ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY

1.3K 30 0
                                    

Obudziłam się rano całkiem wypoczęta . Nasza " prowizoryczna " granica była rozkopana . Ja leżałam na jego połowie , ale go nie było w łóżku . Spojrzałam na zegarek - 12:45 . Widocznie nasz nocny przerywnik tak mnie zmęczył . Nie chętnie wyszłam z ciepłego łóżka . Na dole , zamiast Williama zastałam krótki liścik :

Musiałem wyjść wcześniej , pozałatwiać kilika spraw na miescie . Wrócę po ciebie około 16 . Nie wychodź nigdzie proszę i nie wpuszczaj nikogo do domu .
Facet zupelnie nie w twoim typie :)

Uśmiechnełam się szeroko pod nosem . Widać , że lubi mieć wszystko pod kontrolą . Typowy mężczyzna . Pomimo wczorajszego incydentu byłam w dość dobrym humorze . Szybko zjadłam musli z owocami i postanowiłam zaserwować sobie długą gorąca kąpiel dla odprężenia z pakietem all inclusive ( depilacja , peeling , maseczki itd . ) .
Po dwu godzinnym domowym spa wyglądałam o niebo lepiej . Pomalowalam jeszcze paznokcie u stóp i rąk na krwisto czerwony kolor . Kiedy wyschły wyregulowałam sobie porządnie brwi i pokremowałam ciało balsamem .
O 15 przyszła moja przyjaciółka Evana , pożegnać się przed swoim wyjazdem do Meksyku . Będę za nią strasznie tęsknić . Pożyczyłam jej pare ciuchów , a ona obiecała że przywiezie mi coś ładnego i bedzie codziennie pisać . Krótko po jej wyjściu zadzwonił mój dziadek Glibert . Porozmawiałam z nim trochę o ostatnim meczu Leakersów . Pytał się czy wszystko u mnie w porządku . Wydawał się dziwnie zaniepokojony . Może już dowiedział sie o moim zerwaniu z Devem . Zapewniłam go , że wszystko w porządku i nie musi się martwić . Obiecałam go niedługo odwiedzić .
- Oczywiście kiedy tylko będziesz miała ochotę żabciu . Pamietaj tylko zeby do mnie zadzwonić , to pośle po ciebie samochód.
- Dobrze dziadku , do zobaczenia . Kocham cię - powiedziałam i się rozłączylismy .
Wzruszyłam tylko ramionami i odłożyłam słuchawkę na miejsce .
Dochodziła czwarta . Szybko weszłam na górę się przebrać . Wybrałam przewiewną , pudrową sukienke na grubych ramiaczkach z cienkim paskiem . Do tego slomkowe koturny na platformie w kolorze ciała . Włosy starannie ułożyłam w luźnego koka i nałożyłam delikatny makijaż .
Po paru chwilach zadzwonił dzwonek . W drzwiach stał najprzystojniejszy mężczyzna jakiego w życiu widziałam .
- Cześć - powiedziałam nieśmiało .
- Hej - uśmiechnął się lobuzersko , lustrując mnie od stóp do głów - Ślicznie wyglądasz .
- Dziękuję - czułam że się rumienię .
- No dobrze , gotowa ? - spytał.
- Tak - powiedziałam sięgając po torebkę , która leżała na komodzie . Zamknęłam drzwi na klucz , dokładnie sprawdzając dwa razy .
Kiedy wchodziłam do samochodu , ostentacyjnie obejrzałam się za siebie i przeczesałam oczami okolice . Wyobraźnia pracuje . William odpalił samochód i skierowaliśmy się w stronę autostrady I-8 w kierunku północnym .
Podczas jazdy rozmawialiśmy na rożne tematy . Głownie pytał się o moją rodzinę i plany na przyszłość .

- Skończyłam szkołę , a w październiku pójdę chyba do college'u .
- Gdzie ?
- Złożyłam podanie tutaj w Ferguson . Mają bardzo dobry wydział medyczny .
- Chcesz zostac lekarzem ?- spytał lekko zdziwiony .
Kiwnełam głową
- Mam zamiar ukończyć ratownictwo medyczne ze specjalizacja związaną z położnictwem i pierwszą pomocą ginekologiczną .
Gwizdnął pod nosem .
- Nigdy o czymś takim nie słyszałem .
- Bo to rzadki zawód ale jak najbardziej potrzebny . Coraz więcej kobiet decyduje sie na poród w domu . Ja będę mogła go odebrać bez konieczności jazdy do szpitala .
- Rozumiem - rozmyślił się , po czym dodał - Nie boisz się odpowiedzialności ? No wiesz w domu bez odpowiedniej aparatury , to musi byc ryzykowne .
- Zeby urodzić w domu , płód musi byc niezagrożony , a matka w pełni zdrowa . To poród naturalny . Kobiety rodzą w ten sposób od początku istnienia - wyjaśniłam profesjonalnie .
- To musi być obrzydliwe - skrzywił się lekko .
Usmiechnęłam sie pod nosem . Faceci..
- Poczekaj aż twoje dziecko się urodzi ..
Zmarszczył brwi .
- Chyba musiałbym wsiąć najpierw kilka głębszych . Nie wytrzymałbym napięcia- uśmiechnął się kwaśno .
Zachichotałam .
- To twoja partnerka bedzie musiała je urodzić , nie ty .
Kiwnął głową uśmiechając sie lekko .
- Chcesz mieć dzieci ? - spytał ostrożnie .
- Kiedyś napewno - stwierdziłam - A ty ?
Patrzył przed siebie , skupiając sie na drodze . Widać że sie zastanawiał .
- Chyba tak - powiedział cicho z nutką niepokoju w głosie - Po prostu nie wiem jaki byłby ze mnie ojciec .
- Napewno bedziesz dobrym ojcem - chciałam go jakoś pocieszyć . Widać ze powoli oswajał sie z moimi słowami . Dlaczego my rozmawiamy w ogóle na takie tematy . Przecież jesteśmy jeszcze młodzi , całe życie przed nami .
- A ja za to jestem pewny że bedziesz dobrą mamusią - uśmiechnął sie do mnie słodko . Był taki przystojny . Nie mogłam się mu oprzeć . Miał na sobie koszulkę z krótkim rękawem i dekoltem w serek , która seksownie opinała jego imponujące mięśnie . Do tego krótkie, beżowe spodenki przed kolano i białe conversy . Wyglądał zabójczo . Włosy jak zwykle miał lekko zmierzwione . Pasowała mu ta fryzura " po seksie " . Odepchnełam od siebie tą nieprzyjemną myśl i utkwiłam wzrok w boczną szybę .
Dojechaliśmy na miejsce po jakiś 20 minutach . Byliśmy nad jeziorem Nihingam , 30 km za Fergouson . O tej porze roku było tu dosyć sporo ludzi . Spacerowali po drewnianej promenadzie jedząc lody i korzystając z letniego słońca . Przy wybrzeżu było pełno małych knajpek , restauracji i kawiarni . Wybraliśmy jedną i usiedliśmy przy stoliku na dworze . Ja zamówiłam sałatkę z krewetkami , a on smażonego strzępiela z dipem ziołowym i górą frytek .
Po skończonym posiłku zamówiliśmy jeszcze deser . Siedziałam zrelaksowana obserwując jak dzieci kąpią się w chłodnych wodach jeziora . Miały przy tym tyle frajdy ..
- Opowiesz mi o co poszło z twoim byłym chłopakiem - spytał mnie Will , bacznie mi się przyglądając . Minę miał nieodgadnioną , ale był spokojny .
Wbiłam wzrok w mrożoną herbatę . Bawiłam się chwilę słomką . Zastanawiałam się co mu odpowiedzieć .
- Z Devem byliśmy parą od 4 lat , typowe papużki nierozłączki - powiedziałam ironicznie - Czasem rozmawialiśmy nawet o naszych planach na przyszłość . Wiesz ślub , dzieci , wspólne mieszkanie . Dopiero teraz zrozumiałam jak wielką idiotką wtedy byłam - przeniosłam wzrok na ludzi przechodzących obok restauracji , ukrywając pojedyńcze łzy .
- Hej - powiedział chłopak i ujął moją dłoń ściskając ją pokrzepująco. Obrocilam powoli głowę w jego stronę . Minę miał poważną .
- Nie musisz mi dalej opowiadać . Widzę że to dla ciebie trudne ..
- Nie - przerwałam mu szybko - Już mi lepiej . Muszę się w końcu wygadać .
- Dobrze - kiwnął głową - Pamietaj że jestem przy tobie - mówiąc to posłał mi blady uśmiech . Próbowałam sie odwdzięczyć ale wyszło mi chyba bardziej coś na krztałt grymas bólu .
- Tydzień temu w mojej szkole odbył się bal absolwentów . Bawiłam się z Devem do północy . Potem źle się poczułam i wróciłam do domu taksówką . Przyjechaliśmy na uroczystość moim samochodem . Dave miał nim wrócić do domu . Rano pojechałam go odebrać . Mój były jeszcze spał , dlatego też wzięłam kluczyki i wróciłam do siebie . Kiedy parkowałam auto , na tyłach zauważyłym jakaś foliową poczuszkę - Wzdrygnęlam się na to wspomnianie . Upiłam spory łyk herbaty , żałujac że nie mam pod ręką czegoś mocniejszego . Wzięłam głęboki wdech i kontynułowałam moją gorzką opowieść .
- Na siedzeniu leżała zużyta prezerwatywa . Kiedy wychyliłam się mocniej zobaczyłam różową koronę królowej balu . Tej nocy została nią Mandy Wasilovski - piękna dlugonoga Rosjanka . Swoją drogą największa zdzira w naszej szkole - Usmiechnęłam się gorzko . Oczy chłopaka rozszerzyły się mimowolnie , ale nadal nie odezwał się nawet słowem .
- Na początku nie rozumiałam o co chodzi . Potem połączyłam wszystkie fakty ze sobą i mnie olśniło . Dave zdradził mnie na tyłach mojego samochodu z Mandy , w dzień balu absolwentów - powiedziałam to jednym tchem , czując wielką ulgę . W końcu wydusilłam to z siebie .
- Co było dalej ? - spytał cicho , nie odrywając ode mnie wzroku . Wzruszyłam ramionami .
- Nic . To znaczy nic dla niego . Mi zawalił się cały świat - pokręciłam głową .
- Na początku starałam się w to nie wierzyć . Czekałam na jego wyjesnienia . Ale on nawet do mnie nie napisał , nie zadzwonił . Nie miałam wyboru . Sama do niego pojechałam . Swoją drogą było to moje najgłupsze posunięcie , ale oczekiwałam wyjaśnienień . Spakowalam jego rzeczy i pojechałam do niego . Dave na początku udawał zdziwionego . Potem stwierdził , że od dawna nasz związek był tylko przyzwyczajeniem , a z Rosjanką łączyło go głębsze uczucie . Jego słowa były dla mnie jak uderzenie z pięści w brzuch - mimowolnie zacisnęłam powieki na to wspomnienie . Pojedyńcza łza spłynęła mi po policzku . Szybko otarłam ją wierzchem dłoni .
-Od naszego ostatniego spotkania minęło 6 dni . Cieżko było mi się pozbierać , ale jest już lepiej - Usmiechnęłam się do niego słabo i wbilam wzrok w jego twarz .
Siedział tam nieruchomo , cały czas mi się przyglądając. Oczekiwał mojej reakcji . Wybuchu płaczu ? Napewno nie . Tamtą cześć życia mam już za sobą . Obiecałam sobie , że już nigdy nie zapłacze przez tego idiotę . Musiałam byc silna , nie miałam wyboru . Taki mój los .
William wstał nagle i wyciągnął z kieszeni pieniądze za jedzenie, po czym położył je na stole .
- Chodź - powiedział , wyciągając do mnie rękę . Przyjęłam ją z wdzięcznością , a on pociągnął mnie w stronę promenady .

Przeszliśmy juz dobre 100 metrów . Wieczorny wiatr delikatnie smagał moją twarz. Ludzie zaczęli zbierać sie do domu . Zrobiło sie zdecydowanie chłodniej , ale nadal przyjemnie .
Chłopak zwolnił , aż w końcu całkowicie się zatrzymał . Obrócił się w moją stronę i delikatnie uniósł mi podbródek .

- Megan - zaczął - Uważam że ten debil stracił największy skarb w swoim życiu . Przerwał na chwilę i delikatnie pogładził dłonią mój policzek .
- Ciebie - ostatnie słowo wypowiedział niemal że z czcią .
Moje ciało rozłała fala ciepła , Przymknelam lekko powieki . Powoli przyswajałam jego słowa . Były magiczne , dodawaly mi otuchy.
William delikatnie przyciągnął mnie do siebie . Wtuliłam policzek w jego pierś , jak zwykle pachniał wspaniałe . Poczułam jego oddech na moich włosach , po czym pocalowal mnie czule w głowę .
- Pięknie pachniesz - wyszeptał mi cicho do ucha . Usmiechnęłam się słodko .
To samo mogłabym powiedzieć o tobie , Panie Blake - odpowiedzialam i wyczułam , że też się uśmiecha .

Staliśmy tak jeszcze chwile , wtuleni w siebie . Wyglądalismy pewnie jak młoda para zakochanych . Nasza relacja była ( jak dla mnie niestety ) hmm.. inna . Chłopak oprócz tego , że od czasu do czasu mnie przytulał albo pocalowal w głowę czy czoło , nie wykazywał większego zainteresowania . Zachowywał się jak mój przyjaciel , albo gorzej starszy brat . Opiekował się mną , rozmawiał na rożne tematy , pocieszał a nawet wspierał . Tak nie zachowuje się facet któremu zależy na czymś więcej . Zdecydowanie nie . Ja zaś czułam się nienasycona . Potrzebowałam jego uwagi , dotyku a nawet bacznego spojrzenia , ktorym tak często mnie obrzucał .
Krótko mówiąc , zauroczyłam się w nieziemsko przystojnym brunecie , który od paru dni stał się stałym elementem mojego życia .
Uczcie którym go żywiłam było jednak beznadziejne . Byłam na przegranej pozycji . Dlaczego ? Odpowiedz była prosta . Nie podobam mu się po prostu . On nie czuje do mnie nic . Może poza sympatią i troską . Poza tym , nada . Kompletnie nic . Musiałam coś z sobą zrobić , żeby nie skończyć jak Ikar , który leciał zbyt blisko słońca ..

Wyplątałam się niechętnie z jego objęć , a on wypuścił mnie delikatnie i bez słowa udaliśmy się w stronę samochodu .
Reszta dnia minęła nam przyjemnie i bez niespodzianek . Po powrocie do domu obejrzeliśmy jakis mecz w telewizji , a ja przygotowałam nam kolację.
Pierwszy raz od paru dni czułam się zrelaksowana i wypoczęta . Zachowywałam się bardzo swobodnie w towarzystwie Willa .Był moim przyjacielem , dokładnie tak ja się umawialismy . Postanowiłam , że nie będę zwracać uwagi na moje uczucia wobec niego . Będę sie zachowywać normalnie . Poczekam , moze on wykona jakiś pierwszy krok . Jak mówi moja mama , nadzieja umiera ostatnia ...

Kolejne pare dni minęło mi jak z bicza strzelił . Spędzaliśmy razem każdą chwile . Byliśmy na basenie , jeździliśmy na gokartach . Wieczorami oglądaliśmy filmy i graliśmy na xboxie albo wychodziliśmy do kina. Było niesamowicie . William nie odstepywał mnie na krok , lecz nie przeszkadzało mi to ani trochę . Czułam że się zaczynam od niego uzależniać . Potrzebowałam jego towarzystwa jak powietrza .

Codziennie spaliśmy razem w moim łóżku , albo u niego . Zawsze układałam granice , która okazywała się zbędna , bo rano i tak budzilam sie wtulona w jego pierś .
Co noc leżałam na jego ręce , którą wysuwał mi pod poduszkami . Zasypiałam tylko wtedy , kiedy Will delikatnie gładził mnie palcami po policzku.

To skomplikowaneDove le storie prendono vita. Scoprilo ora