6

765 86 55
                                    

Rozdział specjalnie dla mojego rudego brata :3

Podszedłem do okna i przyłożyłem rozgrzane czoło do lodowatej szyby.

Gęsia skórka pojawiła się przez chłodne powietrze i delikatne obłoczki pary, wydobywały się z moich ust. Jest już dwudziesta trzecia.
Wszystkie hotele o tej porze są zamknięte. A ja z Iwą, zrezygnowani stoimy pod jakimś sklepem ze świecącym banerem "Słodki Kącik".
Zapewne są tam pyszne ciastka...
Gorąca czekolada, herbata...
Ile bym dał, by przynajmniej na chwilę wejść do ciepłego pomieszczenia.
Ah! Wyglądamy jak bezdomni...jakby moje fanki tu były! One by mnie rozgrzały. Chociaż mój przyjaciel też mógłby się trochę postarać. Ale nie! Jego męska duma nie pozwala na to, by przytulił jakiegokolwiek chłopaka.
Podły. Podły Iwa-chan.

- Masz Shittykawa - Rzucił we mnie swoją bluzą, którą przed chwilą wyciągnął z walizki. - Nie zamarznij mi tu, sam sobie rady nie dam.

Powolnie ubrałem jego bluzę i uśmiechnąłem się pod nosem na słowa Iwa-chana. Zaciągnąłem rękawy bluzy na swoje dłonie, przy czym co chwila przymykając oczy, by poczuć się przynajmniej trochę lepiej.
Chciałem przeprosić za to, że nas w to wciągnąłem i zapewne nie dożyjemy dnia następnego, ale moja duma nie pozwalała na to. Nie pozwalała mi błagać o wybaczenie. Od niedawna też, zdałem sobie sprawę jakie uciążliwe jest bycie wrażliwym. Niektórzy myślą, że częsty płacz z błahych powodów, to oznaka, że jesteś beksą. Nie, ta osoba po prostu jest zbyt wrażliwa i przejmuję się dwa razy bardziej od innych ludzi. Ale od kilku dni zacząłem inaczej postrzegać świat. Jakby ktoś założył mi różowe okulary dzięki, którym świat stał się dla mnie powodem do szczęścia jak i wielkiego płaczu. Zacząłem coraz bardziej potrzebować uwagi od strony przyjaciela. Jego bliskości, akceptacji oraz pomocy.

Potrzebowałem jego całego.

Każdego skrawka jego ciała.

Milimetr do milimetra.

To właśnie on, Iwaizumi Hajime stał się moim obiektem westchnień.

- Nieźle nas urządziłeś idioto - Podszedł do mnie i złapał za kołnierz bluzy, która niesamowicie pachniała perfumami Iwusia. - Powiedz mi, czy dla ciebie to jest zabawne!? - Warknął wściekły wpatrując się we mnie.

- Nie, to nie jest śmieszne Iwa-chan! - Zacisnąłem mocno powieki, przy czym podniosłem ręce w geście obronnym.

- To co się tak głupkowato uśmiechasz Oikawa. To jest, to jest takie wkurwiające kretynie! - Zacisnął jeszcze mocniej dłoń na kołnierzu chłopaka.

Właśnie taki jest Iwa-chan.

Perfekcyjny pod każdym względem.

Przystojny, pociągający lecz dla mnie nieosiągalny.

A mi nie wystarcza być tylko jego przyjacielem.

- Przeszkadza Ci, że się uśmiecham Iwa-chan? - Lekko się oburzyłem, zmieniając błyskawicznie nastawienie do swojego przyjaciela.
- Naprawdę Ci to przeszkadza?

Moją dalszą wypowiedź przeszkodziło bardzo energiczne otwarcie drzwi od sklepu pod którym staliśmy, a po niespełna kilku sekundach znany mi chłopak najzwyczajniej w świecie wskoczył na moje plecy, owijając nogi w okół bioder, a ręce umieścił na moich ramionach.

- Widzę, że dalej Ci się nie urosło Iwaizumi - Usłyszałem czyjś śmiech, dobrze mi znany śmiech.

Spojrzałem w prawo na chłopaka, który w tym momencie czochrał włosy Iwa-chana. Znałem go, bardzo dobrze go znałem. Chyba wszędzie poznałbym te zaniedbane, rozczochrane czarne włosy i grube brwi, które dodawały mu jeszcze więcej do miana "przerażającego chłopaka". Czyli wnioskując, na moich plecach, które w każdej chwili mogły się załamać (Takie miałem odczucie) siedział Hanamaki. Wiecznie zanudzony dobry przyjaciel z dawnej drużyny. Tylko, skąd oni się tu wzięli?

''Połączyły Nas Gwiazdy" IwaoiWhere stories live. Discover now