2.0 Napój z korzenia prawoślazu

10 1 8
                                    

Po oficjalnym rozpoczęciu roku przez Osbourne'a dyrektor kazał wszystkim wstać i przejść na przód sali, po czym jednym ruchem ręki podniósł stoły, które wcześniej czekały pod ścianą i przesunął tak, że zrobiło się z nich szesnaście oddzielnych, dużych stołów. Przy każdym z nich było dwadzieścia pięć krzeseł. Gdy już meble stały stabilnie każdy usiadł przy stole przeznaczonym dla jego grupy i tym samym zaczęła się Pierwsza Kolacja. Kelnerzy weszli do sali jeden za drugim z tacami w ręku. Usiadłam tak, aby być blisko osób, które już znam. Obok mnie usiadł chłopak, który od razu się przedstawił jako Clifford Black. Odpowiadał on na pytania o szkole, które padały przy stole, ponieważ już od paru lat słuchał różnych historii swojego brata, który również tutaj uczęszcza.

- Dlaczego ci kelnerzy są ubrani tak odświętnie? - zapytał Luc.

- Jako kelnerzy pracują tylko w wyjątkowe dni, normalnie pomagają w kuchni - odpowiedział szybko - w zwykłe dni jedzenie podaje pani Smith, przenosząc je na stoły za pomocą exciperent.

- Za pomocą czego? - zapytała Olivia.

- Exciperent, podstawowe zaklęcie - syknął Rufus - jak możesz go nie znać?

- Przecież pierwsza lekcja magi dopiero przed nami - odpowiedziała udając niewinną minę.

- Czyli od umagicznienia nie używałaś żadnych zaklęć? Pierwsze, jakie się zazwyczaj używa to exciperent, moveri i exitium, chyba każdy z nas je zna - parchnął.

- J a  ich jeszcze nie używałam - odpowiedziała - nie wiem jak wy, ale ja nie siedziałam w książkach całe wakacje skoro tego wszystkiego będziemy się uczyć tutaj - zaśmiała się.

Każda osoba siedząca wokół dziewczyny nie mogła uwierzyć w jej słowa. Wszyscy młodzi czarodzieje tak bardzo nie mogą się doczekać umagicznienia, że już przed nim uczą się wielu podstawowych zaklęć by móc czarować już w pierwszy dzień. Dla mnie jak i dla reszty grupy oczywiste było to, że każdy czarodziej tak robi.

- W takim razie jak zdałaś egzamin wstępny? - zapytał Clifford wlepiając w nią wzrok, tak jakby zobaczył niemagicznego.

- Znajomości - odparała i uśmiechnęła się sztucznie. 

Wszystkim zrzedła mina, bo prawdopodobnie każdy z nas godzinami czytał "Podstawowe zaklęcia, które musisz znać" by już na start mieć jakieś umiejętności.

Rufus udał, że zdrętwiała mu noga i zrzucił ją z kolana, na którym siedziała, mając na twarzy pogardę.

- Chyba  już go nie kręci - powiedział się szeptem Charlotte, na co parsknęłyśmy.

Rufus zobaczył jak próbuje powstrzymać śmiech, przez co odwrócił głowę.

Po zjedzeniu pysznej kolacji dyrektor oficjalnie przydzielił każdej grupie wychowawcę i numer garsoniery, w której będą mieszkać oraz ogłosił, że zbliża się dwudziesta, więc mamy się już do nich udać. Wyszliśmy z sali i udaliśmy się na trzecie piętro. Znajdowało się bardzo dużo korytarzy. Od razu stwierdziłam, że na pewno się w nich kiedyś zgubię. Numerowi korytarza, w którym znajdowały się nasze sypialnie odpowiadał numer roku, na którym jesteśmy, więc weszliśmy do pierwszego korytarza i następnie do garsoniery numer trzy. Naszym oczom od razu ukazał się salon. Był bardzo przytulny. Z lewej strony znajdowały się dwie brązowe kanapy, -pod ścianą stała ta większa, a na przeciwko niej mniejsza - na których było mnóstwo skórzanych i zamszowych poduszek. Pomiędzy kanapami stał mały stolik oraz kominek. Z prawej były wieszaki na kurki, miejsce na buty oraz przejście do małej kuchni. Na ścianie przed wejściem znajdowały się schody rozwidlające się na dwie strony, prawdopodobnie na sypialnię chłopców i dziewczyn. W całym pomieszczeniu było bardzo dużo antycznych ozdób i świec. Pachniało tam starymi książkami. Pomarańczowe światło dobiegające z małych lampek z ciekawymi zakurzonymi abażurami nadawało przytulnego nastroju wnętrzu. To miejsce było niesamowite. 

Wszyscy mamy w sobie magięحيث تعيش القصص. اكتشف الآن