>--< Myślałem, że jesteś inna >--<

877 46 15
                                    

Ashley

Stałam przed szatnią chłopaków, czekając aż wszyscy oprócz Jude’a z niej wyjdą, a w dłoniach nerwowo mięłam karteczkę od chłopaka. Może nie było to najlepsze miejsce na tę rozmowę, a w szatniach z wiadomych powodów było kamer i była też mała szansa, że Ray Dark nas podsłucha, więc było to najlepsze miejsce w tej szkole. A ja nie mogłam dłużej czekać. W nocy praktycznie nie spałam, bo cały czas myślałam o tej sprawie.

– Jest tam jeszcze ktoś oprócz Jude’a? – zapytałam Davida i Joe’ego, którzy wyszli z pomieszczenia jako jedni z ostatnich. Chłopacy zgodnie zaprzeczyli głowami.

– Został tylko Jude, ale pewnie zaraz wyjdzie – odpowiedział nieco zdezorientowany Samford, wymieniając spojrzenia z Kingiem. Chyba wolałam nie wiedzieć, co miały oznaczać.

Od razu po usłyszeniu odpowiedzi weszłam do szatni, nie odpowiadając chłopakom. Sharp stał przy ławce tyłem do mnie, a gdy weszłam chwycił za koszulkę. Nieśpiesznie się odwrócił, zakładając ubranie. Wiedział, że to ja, bo napisałam mu wcześniej wiadomość. Podszedł do mnie i chwycił mnie za dłonie, patrząc mi w oczy ze współczuciem.

– Znalazłaś kartkę ode mnie? – zapytał cicho, zerkając na drzwi. Byłam mu naprawdę wdzięczna za tę dyskrecję.

– Tak – potwierdziłam, wyrywając ręce z jego uścisku. Były całe spocone, a ja nawet nie zauważyłam, kiedy zaczęłam drżeć. – Powiedz, że to żart, błagam – dodałam ze łzami w oczach. Chłopak pokręcił głową. Ten gest ostatecznie rozwiał moją, nikłą, nadzieję.

– Niestety nie. Wiem wszystko od dawna, ale nie mogę Ci powiedzieć skąd. Musiałem Ci w końcu powiedzieć, bo nie chciałem Cię okłamywać – wyjaśnił zupełnie szczerze. Widziałam, że On też wolałby nie wiedzieć.

– Nie możesz tego wiedzieć! Jeśli Dark się dowie to... – zdławiłam zakończenie zdania, bo nie byłam w stanie go wymówić. Ugrzęzło mi gdzieś w gardle. Jude ponownie złapał mnie za dłonie.

– Dlatego się nie dowie – zapewnił bardzo poważnie i mnie do siebie przytulił. Wtuliłam się w niego, czując na policzkach ciepłą ciecz. Przy nim czułam się bezpieczna, czułam, że mój sekret jest przy nim bezpieczny. Był moją bezpieczną przystanią i schronieniem. – Musimy już iść – szepnął po dłuższym czasie.

Odsunęłam się od niego. Jude poszedł jeszcze po gogle, bo wcześniej ich nie miał i wyszliśmy z szatni. Wszyscy byli już na boisku, więc nikt nie widział jak wychodzimy razem z pomieszczenia. Weszliśmy na murawę i cała drużyna ustawiła się w szeregu. Ja stanęłam obok Axela.

– Co z nim robiłaś w tej szatni? – zapytał szeptem, nachylając się do mnie. Jego głos był niezadowolony, jak zwykle ostatnio.

– Nic, przewidziało Ci się coś – stwierdziłam nieprzejmująco, wzruszając ramionami. Miałam nadzieję, że chłopak mi uwierzy, ale stało się inaczej.

– Nie kłam. Joe i David widzieli jak wchodzisz do szatni, gdy został w niej tylko Sharp – oznajmił Blaze, demaskując moje kłamstwo.

Kurwa, zabije ich!

– I niby Ci to powiedzieli? – zapytałam nieco kpiąco, skupiając się tylko na przyjacielu. Ciężko mi było w to uwierzyć.

– Nie, ale usłyszałem jak rozmawiają o tym między sobą – odpowiedział niezadowolony. Chciałam coś odpowiedzieć, ale uprzedził mnie kapitan.

– Skupicie się na tym, co mówię? Jeśli nie interesuje was trening to możecie wyjść – powiedział ostro, podniesionym głosem. Zrobiło mi się głupio i trochę przykro jednocześnie.

Zamaskowany Zawodnik | Inazuma ElevenHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin