🌿Rozdział 80 🌿

Beginne am Anfang
                                    

W szkole pierwsze cztery lekcje minęły niesamowicie szybko. Potem mieliśmy szybkie spotkanie z dyrektorem na sali gimnastycznej, który jak zawsze pożyczył wesołych świąt i że mamy wracać do nich cali i zdrowi. Tak jakby to od nas zależało, co nas spotka.

W tym roku postawiliśmy na zrobienie sobie paczek ze słodyczami, każdy lubił słodycze, a była to też pewność trafienia w prezenty. Z takiego Adama już się wszyscy śmiali, bo co roku do prezentu mikołajkowego losował ciągle tego samego chłopaka. 

- Dobra, żeby nie przedłużać, bo mimo że to wasza ostatnia wigilia w murach szkoły, wiem że wolicie iść do domu, już cieszyć się wolnym, pomagać w gotowaniu albo ogarniać bajzel w pokoju, bo przecież mają goście przyjechać. Dlatego życzę Wam, zdrowych, spokojnych świąt, spędzonych w gronie najbliższych, odpocznijcie sobie od komputerów, telefonów. Mówię wam już jako starszy człowiek takie święta są najlepsze. Co mogę jeszcze życzyć takim starym koniom, jak Wy ? Dużo hajsu ? Oczywiście szalonego sylwestra, wypijcie za maturkę, godnie pożegnajcie ten rok i żeby kolejny był dużo lepszy od tego roku, który chyba mimo wszystko nie był taki zły- uśmiechnął się Miki

- My Panu również życzymy dużo zdrowia, szczęścia, udanych świąt i na maksa odjechanego sylwestra, z całego serca tego życzymy- odezwał się Bernard

 Zjadłam tyle mandarynek, że aż zaczął mnie brzuch boleć. Posiedzieliśmy w wspólnym gronie do 14, a potem każdy pomału zaczął się zbierać. No i mieli rację, ile tu można jeszcze siedzieć.

Posprzątaliśmy po sobie, odczekałam jak Mikołaj wyszedł ze szkoły i mogłam za nim pójść, żeby nie rzucić się nikomu w oczy.

W domu zabrałam się za robienie pierników, Miki wyjadł prawie wszystkie moje słodycze, które dostałam w prezencie świątecznym. W plasterki pomarańczy wsadziłam goździki, w całym mieszkaniu pachniało nieziemsko. Pod wieczór ziściłam swoje wczorajsze marzenia i kazałam Mikołajowi oglądać ze mną film, mimo że oglądaliśmy go chyba już z 5 razy. Tym razem udało mi się nie zasnąć, więc już przed 23 leżałam w łóżku. Nie miałam nic do roboty, więc lepiej było przeznaczyć ten czas na spanie, niż marnowanie kolejnych długich minut przed ekranem telefonu.

Z samego rana poszłam z Lonżerem na spacer, a potem przygotowałam dla nas śniadanie. Mikołaj powiedział, że on nie ma siły i on nie wstaje. Niech zna moje dobre serce, przez to że pozwoliłam mu zostać trochę dłużej w łóżku.

Ogarnęłam się w miarę szybko. Za kilka godzin mieliśmy pojechać już do Zgierza, ale nie czułabym się z tym dobrze, wiedząc że zostawimy mieszkanie w takim syfie. Dla odmiany Mikołajowi by to tam różnicy większej nie zrobiło, typowy facet.

Pomyłam podłogi, odkurzyłam dywany, powycierałam kurze, na koniec spakowałam swoje rzeczy na te kilka dni. I jak to często u nas bywało ostatnimi czasami, to ja musiałam czekać na niego, aż się łaskawie wyszykuje.

Zabraliśmy swoje rzeczy do samochodu i byliśmy gotowi w drogę. Wprawdzie Zgierz daleko nie był, ale zawsze to jakaś podróż.

W domu Mikołaja panowała taka świąteczna, rodzinna aura. Nie mogę powiedzieć, że u mnie w domu tak nie jest. No tutaj w Polsce nieszczególnie, głównie pamiętam takie prawdziwe święta, tak jak je obchodziliśmy w Hiszpanii. Może to też jest kwestia ludzi. Jednak tu z rodziną Mikołaja, jak na początku panicznie się bałam tu z nimi siedzieć , z każdym razem czułam się coraz lepiej i pewniej.

- Nareszcie jesteście, co tak długo- w przedpokoju pojawiła się pani Danuta

- Przepraszamy, musiałem dokończyć kilka spraw związanych z firmą, spakować, święta idą, to są i korki na drogach- uśmiechnął się Mikołaj

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWo Geschichten leben. Entdecke jetzt