On NIE jest uroczy

1K 62 19
                                    

Jak co dzień po treningu, wracaliśmy z Iwaizumim do domów. Było juz ciemno, a do tego padał deszcz. Prawie nic nie widziałem. Po krótkim czasie szedłem juz sam, bo Iwaizumi mieszkał o wiele bliżej naszej szkoły niż ja. Trzymałem parasolkę nisko nad głową, żeby deszcz nie zniszczył mojej fryzury. W końcu codziennie poświęcam na nią co najmniej 20 minut. Było strasznie mokro, woda strumieniami lała sie w dół drogi. Mam tylko nadzieję, że nie będzie żadnej powodzi czy coś. Już czułem, że moje skarpetki są wilgotne. Chciałem jak najszybciej wrócić do domu, jednak coś mnie zatrzymało, a raczej ktoś mnie zatrzymał. Na przystanku siedział nie kto inny jak Kageyama Tobio. Haha, przynajmniej poprawię sobie humor dokuczając mu.
-Yahoo! Tobio-chan ♥ - zawołałem i podbiegłem do chłopaka. Był cały mokry, wręcz ściekała z niego woda. Wyglądał, jakby ktoś wylał na niego przy najmniej z 3 wiadra wody.
-Oikawa-san?- zapytał. Nie wiem dlaczego, ale zrobiło mi się go strasznie żal. Szczerze nie miałem ochoty mu dokuczać, widząc go w takim stanie. Zresztą, co on tu robi? Przecież mieszka kilka kilometrów stąd.
-Czemu tu siedzisz? Nie masz parasolki?
-Przyjechałem tu pozałatwiać kilka spraw, spoźniłem się na autobus no i nie mam czym wrócić. Miałem iśc na piechotę, ale strasznie się rozpadało, a ja nie wziąłem ze sobą parasolki, więc pozostało mi tutaj siedzieć do rana.
-Naprawdę masz zamiar spędzić tutaj noc?
-A widzisz jakieś inne wyjście Oikawa-san? Nic mi się nie stanie jak raz prześpię się na przystanku- prychnął.
-Ta jasne, a potem będziesz płakać jak wylądujesz w szpitalu z zapaleniem płuc. I będziesz sobie myślał "Oh dlaczego nie posłuchałem Oikawy-san*"
-Tak, na pewno. I tak nie mam wyjścia.
-W takim razie- usmiechnąłem się wyniośle- zapraszam do mnie.
-Co?- zdziwił się.
-A co, nie słyszałeś? W końcu jestem twoim senpai'em, muszę troszczyć się o swoich młodszych kolegów.
-Szkoda, że kiedyś tego nie robiłeś...- mruknął pod nosem.
-Hmm? No już, już, wstawaj. Śpieszy mi się do domu.
-Idę, idę.
-Jesteś cały mokry. W domu dam ci jakieś suche ciuchy- powiedziałem, a on pokiwał głową i zaraz szliśmy pod jednym parasolem do mojego domu. Panowała niezręczna cisza. Spojrzałem na Kageyamę. Chwila czy mi się wydaje, czy on się rumieni? Hmm ciekawe. Wyglądało to naprawdę...uroczo. To znaczy NIE, że uroczo, on wcale NIE był uroczy, nie, nie. No dobra, on był cholernie uroczy. Zawsze był, zwłaszcza w gimnazjum. I właśnie to mnie tak denerwowało.

W końcu doszliśmy do mojego domu. Odłożyłem torbę do szafy i powiesiłem kurtkę na wieszaku.

-Daj swoja kurtkę, to powieszę ją na grzejnik, żeby wyschła- powiedziałem, a chłopak od razu mi ją dał. Jezu, ile on siedział na tym deszczu? Ta kurtka na pewno nie wyschnie do jutra. Miałem nadzieję, że Tobio sie nie rozchoruje. Nagle uslyszałem głośne kichnięcie. Wykrakałem.
-Wybacz...- odezwał sie cicho.
-Oj Tobio-chan, a nie mówiłem? Ale nie martw się twój senpai się tobą zajmie. Pójdę poszukać dla ciebie jakichś ubrań na przebranie, a ty w tym czasie rozbierz się z tych mokrych.
-Tutaj...?- zapytał. Westchnąłem i uśmiechnąłem się do niego.
-Jeśli się wstydzisz, to możesz przebrać się w łazience. Chodź, zaprowadzę cię.
-Okej...- odpowiedział. Zaprowadziłem go do łazienki, która znajdowała się naprzeciw mojego pokoju. Wyciągnąłem z szafy beżową bluzę i czarne spodenki. Zapukałem delikatnie do drzwi, a gdy mi otworzył, podałem mu ubrania.
-Ty się przebierz, a ja pójdę przygotować kolację i zrobić ci pyszną herbatkę- dodałem na odchodne.
-Mhm...- odpowiedział.

Zszedłem na dół i udałem się do kuchni. Nalałem wodę do czajnika i wstawiłem do gotowania. Na kolację postanowiłem zrobić makaron z dodatkami a la Oikawa Tooru. Tak naprawdę nie mogłem się skupić na robieniu kolacji, bo cały czas myślałem o Kageyamie. Szczerze czy to nie dziwne, że Tobio-chan jest dzisiaj wyjątkowo "grzeczny" i taki nieśmiały. A może on... nie, na pewno nie! Tooru no co ty? Przecież on nie mógł by się we mnie zakochać, prawda? W sensie, było dużo chłopaków, którym się podobałem, no ale Tobio? Chociaż, byłoby fajnie gdyby... To znaczy nie! Co ja gadam?! Dobra Tooru, skup się na kolacji! Nagle moje rozmyślania przerwał dźwięk kroków. Odwróciłem się i zobaczyłem Kageyamę. Nieśmiało podszedł do stołu i odsunął sobie krzesło, żeby usiąść. Nie powiem, wyglądał seksownie w moich ubraniach. Podałem mu posiłek i usiadłem naprzeciw niego. Zaczęliśmy jeść. Próbowałem do niego coś zagadać, ale on szybko i skutecznie gasił rozmowę. W końcu nie wytrzymałem i zapytałem:
-Oi, co ty dzisiaj taki cichy? Obraziłeś się na mnie czy co?
-Nie obraziłem się. Po prostu nie jestem przyzwyczajony do takich sytuacji.
-Hm? Co masz na myśli?
-No wiesz, nigdy nie byłeś dla mnie taki miły, więc... to trochę dziwne. Zawsze myślałem, że mnie nie lubisz- spuścił głowę. Poczułem się zakłopotany. Rzeczywiście, w gimnazjum nie bylem dla niego zbyt miły- Przepraszam, to nie tak, że chciałem cię urazić...- dodał. Spojrzałem na niego zaskoczony. Przecież to ja powinienem go przeprosić. Więc dlaczego? Dlaczego nie potrafię się odezwać? Zapanowała chwila ciszy. Nie miałem odwagi, żeby coś powiedzieć. Poczułem się jak tchórz. A najlepsze jest to, że nie rozumiałem dlaczego tak się zachowywałem. Bałem się, że jeśli się odezwę to powiem coś głupiego i go zranię. Nie chciałem tego, naprawdę. Dopiero teraz uświadomiłem sobie, jak bardzo zależy mi na Kageyamie. Moją gonitwę myśli nagle przerwał głos Tobio.
-Wiesz, zawsze byłeś dla mnie autorytetem- uśmiechnął się- Jak byliśmy w gimnazjum marzyłem, żebyś kiedyś w końcu mnie polubił. Chciałem, żebyś mi pomagał i uczył mnie tak, jak innych. Nigdy nie chciałem byś patrzył na mnie jak na konkurencję... Zawsze cię podziwiałem. W zasadzie- podrapał się po karku- dalej cię podziwiam...
W tamtym momencie coś we mnie pękło. Wstałem od stołu, podszedłem do niego i jednym ruchem przyciągnąłem do siebie, po czym pocałowałem. Kageyama cały się zarumienił. To wyglądało naprawdę rozczulająco.
-Oikawa-sa-
-Przepraszam- przerwałem mu- wiem, że zawsze byłem dla ciebie wredny. Argh, to wszystko dlatego, że jesteś taki uroczy!
-Co-
-To naprawdę denerwujące, wiesz Tobio-chan?- złapałem go za policzki- masz taką uroczą buźkę, że aż denerwującą. Naprawdę, nie wytrzymam z tej słodkości- zaśmiałem się.
-Oikawa-san... Co ty...? Dlaczego mnie pocałowałeś...?
-Hmm? Jak to dlaczego? Bo cię lubię i to tak bardzo, bardzo.
-Oikawa-san, proszę nie rób tak więcej...
-Nie rozumiem Tobio-chan.
-Przestań sobie ze mnie żartować Oikawa-san...
-Tobio, ale ja przecież-
-Przestań!- odepchnął mnie- Znowu próbujesz mnie nabrać, mam rację? A potem będziesz się ze mnie śmiał jaki to ja naiwny, czyż nie?!
-Tobio...
-Zawsze tak robiłeś, więc dlaczego mam ci teraz uwierzyć?!
Zabolało mnie to. Czy ja naprawdę byłem taki zły? Spojrzałem na niego i zobaczyłem, że płakał. A najgorsze było to, że płakał przeze mnie...
-Nie płacz- zblizyłem się do niego i kciukiem delikatnie wytarłem jego łzy.
-Nie płaczę...!- odpoweidział i strącił moją rękę z policzka. Uśmiechnąłem się i pogłaskałem go po głowie.
-Płaczesz Tobio-chan- odpwiedziałem spokojnie i pocałowałem go w czoło- a ja naprawdę cię lubię, wiesz?
-Ja... ciebie też- odparł.

-A psik! A psik!
-Spokojnie Tobio-chan! Twój nowy chłopak się tobą zaopiekuje!



Notatka autora:
Heja! Jak widzicie, jest pierwszy one-shot, yay!
Bardzo chciałam zrobić taką książkę, bo strasznie brakuje mi ff o Oikage, a przecież to taki uroczy ship (*'꒳'*).
Będę starać się wstawiać regularnie, w każdy wtorek i piątek, no chyba, że będę miała ogromną wenę, to wtedy może pojawić się wcześniej.
Może napiszę coś jeszcze jutro, ale nie wiem ( ✌︎'ω')✌︎.
Mam nadzieję, że jak na pierwszy raz to ten one-shot może być. Jestem otwarta na wszelkie rady, pomysły i uwagi ᕦ(ò_óˇ)ᕤ.

Przeniosłam tą historie na stare konto, bo ciężko mi było działać na dwa konta

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Przeniosłam tą historie na stare konto, bo ciężko mi było działać na dwa konta.

Oikage One-shotsWhere stories live. Discover now