Rozdział 1

180 4 0
                                    


Lilith przewróciła się na prawy bok otwierając oczy. spojrzała na zegarek który wskazywał godzinę szóstą, chciała wstać lecz uniemożliwiła jej to ręka przewieszona przez jej talie odwróciła głowę by dostrzec śpiącego Jegora który cicho pochrapywał pod nosem, przewróciła na to oczami wyślizgując się z objęć narzeczonego. skierowała się do łazienki gdzie wzięła szybki prysznic, w jej głowie panował chaos, analizowała dzisiejszy dzień notując w głowie co dokładnie ma do zrobienia. 

Wychodząc z pod prysznica chwyciła za swój ulubiony satynowy czarny szlafrok zarzucając go na swoje ciało. Skierowała się do garderoby gdzie chwyciła za czarną koronkową bieliznę, garniturowe spodnie  oraz golf w tym samym kolorze, na zewnątrz było chłodno zbliżała się jesień przez co we Włoszech stawało się coraz zimniej. Lilith zasiadła przed wielką toaletką robiąc swój standardowy makijaż, który był wyrazisty ale idealnie podkreślał jej kości policzkowe jak i karnacje jej dużych rozmiarów usta które nie do końca były naturalne jak zawsze zdobiła bordowa pomadka. dobrała złotą biżuterie, chwyciła za skórzaną torebkę wkładając tam najpotrzebniejsze rzeczy, wsunęła na nogi czarne eleganckie szpilki które dodawały jej klasy wychodząc z garderoby, chwyciła szybkim ruchem zgarnęła broń ze stolika kawowego chowając ją do torebki. Zerknęła na swojego przyszłego męża, prychając pod nosem, nie mogła zrozumieć czemu jej ojciec chciał żeby wyszła za tak bezużytecznego człowieka. 

- Pieprzony nierób- mruknęła pod nosem wychodząc z sypialni, stukot jej szpilek rozchodził się echem po ogromnych wypełnionych przepychem i bogactwem pustych korytarzach, jej kroki jak zwykle były pewne i eleganckie wręcz idealnie wywarzone, Lilith miała jedno czego innym brakowało. Była nieziemsko pewna siebie, nie wahała się, nie zatrzymywała, zawsze szła z uniesioną głowa i prostą postawą, biła od niej wielka potęga i nie musiała tego udowadniać poprzez wymieniania swojej pozycji w mafii, gdy człowiek na nią spojrzał wiedział że nie jest bele kim. Przez to miała przewagę nad każdym. I wykorzystywała ją w każdej sytuacji.

Gdy weszła do jadalni do razu skierowała się na swoje miejsce które znajdowało się po prawej stronie jej ojca, przy stole siedział jeszcze jeden osobnik którym był Dante, największy lizus ojca Lilith, wykorzystywał każdą sytuację by przypodobać się jej ojcu przez co nie darzyła go wielkim szacunkiem, był dobry w tym co robi przez co lilith go tolerowała, lecz nie zamieniała z nim więcej zdań niż było to konieczne. Gdy tyko kobieta zasiadła do stołu a służba podstawiła jej pod nos śniadanie chłodny i mocny głos starszego z mężczyzn rozbrzmiał w pomieszczeniu.

-Lilith co z sprawą przewozu, namyśliłaś się?

-  Zajmie się tym Dante i ludzie z jego oddziału  - Dante był jednym z wyżej postawionych ludzi, zarządza swoim oddziałem jak i posiadał przydatne kontakty, co nie zmieniało faktu że działał Lilith na nerwy. Zwłaszcza wczoraj gdy sam przyszedł do niej prosząc by to właśnie jego osobę przydzieliła do przewozu narkotyków, była tym zirytowana i nie wiedziała czemu mu tak bardzo zależy na względach jej ojca. Zajmował najwyższe stanowisko jakie mógł dostać przez swoje umiejętności, lizanie dupy jej ojcu nie było potrzebne, a jednak to robił Lilith nie wnikała w to lecz z biegiem czasu stawało się to coraz bardziej irytujące.

-W porządku, Dante przygotuj się jutro o dziesiątej wieczorem wyjeżdżacie -Szorstki i gruby głos mężczyzny rozniósł się po pomieszczeniu, Dante przytaknął powracając do konsumowania swojego posiłku.

Po śniadaniu Kobieta od razu skierowała się do garażu gdzie czekał na nią jej ukochany mercedes. Otworzyła garaż pilotem od razu wyjeżdżając z posesji posiadłości. Wjechała na drogę w zawrotnym tempie dojechała na miejsce spotkania gdzie miała dogadać sprawy w kontekście przewozu towaru, Lilith od zawsze ceniła sobie punktualność nie lubiła się spóźniać, jeśli ktoś się spóźniał na spotkania z nią odbierała to jako brak szacunku przez co niejednokrotnie wybuchały różnorodne spięcia które nie zawsze kończyły się dobrze. Wyszła z auta opierając się o jego maskę wyciągnęła paczkę jej ulubionych papierosów black devil. Kobieta odpaliła jednego z papierosów złotą zapalniczką zaciągając się spojrzała na złoty zegarek była równo ósma gdy tylko przytknęła papierosa z powrotem do ust usłyszała dźwięk wjeżdżającego na plac zielonego mustanga zerknęła na samochód wyginając kącik ust. Z mustanga wysiadł mężczyzna po trzydziestce, mimo różnicy jedenastu lat Lilith lubiła przebywać w towarzystwie owego mężczyzny co było dla niej rzadkością. Odkąd pamiętała towarzystwo innych ludzi sprawiało jej dyskomfort, Jednak Matt dla Lilith był bardzo zaufana osobą, mimo że czasami zachowywał się jak dziecko.

Hell belongs to usOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz