Chapter 24.

1K 78 32
                                    

25 gwiazdek = nowy rozdział!







Poczułam kolejny cios i znów zawisłam niczym szmaciana lalka. Gdyby nie kajdany na nadgarstkach leżałabym na zimnej posadzce.

-Może jednak coś sobie przypomniałaś? - szyderczy głową Malcolma dotarł do moich uszu. Zacisnęłam zęby, aby nie wrzasnąć z bólu, gdyż kolejny cios wylądował pod moimi żebrami. - Milczysz od czterech dni, nie znudziło ci się obrywanie? - przymknęłam oczy i starałam się zapomnieć o bólu. Co było wręcz niemożliwe, bo miałam połamane chyba wszystkie możliwe kości...

Ból ogarnął całe moje ciało i nie przechodził od dwóch dni. Mimo to milczałam. Nie zamierzałam narazić nikogo na niebezpieczeństwo.

-Kiedy w końcu zrozumiesz, że on cię nie uratuje? - zakpił, zaciskając palce na moim podbródku. Zmusił mnie, abym spojrzała nu w oczy. - Zostawił cię i skazał na cierpnie. Wykorzystał i porzucił. Kiedy to do ciebie dotrze? - zignorowałam ból i wyrwałam się z uchwytu mężczyzny. Miałam opuchnięte oczy i ledwo byłam w stanie je otworzyć.

-Nic o nim nie wiesz. - szepnęłam. Starałam się nie okazywać bólu i wszystkich emocji, które mi towarzyszyły, ale nie miałam siły. Czułam jak z minuty na minutę robiłam się słabsza.

-Widzisz go jako osobę idealną. Przeżył prawdziwą tragedię na wyspie, a teraz "ratuje" Starling City. - prychnął - Ale to wszystko nieprawda! Jest mordercą! Nie zabijał dla bezpieczeństwa ludzi tylko własnej przyjemności! - wrzasnął - Kiedy to w końcu do ciebie dotrze? - piorunował mnie wzorkiem.

Uniosłam głowę tak wysoko jak byłam w stanie i spojrzałam mu w oczy.

-Mylisz się. - warknęłam jedynie - Może nie znam go zbyt długo. - przytaknęłam - Ale z pewnością wiem o nim więcej niż tym. Nie jest potworem. - wyszeptałam. Przełknęłam gulę w gardle, co wywołało palący ból. - Nic o nim nie wiesz. - wyszeptałam jeszcze.

Zwykłe czynności życiowe sprawiały mi trudności. Nie było dobrze.

-Jesteś w niego ślepo wpatrzona. - prychnął. Przewróciłam oczami. Kolejny raz będzie mi wmawiał jaki to Oliver straszny... Miałam tych historii po kokardę.

Jednak nie zdążył nic więcej dodać. Gdyż jakiś hałas rozniósł się po całym pomieszczeniu. Zmarszczyłam brwi i po raz kolejny, zaczęłam się rozglądać mimo bólu w kościach.

Jakieś krzyki i jęki. Z każdą chwilą nasilały się i było ich coraz więcej. Ktoś tu był. Starałam się wyłapać jakieś konkrety, ale wciąż słyszałam niewyraźne wrzaski i odgłosy bijatyki. Ktoś wtargnął na teren Merlyna i raczej nie było do niego pozytywnie nastawiony.

Zagryzłam wargę i spojrzałam na mężczyznę. Wściekłość biła od niego na kilometr. Chwycił swój łuk i wybiegł zostawiając mnie samą. Oczywiście mnie zamknął.

Skoro ktoś tu był, to mogła być moja szansa na wydostanie się z tego piekła. Ból w całym ciele nasilał się, ale starałam się to ignorować. Szarpnęłam nadgarstkami z nadzieją, że zerwę łańcuchy. Siła jednak była niewystarczająca i jedynie stworzyłam nowe rany na skórze. Syknęłam, gdy poczułam jak z prawego nadgarstka zaczęłam się sączyć krew.

Nie zraziłam się mimo to. Raz jeszcze szarpnęłam za kajdany, jednak znowu bez skutku.

-Kurwa. - zaklęłam pod nosem. Z moich oczu popłynęły łzy. Utknęłam tu.

Głośny trzask sprawił, że otrząsnęłam się z przerażenia i z wściekłością wpatrywałam się w wejście. W drzwiach stanął mężczyzna w kapturze z łukiem. Malcolm...

Przerażona znów szarpnęłam za łańcuchy, ale wpatrzona byłam w mężczyznę.

-Cami, spokojnie. - otrząsnęłam się dopiero po chwili. Wytrzeszczyłam oczy i wtedy dotarło do mnie, że to nie był Malcolm Merlyn, a Oliver Queen.

-Dzięki Bogu... - wyszeptałam pod nosem. Mogłam odetchnąć z ulgą. - Pomożesz? - spojrzałam na niego błagalnie. Zielona Strzała skinął głową i strzelił w zamek od celi, aby móc wejść.

Kolejna strzała wylądowała w kajdanach, którymi była przykuta. Jak tylko łańcuchy puściły, poleciałam na posadzkę. Mściciel w porę zareagował i zamiast na lodowatej podłodze, wylądowałam w jego ramionach.

-Już dobrze. - usłyszałam szept przy uchu. Gorący oddech blondyna wywołał ciarki na moim ciele. - Jesteś bezpieczna.

-Przyszedłeś. - szepnęłam. Powieki stawały się coraz cięższe i nie miałam siły, aby walczyć z bólem, głodem i zmęczeniem. Wtulona w ciało Queena zaczęłam odpływać.

-Nie sądziłaś chyba, że zostawię cię samą. - usłyszłam jeszcze. Uśmiechnęłam się pod nosem. Mój oddech stał się regularny, a ja mogłam w spokoju odpocząć.







*****
To tylko cisza przed burzą. Nie byłabym sobą, gdybym trochę nie namieszała 😜

Emilia Mikaelson

Changes | Oliver Queen ✔Место, где живут истории. Откройте их для себя