ROZDZIAŁ SIÓDMY

1.1K 29 0
                                    

Brunet wysadził mnie pod domem , sam zaś pojechał do domu się spakować . Miałam chwilę dla siebie . Przebrałam się w wygodne ciuchy i zadzwoniłam do Eve . Przyjaciółka bardzo ucieszyła się z mojego telefonu . Widać że jej ulżyło .
- Megan bardzo cię przepraszam za wczoraj ! Nie chciałam cię zostawiać samej , tak bardzo mi przykro . Jak wróciłaś do domu ?
- Spotkałam starego znajomego , zaproponował że mnie odwiezie - skłamałam , nie potrafiąc wymyślić niczego lepszego .
- Ah tak ? - widać , że mi nie wierzy.
- Naprawdę skarbie wszystko jest w porządku , nie obwiniaj sie - starałam sie ją jakoś pocieszyć . Wiem , że dręczyły ją wyrzuty sumienia .
- No dobrze - powiedziała w końcu - Zobaczymy się jutro przed moim wyjazdem ?
Cholera zapomniałam ! Moja przyjaciółka wyjeżdża z rodziną do Meksyku na wakacje ..
- Oczywiście że tak - zapewniłam ją . Porozmawiałysmy jeszcze chwile i się rozłączylam . Zrobiło mi się strasznie przykro . Nie chciałam by wyjeżdżała . Zostanę tu całkiem sama . Z drugiej strony nie miałam prawa jej zatrzymać . Wiem , że marzyła o tym wyjeździe ..
Nagle usłyszałam dźwięk telefonu domowego . Popatrzyłam podejrzanie na aparat . Przełknęłam głośno ślinę i niepewnie podniosłam słuchawkę . Na szczęście byla to tylko mama . Dzwoniła z Florydy . Chciała wiedzieć czy u mnie wszystko w porządku . Nie mogłam jej przecież nic powiedzieć . Znając ją , czym prędzej wsiadłaby w pierwszy lepszy samolot , by znaleźć się blisko mnie . Zapewniłam ją szybko , że u mnie wszystko w porządku i nie musi się o mnie martwić . Opowiedziała mi jeszcze troche co słychać u ciotki Lindy i zakończyłyśmy rozmowę .

Po godzinie do drzwi zapukał Will .
- Schowałem auto do garażu . Mam nadzieje , że nie masz nic przeciwko .
- Skąd miałeś klucze ? - spytałam podejrzliwie .
Wyraźnie zakłopotalam go tym pytaniem .
- Eee był otwarty .. - odpowiedział nieco zmieszany i wszedł do środka .

Na początku było trochę sztywno . Nie wiedziałam , jak się przy nim zachować. Zaproponowałam , że możemy wyjść na taras posiedzieć trochę na świeżym powietrzu . Pogoda była piękna . Słońce grzało mocno , ale lekki wiaterek przyjemnie chłodził skórę . William podszedł jeszcze do regału z książkami mojego taty i wyciągnął jakąś nudną książkę o upadku zachodniej cywilizacji . Dziwny gust .. Ja sięgnęłam po najnowsze wydanie Vanity Fair i ułożyliśmy się wygodnie na leżakach w ogródku.
- Opowiesz mi trochę o twojej rodzinie ? - spytał pierwszy , nie odrywając wzroku od lektury .
- Uhm, mama pracuje w kwieciarni , a tata prowadzi biuro nieruchomości . Jestem jedynaczką . Moją rodziną są tutaj rodzice i dziadek Gilbert , który mieszka po drugiej stronie miasta . A no i jeszcze moja przyjaciółka Evana . Traktuje ją jak siostrę .
Skinął głową , odłożył książkę i popatrzył mi prosto w oczy .
- Wyjaśnisz mi o co poszło z twoim byłym chłopakiem ? - wypalił z grubej rury .
Przewróciłam oczami . Najmniej ochoty miałam teraz na rozmowę o moim ex . Swoją drogą , ten idiota ma taki tupet , że od naszego zerwania ( a właściwie mojego ) nie odezwał się do mnie ani razu. Nawet głupi SMS z krótkim przepraszam . Nic . Cisza .
Spuściłam wzrok w dół . Nie chciałam się mu zwierzać .
- Zdradził mnie i tyle - odpowiedziałam cicho a on nie wracał już do tematu . Teraz to ja postanowiłam przeprowadzić mały wywiad .
- Will mogę cię o coś zapytać ?
- Mhm - odpowiedział , bardziej zainteresowany książką niż mną .
- Czy my wczoraj no wiesz .. Eee coś ze sobą ten .. Wiesz wypiłam trochę i nie za bardzo ..
Odwrócił się gwałtownie w moją stronę , jednocześnie zaskoczony i rozbawiony moim pytaniem . Poczułam się jak idiotka .
- Mogę cię zapewnić , że cię nie dotknę i nie mam takiego zamiaru. - powiedział szybko.
Słucham ?
- Powiedzmy , że nie jesteś w moim typie - uśmiechnął się lobuzersko , ciągle uważnie mnie obserwując.
Drań . Myślałam , że go uderze w twarz . Wstałam szybko i najbardziej słodko jak tylko potrafiłam rzuciłam na odchodne.
- To swietnie się składa Panie Blake , bo ty to już w ogóle nie jesteś w moim typie ! - ostatnie słowa zabrzmiały trochę bardziej dramatycznie , niż bym chciała . Obrociłam się na pięcie i wyszłam rozzłoszczona , słysząc za sobą jego cichy śmiech .

Musiałam się na czymś wyładować . Jak on śmie się tak zachowywać ? Poniżył mnie na całej linii. Nienawidzę drania . W stresujących sytuacjach najbardziej lubiałam gotować . Postanowiłam przyrządzić kolacje . Kurczak z ziołami , sałatka grecka i pieczone ziemniaki . Bingo .
Po godzinie zjawił się William , widocznie zainteresowany zapachem .
- Pięknie pachnie - stwierdził . Też mi coś . Odwrociłam się do niego plecami i zabrałam się za krojenie sałaty .
- Jesteś zła ? - spytał .
Nie odezwałam się ani słowem . Nagle poczułam jego oddech na swoim karku . Stał bardzo blisko , aż za blisko . Czułam jego słodki zapach . Delikatnie ujął moją dłoń i wyjął z niej nóż .
- Tak bedzię bezpieczniej - wyszeptał mi do ucha tak seksownie , że mimowolnie przymkęłam powieki . Chwycił mnie delikatnie w tali i obrócił w swoją stronę . Otworzyłam oczy . Stał przede mną wyższy o jakieś dwie głowy . Pogłaskał mnie delikatnie po policzku i uniósł mój podbródek tak , że musiałam popatrzeć mu w oczy . Pochylił się delikatnie w moją stronę . Nasze usta dzieliło już tylko kilka centymetrów . Wpatrywał mi się intensywnie w oczy . Widziałam w nich dominację i pożądanie ? Nie to nie możliwe . Przecież nie jestem w jego typie .
- O czym tak myślisz ?- wyszeptał a jego usta delikatnie musnęły mój policzek , zjeżdżając powoli w dół ..
Usłyszałam swój cichutki jęk . On uśmiechnął się firmowo i powoli puścił moją talie , puszczając
do mnie oko .
- Nadal nie w twoim typie panno Thompson ? - zapytał widocznie rozbawiony . Podpuścił mnie !
Tego było już za wiele. Chciałam go uderzyć prosto w twarz , ale on w ostatniej chwili złapał moją dłoń i przytrzymał mnie za nadgarstek .
- Trzeba być szybkim - mruknął i uśmiechnął się szelmowsko , całując mnie w ręke . Chciałam coś powiedzieć , ale on odwrócił się i wyszedł .
Miałam ochotę go zabić . Jeszcze nigdy w życiu nikt mnie tak nie rozzłościł . Stałam tam jak wryta , próbując uspokoić swój nierówny oddech . Nie mogłam zrozumieć jak to się stało , że on tak mnie działa. Może to ten jego wygląd .. Był nieziemsko przystojny , to fakt . Gdzie się nie pojawił podbijał serca każdej kobiety . Niektóre z miejsca poszłyby z nim do łóżka . Ale to coś innego przyciągało mnie do niego jak magnez . Nie był typowym facetem . Swoją postawą pokazywał , że jest władczym samcem , ale też czułym i opiekuńczym "towarzyszem" . Jego piękne , niebieskie oczy wyrażały milion emocji na raz . Nie sposób było mu się oprzeć . No cóż Megan , nie dla psa kiełbasa pomyślałam i już trochę bardziej spokojna , zaczęłam rozkładać na talerze naszą kolacje .

Zjedliśmy w milczeniu . Chyba mu smakowało bo dołożył sobie jeszcze dwie porcje kurczaka.
- Świetnie gotujesz - mruknął z aprobatą - Mógłbym się do tego przyzwyczaić - dodał z błyskiem w oku .
Zrobiło mi się ciepło na sercu . Ten mężczyzna był tak zmienny , ze nie sposób było odgadnąć , w jakim jest humorze.
- Dziękuję - powiedziałam zadowolona z siebie - Kiedy jestem zła albo mi się nudzi , przeważnie gotuje - Usmiechnęłam się do niego ciepło .
- Nadal jesteś na mnie zła ? - spytał ostrożnie .
- To było troche okrutne z twojej strony - stwierdziłam cierpko .
- Tak wiem przepraszam - ujął mnie delikatnie za dłoń . Poczułam , jak malutkie iskierki powoli pobudzają do życia motyle w moim brzuchu . Spojrzał mi w oczy . Z jego twarzy emanowała szczerość .
- Chce żebyśmy się zaprzyjaźnili , naprawde cię lubię - uśmiechnął się jak mały chłopczyk i mrugnął do mnie okiem .
- Zobaczymy co z tego wyjdzie - powiedziałam wyraźnie zakłopotana jego wyznaniem . Co to znaczy " zaprzyjaźnić " ? Zabrałam szybko dłoń i wsadziłam brudne naczynia do zmywarki .

Reszta wieczoru minęła nam w dość przyjaznej atmosferze . Rozmawialiśmy na rożne tematy , głównie o naszych planach na przyszłość . Obejrzeliśmy też drugą część " Seksu w wielkim w mieście " z tym że on , cały czas musiał komentować , układając własne wersje wydarzeń i podkreślając że główne bohaterki to są wybitnie tępe . Troche mnie tym rozśmieszył , bo czasami jego uwagi były naprawdę celne .

Zrobiło się dość późno . William wziął prysznic a ja w tym czasie przygotowałam się do snu . Rozłozylam mu kanapę w salonie , sama zaś położyłam się w moim pokoju na piętrze.

Will nie potrafil zasnąć . Ciagle po głowie chodziła mu zakręcona brunetka z ciemnymi oczami . Wyszedł na taras i zapalił papierosa . Niebo było przejrzyste na tyle , ze mozna spokojnie policzyć gwiazdy. Zaciągnął sie po raz drugi , kiedy w kieszeni zawibrował mu jego telefon .
- Blake - rzucił do telefonu. Posłuchał chwile . - Dobry wieczór Panie Thompson . Tak jak Pan polecił przechwyciłem Megan i jest już bezpieczna . Starzec wytlumczył mu plan działania na następne dni i się rozłączył .
Brunet dokończył papierosa i położył się spać . Nie wiedział wtedy , że bedzie to najtrudniejsze zlecenie w jego życiu .

To skomplikowaneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz