rozdział 18

251 8 5
                                    

05.03.2019r. po północy

- Czy ja dobrze słyszę, że chcecie nas już opuścić?- nagle koło nas pojawił się Kuba, w towarzystwie Rumaka i Igi.

- Słaba imprezka ziomuś.- powiedział Filip, nadal trzymając mnie w pasie, co widocznie nie zadowoliło Igi, która patrzyła na mnie spod byka. Odruchowo oparłam się o Filipa, który oparł swoją brodę na mojej głowie.

- Zostańcie jeszcze trochę. Zagramy w beer ponga.- powiedziała Iga.

- Nie, na serio będziemy się już zbierać.- powiedział Filip, a ja prawdopodobnie zrobiłam w tym momencie jedną z najgłupszych rzeczy na świecie.

- Ok, możemy zagrać.- powiedziałam co zdziwiło zarówno Filipa, Zośke jak i Kubę. Jak to się mówi przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej.

Zaczęliśmy grać i pić. Filip stał z boku, niezadowolony, natomiast ja i Kuba graliśmy w jednej drużynie. Alkohol dosyć szybko zaczął buzować w mojej krwi. Zośka, pojechała taksówką do domu. Przeciwko nam grała Iga z Rumakiem. Blondynka wydawała się zadowolona z siebie, ale jej zadowolenie znikało z jej twarzy niczym liście jesienią z drzewa, gdyż ja i Kuba graliśmy o niebo lepiej niż oni. Gdy wygraliśmy, na koniec walnełam jeszcze kilka shotów, przez zaczęło mi się nieźle wirować w głowie. Zauważyłam, że Filip gdzies zniknął, a kolo mnie pojawił się Maciek.

- Ale się najebałaś.- powiedział.

- Bez pszeeesady.- powiedziałam nieco pijackim tonem.

- Chodź odwiozę cię do domu.- powiedział, a ja pokręciłam głową.

- Nie, muszę znaleźć Filipaa.- obejrzałam się dookoła siebie.- A gdzie jest ta blond suka? - zapytałam, a Maciek zaśmial się pod nosem.

- Naprawdę, zawiozę cię do domu.- powtórzył po raz kolejny Maciek, a ja stanowczo pokręciłam głową. Gdzie on jest?

Nagle zauważyłam go jak wychodził z jednego pokoju z tą blond kurwą. Na szczęście razem z nimi wychodziło jeszcze kilka innych osób. Ale szkoda, chciałam wydrapać jej oczy. Filip zauważywszy mnie skierował się w moją stronę.

- Teraz możemy jechać do domu?- spytał, a koło niego pojawiła się blond kurwa.

- Oj, chyba beer pong nieźle dał Ci w kość.- powiedziała.

- Nie pije tak często jak ty.- powiedziałam i przysięgam, że zobaczyłam uśmiech na twarzy Filipa.

- Dobra, zbieramy się.- powiedział i pociągnął mnie za rękę. Pomachałam dla Maćka i pokazałam środkowy palec Idze, co chyba nieźle wkurzyło Filipa, gdyż zaczął iść szybciej, musiałam prawie za nim biec.

Gdy wsiedliśmy do samochodu, Filip spojrzał na mnie i powiedział.

- Co to do chuja było?- zapytał, nieźle wkurwiony.

- Co masz na myśli?- waliłam głupa.

- Po chuj grałaś w tą zjebaną grę.

- Bo tak se kurwa chciałam.- odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy.

- Japierdole, jestes nieźle poje... popieprzona.- dobrze, że w ostatniej chwili zmienił słowo.

- Ja jestem nieźle popieprzona? To ty zabierasz mnie na imprezę, na której okazuje się, że jest twoja była, o której nic nie wiedziałam. Twoi najlepsi koledzy patrza na mnie jak na jakąś tanią dziwkę. Ta blond kurwa kręcił się wokół ciebie jak karuzela, a ja nawet nie wiem kim dla Ciebie jestem. I to ja tu jestem nieźle popieprzona?- powiedziałam na jednym wdechu, czując zbierające się łzy pod oczami. Nie, nie będziesz teraz płakać.

Filip patrzył się na mnie lekko zszokowany, a po chwili ruszył bez słowa z parkingu.

- To nie tak jak myślisz.- dodał po chwili, lecz ja nic się nie odezwałam.

Kiedy dojechaliśmy do jego mieszkania, chciałam iść prosto na górę, ale Filip w ostatniej chwili chwycił mnie za rękę, lecz ja wyrwałam się i jedyne co powiedziałam to.

- Śpisz dzisiaj na dole.

- To moje mieszkanie.- powiedział z lekkim rozbawieniem.

- Chuj mnie to obchodzi.- powiedziałam i poszłam na górę. Kiedy weszłam do pokoju, nie zdejmując ubrań po prostu walnełam się na łóżko i od razu zasnęłam.

05.03.2019r. przed południem

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Ledwo wstałam z łóżka, a już kręciło mi się w głowie. Powoli zeszłam na dół, do kuchni w której jak się okazało nie było Filipa. Z jednej strony to i dobrze, bo nie chciałam z nim rozmawiać, a z drugiej chciałam się do niego przytulić.

Zrobiłam sobie kawę i w tym samym czasie usłyszałam jak ktoś przekręca klucz w drzwiach. Po chwili w kuchni pojawił się Filip, ubrany w biała bluzę i czarne spodnie. Włosy miał lekko przystrzyżone, ale wciąż w artystycznym nieładzie.

- Hej.- powiedział, kładąc jakąś torbę na blacie.

- Hej.- powiedziałam cichym, zachlanym głosem.- Gdzie byłeś?- spytałam.

- U kolegów opierdolić ich za to, że patrzą na moją dziewczynę jak na tanią dziwkę, a z moją byłą śmieją się po kątach.- opierdolić, dziewczyna, była. Mój mózg wolno trawił te informacje, ale im bardziej je trawił tym bardziej mnie zadowalały.

- Wcale nie musiałeś.- powiedziałam, nie co za wrednym tonem niż myślałam.

- Musiałem, bo później znowu odpierdoliłabyś taki cyrk.- powiedział.

- Jaki cyrk? - spytałam lekko wkurzona.

- Dałaś się sprowokować Idze.- powiedział, tak samo wkurzony jak ja.

- Jak to dałam się sprowokować? Bo co, bo zagrałam z nią w beer ponga? Poza tym gdybyś mi powiedział że Iga to twoja była to może nie zachowałbym się tak.

- Miałem zamiar ci powiedzieć, nie wiedziałem że ona będzie na tej imprezie. Ty tez nie powiedziałas mi o Maćku.- powiedział, a we mnie się zagotowało.

- Czego ci nie powiedziałam, nigdy nie byliśmy razem.- to absurdalne, o co on mnie oskarża.

- No on chyba tak nie myśli.- dodał Filip.

- Japierdole, ty masz jakieś problemy z głową człowieku.

- Ja mam problemy?- krzyknął.- To ty dałaś się sprowokować nastolatce. Najebałaś się aby sobie coś udowodnić.- powiedział.

- Niczego nie musze sobie udowadniać.- dodałam, czując łzy zbierające się pod powiekami. - I wiesz co? Możesz sobie do niej wrócić.- powiedziałam i skierowałam się do drzwi.

- Julka...- zaczął Filip.

Reszty juz nie usłyszałam, gdyż wyszłam z hukiem z domu.

Gdybyś nie istniał |TACO HEMINGWAY|Where stories live. Discover now