ROZDZIAŁ DZIESIĄTY

1.2K 33 3
                                    

Dotychczas , co drugi weekend pracowałam w małej , przytulnej bibliotece " New Old One " , która znajdowała się niedaleko mojego domu . Uwielbiałam tą robotę , głownie ze względu na moją szefową Pannę Harper , przemiłą staruszkę która na swój sposób zastępowała mi babcie . Zawsze uśmiechnięta i " wyluzowana " jak na swój wiek służyła pomocą i dobrymi radami . Nie zadawała zbędnych pytań po prostu słuchała uważnie tego , co kto miał do powiedzenia . Była niesamowita , zawsze ją podziwiałam , dlatego też praca jako kasjerka w jej księgarni była dla mnie wielką przyjemnością , a przy okazji na koniec miesiąca wpadało mi kilka dolców na własne wydatki .
Niestety to juz czas przeszły , bo gdy jak co drugi czwartek weszłam do budynku nie zastałam nic innego jak puste regału po książkach , poprzykrywane folią i kilka kartonów stojących pod oknem . Kiedy zdziwiona podeszłam do lady , zza kotary wysunęła się drobna postać mojej pracodawczyni .

- Megan skarbie ! Bardzo mi przykro , że dopiero teraz cię informuje ale nie mogę dalej prowadzić mojej kochanej księgarni - powiedziała Panna Harper widocznie niezadowolona całą sytuacją .
- Ale dlaczego ? - spytałam zaskoczona. Zdążyłam juz pokochać to miejsce . Mozna było tu znaleść unikatowe książki , perełki które zachwyciły już nie jednego konesera .

Starsza kobieta popatrzyła na mnie smutno , swoimi dużymi , mądrymi oczami poprawiając pomarańczowe okulary na swoim nosie .
- Moja siostra Carolina nagle zachorowała i muszę sie nią zaopiekować - powiedziała wyraźnie przygnębiona .
- Wyjeżdża Pani ? - otworzyłam buzie ze zdziwienia - Przeciez to miejsce było dla Pani jak świątynia .
Omiotłam wzrokiem małe pomieszczenie . Przez te klilkanascie lat Panna Harper stworzyła kultowe miejsce , tak licznie i tłumnie odwiedzane przez mieszkańców Fergouson .

- Wiem skarbie , wiem . Niestety nie mam innego wyjścia . Moja siostra nie potrafi juz samodzielnie o siebie zadbać . Musze sie nią zaopiekować . Jak na razie zawieszam działalność , a co bedzie potem to zobaczymy - machnęła niedbale ręką , jakby wcale nie wierzyła w to co mówi .
- Będzie mi Pani strasznie brakować - odparłam smutno .
- A mnie ciebie złociutka - mówiąc to przytuliła mnie mocno do siebie , głośno wzdychając - Nawet nie wiesz jak bardzo .

Oczy zaszły mi łzami . Nie chciałam zeby ta wspaniała osoba mnie opuszczała . Nie teraz , kiedy moje życie tak bardzo się skomplikowało . Chciałam sie jej wyżalić i poprosić o radę , ale nie miałam serca obarczać ją jeszcze większymi problemami . Zamiast tego zapewniłam ją , że wszystko się ułoży i napewno jej " New Old One" zaświeci nowym blaskiem .

Porozmawiałysmy jeszcze przez jakies pół godzinki , po czym pożegnalam się z moją szefową .
Kiedy wyszłam z budynku słońce chowało się juz za horyzontem . Mimo środku lata poczułam lekki chłód na mojej skórze i ciasnej opatuliłam sie moim cienkim sweterkiem .

Szlam juz jakies 10 minut , wolnym krokiem kierując się w stronę domu . Miałam nie odparte wrażenie , ze ciemna furgonetka mija mnie już chyba 4 raz z kolei . Mimowolnie przyspieszyłam kroku . Od mojego domu dzieliło mnie tylko jakies 600 metrów . Czułam na swoich plecach odbicie reflektorów jakiegoś samochodu . Nie obracaj się Megan , bądź dzielna - dodawałam sobie otuch w myślach . Czułam że moim ciałem powoli zawładnia panika a gula w gardle stawała sie coraz większa . Auto delikatnie zwolniło , co dało mi jakies 50 metrów przewagi , lecz cały czas jechało za mną . W duchu modliłam sie zeby to tylko moja wyobraźnia płatała mi takie absurdalne figle . Kierowca furgonetki dodał gazu nadal trzymając sie moich pleców . Oddychałam głęboko , nadal nie oglądając się za siebie .

Trzęsącymi sie dłońmi powoli wyjęłam telefon z torebki . Nacisnełam zieloną słuchawkę przy najcześciej wybieranym numerze .
Odebrał po drugim sygnale .
- Megan ? Wszystko w porządku ? - mój rozmówca wydawał sie byc lekko zaniepokojony .
- Will ktoś mnie śledzi - powiedziałam szybko przerażona .
- Kurwa mać Meg ! Gdzie jesteś ? - prawie krzyczał .
- Wracam do domu . Ide główną ulicą w stronę osiedla - odpowiedziałam mu cicho , starając zachować resztki odwagi jakie mi zostały .
- Idź cały czas przed siebie . Nigdzie nie skręcaj . Za 3 minuty będę po ciebie - rzucił do telefonu i sie rozłączył .

To skomplikowaneWhere stories live. Discover now