🌸Rozdział 40 🌸

652 18 1
                                    

Paulina

Chwilę patrzyliśmy na siebie w milczeniu. Ja wpatrzona w jego piękne oczy, on w moje, mocno podtrzymywał mnie, ratując w ten sposób przed upadkiem. Nie wiem ile ta chwila trwała, ale ja czułam się jakby czas stanął w miejscu. Jednak po chwili się ocknęłam z tego transu. Odsunęłam się od Mikołaja i z premedytacją odkaszlnęłam.

- Ojć, ale jestem niezdarna- powiedziałam , gdy już byłam na bezpieczną odległość od niego

Mikołaj się zaśmiał, po czym skomentował

- Musisz na przyszłość bardziej uważać, nie zawsze będę w pobliżu żeby Ci posłużyć ramieniem- uśmiech nie schodził z jego twarzy. Miło było widzieć ten uśmiech, że on jest szczęśliwy. Laura mówiła, że chodzi przygnębiony i nie jest aż tak pogodny jak kiedyś. 

- Ha ha ha- udałam śmiech- bardzo śmieszne panie profesorze, ale i bez Pana radzę sobie świetnie- sama nie wierzę, że to powiedziałam i że wdałam się w taką dyskusję z nim. Gdy miał mi coś odpowiedzieć, podeszła do nas pani Beata, koleżanka mamy z pracy. Nie mam pojęcia co ona robi na zaręczynach i z jakiej jest tu racji, ale nie wnikam. Ciągle krytykuję tą imprezę, tak wiem, ale nie jestem w stanie pojąć sensu jej istnienia. Można, nawet trzeba świętować, ale żeby aż tak hucznie. Same wydatki, nowe mieszkanie, remont, ta impreza, za jakiś czas wesele. Niesamowite, przecież on nie pracuje, mój brat oczywiście, Werka również. Jej rodzice przeciętnie żyją, nasi no powyżej normy. Ciekawe jest to , że mu sponsorują takie przyjęcia, gdy mi często nie chcą dać hajsu na nowy podkład, i gdzie tu logika. No chyba, że zaprasza swoje koleżanki. Ja żadnej takiej imprezy zaręczynowej nigdy nie chcę mieć, ale najpierw to musi się znaleźć kandydat, który wytrzyma z moim charakterem, a nie wiem czy taki śmiałek istnieje, bo to nie lada wyzwanie. Mikołaj sobie poszedł, ja zamieniłam kilka słów z panią Beatą i również wróciłam do środka. Tam impreza na cztery fajerki. A w głośnikach, pójdę boso. Jak tak popatrzyłam na ich tańce, do takich nut, aż przeszło mi przez myśl, ze chciałabym mieć wesele w górach. Jasne, a za miesiąc będę chciała w Honolulu. Odwiesiłam płaszcz do szafy dla gości i wróciłam do stolika. Gdy wkładałam sobie na talerz ciasto orzechowe, zobaczyłam pogawędkę mojego brata z Mikołajem. Super, gdy Twój były przyjaźni się z Twoim bratem, wtedy wiedz że wszystkie Twoje sekrety i przypałowe akcje z dzieciństwa, na pewno są bezpieczne i w dobrych rękach. Jak przełknęłam ostatni kęs ciasta, już zostałam wciągnięta na parkiet. Wleciały klimaty disco polo. Fajna taka muzyczka do zabawy i na poprawę humoru. Tata Weroniki to prawdziwy demon tańca. Upodobał sobie mnie na swój cel i ciągle chciał ze mną tańczyć. Ale to nie tak, że o potańczymy sobie w przyjaznej atmosferze, pouśmiechamy się, tylko to jest taniec przez cały parkiet, 20 obrotów na raz, podnoszenie, szybkie tempo i różne inne figury, od których kręci się w głowie. Był już trochę podpity, gdy była krótka przerwa to przyszedł i zaczął mi polewać. Nie miałam jeszcze 18 lat, ale rodzice byli dość luźni i dopóki umiałam przyzwoicie i z klasą się napić, to nie było większego problemu. Tata Weroniki ciągle mi polewał, aż musiałam kieliszek przed nim chować. Spotkało się to z dziwnym spojrzeniem Mikołaja, który ewidentnie nie pochlebiał tego zachowania. Sama już nie wiem, czy mojego czy pana Adama. Spojrzałam na niego pytająco, ale tylko wzruszył ramionami. Znowu trzeba było iść tańczyć, trochę z Kubą, z tatą, panem Adamem , Hanią, w kółku trochę. Zdenerwował mnie fakt, że Mikołaj tańczył sobie z przyjaciółką Weroniki, uśmiechnięty od ucha do ucha, gdy tańczyli ciągle ze sobą rozmawiali i byli wyraźnie rozbawieni. Brzydka to ona nie była, blond włosy prawie do pasa, szczupłe ciało, no to się dobrali. W dodatku była starsza ode mnie, pełnoletnia i nie była jego uczennicą, idealny materiał na nową dziewczynę. Chyba powinnam tam podejść i im to powiedzieć. Mikołaj chyba wyczuł moje spojrzenie, bo tylko popatrzył na mnie z uśmiechem i kontynuował zabawianie swojej partnerki, schylał się, mówił jej coś na ucho, co za pajac. Odeszłam stamtąd,  zerwaliśmy, na moje życzenie, ale to nie znaczy że może obściskiwać się na prawo i lewo z jakąś lafiryndą jeszcze w dodatku na moich oczach. Nie lubię mega tej przyjaciółeczki, wydaje się mega fałszywa. Zawiedziona dość była, że nie będzie świadkową, jasne i czego jeszcze, to moja rola, to mój brat. Świadkiem ma być kuzyn Weroniki. Co z tego, że wesele odbędzie się za X czasu, jak wszystko jest już ustalone.

Nauczyciel, który zmienił wszystkoWhere stories live. Discover now