9

603 82 125
                                    

- Daj mi dwieście złoty, to wtedy się zastanowię - Powiedział spokojnie chłopak, patrząc na mnie ze złośliwym uśmieszkiem. Już go nienawidzę przysięgam, NIENAWIDZĘ.

- Bachorze, jestem kapitanem drużyny siatkarskiej, powinieneś mieć trochę szacunku do starszych - Warknąłem i zacząłem wyrywać z jego rąk maskotki. - Po prostu mi to oddaj, mamusia kupi Ci w następnym roku - Syknąłem przez zaciśnięte zęby.

Chłopiec który stał przede mną rzucił się na mnie i zaczął ciągnąć moje włosy. Jebany krwiopijca nawet mnie ugryzł. Szarpałem się z nim, ale ten gówniarz był wyjątkowo silny jak na swój wiek. Nagle ktoś złapał mnie za koszulkę i pociągnął do tyłu tylko po to, by odciągnąć mnie od bachora, który mnie bił.

- Żałosne Kusokawa - Prychnął ciemnowłosy, rzucając mi co jakiś czas załamane spojrzenie.

- Broniłem się Iwa-chan! Chciałem zdobyć dla ciebie te pluszaki! - Zawołałem sfrustrowany, szarpiąc sie tylko dlatego, by przyjaciel mnie puścił.

- Uspokój się kretynie, dziewczyna która prowadzi ten sklep znalazła jeszcze kilka sztuk na zapleczu - Odwrócił się w stronę jakiejś blondynki i uśmiechnął się.
- A ty młody lepiej uciekaj, bo ten pajac za chwilę znów coś głupiego zrobi - Zwrócił się do chłopca, który bacznie obserwował sytuację.

Głupi. W tej chwili nie byłem wstanie wyrazić jak bardzo byłem na niego wściekły. Nie żebym był zazdrosny, ale nie obeszło by się bez tego, bym posłał tej głupiej dziewczynie pełny mordu wzrok. Chciałem ją w tym momencie rozszarpać. Nie, nie jestem zazdrosny.

- Iwa-chan, idziemy - Warknąłem i pociągłem go w stronę wyjścia. - To nie możliwe - Czarnowłosy pokręcił głową i lekko odepchnął mnie od siebie.

Uniosłem lekko brwi i przyjrzałem się chłopakowi. "Co ty wyprawiasz?" Chciałem w tym momencie to powiedzieć, ale moje serce zgubiło rytm, a oddech uwiązł w gardle.
W pełni świadomy i tak nie wiedziałem o co chodzi chłopakowi.

- Hej, powinniśmy iść Iwa-chan - Uśmiechnąłem się cierpko, udając że wszystko jest okej.

- Obiecałem tej dziewczynie wyjście na kawe - Kiwnął głową znów w stronę tej ochydnej jasnowłosej.
- Kończy za chwilę zmiane, więc idź już Oikawa. Wrócę później - Odwrócił się i podszedł do lady, ignorując moje wołania.

Nie sądziłem, że to aż tak zmieni moje życie.

-4 lata później-

Od tamtego zdarzenia minęły cztery lata. Dokładnie cztery lata i sześć miesięcy. Jest zima. Iwaizumi po dokładnie sześciu miesiącach wprowadził się do dziewczyny, którą rzekomo poznał w sklepie z cholernymi przytulankami. Nie rzekomo, na pewno. Byłem tego świadkiem. Nie widzieliśmy się już trzy lata i sześć miesięcy. Cholernie dużo, nie? Zostali parą, przyjaciel kompletnie o mnie zapomniał. Nawet się nie pożegnał. Nie pożegnał się wtedy, gdy spakował walizki i ot tak wyszedł z cukierni. Nie pożegnał się z nikim. Pewnie spotkałbym go jakbym wychodził z domu. Nawet nie chcę sobie wyobrażać jakby to cholernie bolało. Spotkanie po latach. Na szczęście, nie ruszam się z mieszkania. Nie ruszam się odkąd Hajime wyszedł i już nie wrócił.
Po prostu Hanamaki raz na czas przynosi mi jedzenie bym nie umarł z głodu. To było wiadome, musiało to się kiedyś stać. Musiał poznać "kochającą dziewczyne" i po prostu odstawić przyjaciela na bok. Brzmi to strasznie sarkastycznie. Tak jest, jestem na niego wkurzony. Przez te wszystkie lata moja wściekłość nie znikła. Prędzej to ona wzrasta, wraz z każdą myślą o nim.

Nagle po pokoju rozległo się ciche pukanie do drzwi. Odwróciłem się od okna w które codziennie patrzyłem tak z kilka godzin, a później zasypiałem na parapecie. Powiedziałem ciche "proszę", gdyż po chwili zza drzwi pojawiła się różowa czupryna.

To Makki.

- Iwaizumi przyszedł, kazał mi to Tobie dać - Kąciki ust przyjaciela z drużyny niepewnie się uniosły, po czym wystawił do mnie dłoń w której trzymał biały list.

Iwa-chan tu był? Nie, Iwaizumi. Nie będę już na niego tak mówić. Nie chcę o nim nawet już słyszeć. Nie chcę mieć z nim nic wspólnego, a jednak codziennie w nocy o nim myślę, przez co już nie sypiam.

- Nie chcę tego - Zacisnąłem pięści i zmarszczyłem lekko brwi wpatrując się w kawałek nic dla mnie nieznaczącego papierku.

Chłopak położył list na łóżku i klepnął mnie delikatnie w policzek, oczywiście nie tak żeby mnie zabolało. Po prostu był to gest, bym wreszcie pomyślał dosyć trzeźwo.
- Oikawa, lepiej dobrze się zastanów - Pogroził mi palcem. - I przestań palić te papierosy, wiesz jak tu śmierdzi? Ogarnij się Oikawa, serio - Posłał mi groźne spojrzenie i wyszedł szybko z pomieszczenia.

Patrzyłem chwilę na list, który leżał na moim posłaniu.

Nie, nie otworzę go.

Wyjąłem z kieszeni pogniecioną paczkę, a z niej wyciągnąłem cienkiego papierosa, którego po chwili włożyłem pomiędzy wargi i zapaliłem. Spoglądałem raz na czas na korospondencję którą dał mi różowowłosy

Poległem.

Szybko wziąłem list do rąk i szybki ruchem rozdarłem kopertę, by zobaczyć co jest w środku.

Zacząłem czytać.

Yamada Narumi
&
Iwaizumi Hajime

Z radością zapraszają na ślub

Oikawe Tooru

Który odbędzie się dnia.
19 stycznia 2016 roku.
O godzinie 15:00

w kościele ***************

Słone łzy zleciały po moich policzkach, ale po chwili wytarłem je w rękaw od bluzy. Nic to nie dało, niekontrolowanie znów się rozpłakałem.

Brakuje mi Hajime.
Tych słów co zawsze mi mówił, gdy płakałem.

"No już, nie płacz pięknisu, bo w łzach Ci nie do twarzy"

Czemu to tak cholernie boli?

''Połączyły Nas Gwiazdy" IwaoiWhere stories live. Discover now