. Od razu ją złapałem, uważając jednak, aby nie uszkodzić kroplówki.
-Cieszę się, że tu jesteś.
Nie odpowiedziałem mu, tylko pogłaskałem go po jego miękkich, czekoladowych włosach, których Tooru nie układał aż od początku choroby. Odgarnąłem pojedyncze kosmyki z jego czoła na bok i przyłożyłem dłoń, żeby sprawdzić czy wciąż miał gorączkę. Stwierdzając, że juz spadła, odetchnąłem z ulgą.
-Tobio-chan, pocałuj mnie..- powiedział nagle. Posłusznie podniosłem się z krzesła i złożyłem na jego czole delikatny pocałunek- Nie tu, głuptasie. Tu- dodał i wskazał palcem na swoje usta.
Zaśmiałem się i zrobiłem to, o co poprosił. Usiadłem z powrotem na krzesło i spojrzałem na starszego. Uśmiechał się ciepło i wpatrywał się we mnie bez słowa. Miałem wrażenie, że on wiedział, że jego koniec jest już bliski. Cieszyło mnie, że pomimo tego cierpienia jakie przechodził, on wciąż potrafił się uśmiechać. Ja w środku płakałem, ale na zewnątrz musiałem być silny. Robiłem to dla niego. Miałem nadzieję, że dzięki temu choć trochę uśmierzę jego ból.
Obwiniałem siebie samego za to, że Tooru zachorował. Dlaczego to jego musiało to spotkać, a nie mnie? Dlaczego to on musi cierpieć? Czułem się bezsilny. Oikawa jeszcze nie odszedł, a ja już a nim tęskniłem. Czy właśnie tak to jest, kiedy przeżywasz każdy dzień ze świadomością, że twój ukochany umiera?
-Wyglądasz bladziej niż ostatnio...- wymamrotałem.
-Spokojnie Tobio-chan, czuję się dobrze.
-Ale Iwaizumi-san mówił-
-Nic mi nie będzie Tobio-chan- przerwał mi. Otworzyłem szerzej oczy. Jak on mógł mówić takie rzeczy? Czy nie rozumiał, w jakim jest stanie? A może on po prostu nie chciał rozumieć...
Zapadła między nami cisza. Pogrążyłem się w swoich własnych myślach. Miałem wrażenie, że ja przejmuję się chorobą Oikawy bardziej niż on sam.
-Mówiłem ci już, że cię kocham?- zapytał nagle, wyrywając mnie z zamyślenia.
Popatrzyłem na niego zdziwiony, po czym z uśmiechem odparłem:
-Tak, wiele razy...
-W takim razie powtórzę to znowu. Kocham cię.
Gdy to powiedział, do moich oczu napłynęły łzy. Opętał mnie strach. Wiedziałem, że być może to ostatni raz, kiedy to słyszę.
-Wiem, ja ciebie też...- odpowiedziałem łamiącym się głosem. Resztkami sił powstrzymywałem się, aby się nie rozpłakać. Spuściłem głowę, żeby Oikawa nie zauważył moich szklanych oczu. Pierwsza łza spłynęła wolno po moim policzku. Potem druga i trzecia. Straciłem już nad tym kontrolę. Nie dałem rady dłużej się powstrzymywać. Szybko wycierałem spływające łzy, ale co rusz nadchodziły nowe.
-Nie płacz Tobio-chan- powiedział nagle i lekko ścisnął moją dłoń- nie odejdę bez pożegnania- dodał spokojnie, a na jego twarzy widniał ciepły uśmiech.

Dlaczego to on mnie pociesza? Przecież to ja powinienem go uspokajać.. Przecież to nie ja umieram...

-Oikawa-san, jak możesz być tak pogodny...? Przecież.. przecież...- nie potrafiłem znaleźć odpowiednich słów. Bałem się powiedzieć wprost.
-Dlatego, że tu ze mną jesteś. Nic więcej mi nie potrzeba...
-Dlaczego...?! Przecież ja w niczym ci nie pomogę..! Nie jestem w stanie cię uleczyć...!- wykrzyczałem łamiącym się głosem i otarłem łzy.
-Ponieważ jesteś moim aniołem. Moim aniołem stróżem...
Spojrzałem na niego zaskoczony.
-Przestań mówić takie rzeczy, bo znowu się rozpłaczę..- wyszeptałem zawstydzony. Oikawa zaśmiał się lekko. Podziwiałem go za to. Ja nie potrafiłbym być taki wesoły ze świadomością, że za niedługo odejdę z tego świata. Skąd on w ogóle czerpał energię na to, żeby się śmiać? Przecież ta choroba strasznie go wymęczyła.
Uśmiechnąłem się łagodnie i złożyłem na jego ustach ciepły pocałunek. Siedzieliśmy w ciszy, napawając się swoją obecnością. Było przyjemnie. Tak jakby wszystkie zmartwienia sobie odeszły. Liczył się tylko on i ja. Nikt ani nic więcej.
-Pamiętaj...- wyszeptał nagle i spojrzał mi prosto w oczy- zawsze będę przy tobie..- powiedział i zamknął oczy. Poczułem, że jego dłoń rozluźniła uścisk i wypadła bezwładnie z moich rąk. Rozumiałem co to oznaczało. On odszedł. Zostawił mnie i odszedł. Zamknął te swoje piękne, czekoladowe oczy, w które tak bardzo uwielbiałem się wpatrywać. Wiedziałem, że już więcej ich nie zobaczę, bo zostały zamknięte na zawsze. Po mimo wszystko zachowałem spokój. Tooru raczej by nie chciał, żebym ryczał. Pewnie nazwałby mnie beksą i powiedział, że przecież świat się nie zawalił i trzeba żyć dalej.

I choć minął już rok od jego śmierci, ja nadal pamiętam każde jego czułe słówka, które szeptał mi do ucha. Jego piękne oczy, zawsze patrzące na mnie tak łagodnie. Wciąż czuję jego ciepły oddech na mojej skórze, jego miękkie usta, delikatnie dotykające tych moich. Wiem, że on przy mnie jest. Obserwuje każdy mój dzień i wspiera mnie. Wiem, że teraz to on jest moim aniołem stróżem..


Notatka autora:
Witam, dzisiaj taki smutny trochę one-shocik. Jak wam się podobał? Mam nadzieję, że może być..
W niedzielę wstawie nowy rozdział do "Christmas tree lights", także możecie
czekać (๑>◡<๑). A ci, którzy jeszcze tego nie czytali, to serdecznie zapraszam jakby ktoś chciał ╰(*'︶'*)╯♡.
Do następnego!!

Do następnego!!

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.
Oikage One-shotsWhere stories live. Discover now