Rozdział 4

434 29 8
                                    

Również tej nocy Keysha nie spała. Tym razem poszła do miasta i próbowała opanować dar manipulacji emocjami. Było to trudniejsze zadanie niż przypuszczała, gdyż wszystkie emocje jakie odczuwała, oddziaływały na nią bardzo silnie. Postanowiła, że tego daru nie będzie używać cały czas, tylko będzie go odblokowywać tylko w niektórych sytuacjach.

Do domu Wey wróciła nad ranek. Szybko wzięła prysznic, ubrała się, związała włosy w koka i założyła soczewki zmieniające kolor jej oczu na niebieski. Po czym wyszła szybko z domu i poszła ludzkim tempem na miejsce spotkania z Bellą. Powolne tempo przemieszczania się irytowało dziewczynę, lecz nie chciała ryzykować, że ktoś by ją zauważył gdy pokazuje swoją prawdziwą naturę.

Przed lasem czekała już na nią brunetka w swoim samochodzie. Blondynka chcąc dowiedzieć się co się stało poprzedniego dnia, jak najszybciej wskoczyła na siedzenie pasażera.

- Cześć, Bell, mów co się wczoraj stało - zmiennokształtna nie zamierzała się bawić w żadne gierki.

- Cześć, Key - westchnęła dziewczyna - Muszę?

- Tak. - odpowiedziała od razu niebieskooka - Zaufaj mi, poczujesz się lepiej.

- No dobrze. - powiedziała niechętnie - Chodzi o Cullena. Nie wiem co mu zrobiłam, ale wczoraj na biologi patrzył na mnie z taką nienawiścią w oczach. Wyglądał jak by chciał mnie zabić. Jak tylko usiadłam koło niego, odsunął się na koniec ławki i zasłonić usta i nos ręką. Chyba w ogóle nie oddychał. A potem jeszcze próbował zmienić swój plan, co zresztą słyszałaś. Gdy spojrzał na mnie w sekretariacie myślałam, że się na mnie rzuci.

Gdy Bella skończyła mówić w jej oczach znowu zabłysły łzy w oczach. Blondynka bez zastanowienia objęła ją ramieniem w geście wsparcia.

- Nie przejmuj się nim. Pewnie po prostu miał gorszy dzień lub najzwyczajniej w świecie jest dupkiem. Takimi nie warto się przejmować.

Mimo, że na zewnątrz Keysha wyglądała na opanowana, to w środku zmarła przerażona. Zrozumiała bowiem, że zachowanie wampira wynikało z jego pragnienia. A sądząc po różnicy między jego zachowaniem w stołówce, a później przyczyną mógł być tylko wyjątkowo kiepski żart losu. Bella, dziewczyna która była wyjątkowo krucha nawet jak na śmiertelnika, stała się jego śpiewaczką. Czuła jednak podziw dla tego chłopaka, w końcu nie każdy umiał by tak długo opierać się tak silnemu pragnieniu. Mimo to, miała jednak nadzieję, że nie będzie go w szkole.

Resztę drogi do szkoły dziewczyny spędziły już na luźnej rozmowie. Obie czuły, że będzie to przyjaźń na długie lata.

<~>

Przez całe przedpołudnie Keysha chodziła zdenerwowana. Martwiła się czy trzej mężczyźni z klanu Cullenów, będący zagrożeniem dla nich, pojawili się w szkole. Jednak najbardziej nie dawał jej spokoju najmłodszy z nich, przynajmniej z wyglądu. Wiedziała, że ona w razie potrzeby się obroni, lecz Bella już nie. Rozważała nawet manipulacje nauczycielami, aby przenieść ją na inne zajęcia, wiedziała jednak, że będzie to zbyt podejrzane, w końcu sekretarka odmówiła tego Edwardowi. I o ile ludzie by może nie zauważyliby tego incydentu, to wampiry już na pewno, a na to dziewczyna nie mogła sobie pozwolić. Musiała liczyć na samokontrolę kasztanowłosego. 

Takie myśli towarzyszyły blondynce przez wszystkie lekcje do lunchu. Dopiero gdy weszła do stołówki w towarzystwie Belli i jej znajomych, odetchnęła z ulgą patrząc na stół zimnych istot. Siedziały przy nim tylko dwie dziewczyny. Wey zdziwiła się, gdy zauważyła, że nie ma także czwartego samca. Z zamyślenia wyrwał ją czyjś głos.

- Myślisz, że nie ma Go przeze mnie? - zapytała szeptem Bella

- Na pewno nie. - skłamała zmiennokształtna - Nie ma żadnego chłopaka z tej rodziny, więc to niemożliwe. Nie przejmuj się już tym.

W tym momencie blondynka poczuła jak ktoś łapię ją za ramię. Obróciła się i zobaczyła uśmiechniętego zielonowłosego.

- Hej Key, może chciałabyś dzisiaj usiąść ze mną i moimi znajomymi? - zapytał 

- Cześć Weber - zanim odpowiedziała na jego propozycje spojrzała na Bellę, która kiwnęła głową - Z chęcią się do was przyłączę.

Niall klasnął uradowany w ręce po czym pociągnął dziewczynę za ręka do stolika przy ścianie, gdzie siedziało już dwóch innych nastolatków, wszyscy bardzo przystojni oraz wysportowani: blondyn o niebieskich oczach (niemal identycznych do tęczówek przedstawicielki płci pięknej, gdy ta miała soczewki) oraz zielonooki brunet.

Dziewczyna usiadła między zielonowłosym, a blondynem.

- Nathan, idioto! - krzyknął brunet - Czemuś nam nie powiedział, że masz bliźniaczkę?

- Bo nie jestem jego siostrą, kretynie - powiedziała z rozbawieniem czarnooka.

- Nie przejmuj się nim - powiedział niebieskooki - Jestem Nathan Evans, a ten debil to Zack Collins.

- Miło poznać. Jestem Key Wey.

Resztę przerwy czwórka nastolatków spędziła na swobodnej rozmowie o szkole i nauczycielach. Tak byli zajęci rozmową, że nie zwracali uwagi na upływ czasu. Dopiero wychodzący uczniowie zwrócili ich uwagę. Po krótkim pożegnaniu każdy z nich poszedł w swoją stronę. 

~~~

Przepraszam za długą przerwę, ale ostatnio mam problemy z weną. Mam nadzieję, że wróci szybko bym mogła więcej napisać. Na razie wstawiam ten krótki rozdział.
Przepraszam, za wszystkie błędy.
Mam nadzieję, że do zobaczenia :)

Zmierzch, Inna historia J.H [1]Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ