rozdział 11

247 10 0
                                    

26.02.2019r.

Filip dzwonił 20 minut temu, w tym czasie powinnam się jakoś mentalnie przygotować. Ale cały czas siedzę na kanapie i oglądam pieprzoną Ukrytą Prawdę. Jestem ciekawa czy w końcu ten gościu ma romans czy nie.

Dzwoni domofon. Jezu, czemu ja się na to zgodziłam?

Otworzyłam mu drzwi nawet bez pytania, kto idzie. Dosłownie niecałą minutę później raper puka do drzwi.

To co się dzieje teraz w moim brzuchu jest wręcz niedoopisania.

Otwieram drzwi, a tam stoi brunet z całą reklamówką papierową słodyczy, a w drugiej ręce trzyma wino.

- Hej.- zaczął nie pewnie, a ja pokazałam mu ręką aby wchodził.

Przeszłam do salonu, gdyż nie chciałam stracić wątku Ukrytej Prawdy. Oparłam się o blat w kuchni, z którego mogłam obserwować telewizor. Filip zauważył moje zainteresowanie programem i powiedział.

- Ukryta Prawda, na serio? Myślałem, że hollywoodzkie aktorki mają wyższe wymogi co do filmów.

- Do partnerów także.- dodałam, uśmiechając się triumfująco.

- Ok, wiem że jesteś zła. Spieprzyłem na całej linii. - wyznał, a ja popatrzyłam się w jego oczy.

- To prawda.- przyznałam mu rację.

- Jest coś co mogę zrobić, żebyś przestała się gniewać?- zapytał, a ja spojrzałam na niego. Wyglądał jakby na serio było mu przykro. Poza tym wyglądał niesamowicie, miał na sobie białą bluzę i czarne spodnie, a włosy jak zawsze w artystycznym nieładzie. Był ode mnie co najmniej o głowę wyższy. Cały czas patrzyliśmy sobie w oczy.

- Pocałuj mnie.- powiedziałam to szybciej niż o tym pomyślałam, a jeszcze szybciej Filip to zrobił. Wpił się w moje usta z zachłannością i przyciągnął mocno do siebie. Ręce włożyłam w jego włosy, przeczesując je palcami.

- Teraz mi wybaczysz?- zapytał przerywając pocałunek.

- Może.- powiedziałam, uwalniając się z trudem z jego uścisku i siadając na kanapie, biorąc reklamówke ze sobą.- Uuu, kupiłeś moje ulubione żelki.

Filip zaśmiał się i usiadł koło mnie. Strasznie dziwnie się przy nim zachowywałam, w jednej chwili chciałam go zamordować a w drugiej całować. Totalnie mi odwaliło.

- Więc czemu nie mogłeś przyjechać? - spytałam, otwierając paczkę chipsów.

- Musiałem pomóc jednemu koledze.- odpowiedział, biorąc chipsa z torebki, jednocześnie przysuwając się do mnie.

- A co się mu takiego stało, że musiałeś mu pomóc?- spytałam.

- Dziewczyna złamała mu serce.- odpowiedział, biorąc kolejnego chipsa.

- Bidula.- odpowiedziałam patrząc mu w oczy z lekkim rozbawieniem.

- Musiałem go jakoś pocieszyć.

- Nie no oczywiście.- ironizuje z nim, cały czas patrząc mu w oczy.

- Naprawdę. Nawet nie wiesz jaki był załamany.- chyba rozumie mój humor.

- Wyobrażam sobie, pewnie musiałeś wypić z nim litry alkoholu.- odpowiadam, a na jego twarzy pojawia się uśmiech.

- To było w tym wszystkim najgorsze! - odpowiada, po czym oboje się śmiejemy.

- Na serio, przepraszam mała.- powiedział skruszonym głosem.

- Wybaczam Ci duży.- odpowiedziałam, a on powoli zbliżył swoją twarz do mojej i delikatnie mnie pocałował. Odsunęłam się od niego i powiedziałam.- Ale jeżeli jeszcze raz mnie wystawisz, będziesz miał przejebane na całej linii. Rozumiesz?

Filip przytaknął głową, a ja wróciłam do oglądania Ukrytej Prawdy, okazało się że ta babka z którą ten facet rzekomo miał romans to jego przyrodnia siostra, która próbuje wyłudzić od niego hajs.

- Możemy to przełączyć?- zapytał Filip, a ja popatrzyłam na niego jak na jakiegoś pomyleńca.- No co?- zapytał widząc moją minę.

- Teraz będzie kluczowy moment.- odpowiedziałam.

- U nas też może być zaraz kluczowy moment jak chcesz?- zapytał, a po chwili widząc moją minę, głośno się roześmiał.

- Ty chory jesteś.

- To prawda mam astmę.- nie śmiej się idiotko. Nie śmiej.

Gdybyś nie istniał |TACO HEMINGWAY|Onde histórias criam vida. Descubra agora