7. You should give yourself a break

910 73 12
                                    

Było naprawdę blisko, ale w ostatnim momencie usłyszeli pukanie do drzwi, na którego dźwięk odskoczyli od siebie jak poparzeni

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

Było naprawdę blisko, ale w ostatnim momencie usłyszeli pukanie do drzwi, na którego dźwięk odskoczyli od siebie jak poparzeni. Jak się okazało, była to mama chłopaka, która przyszła poinformować ich o gotowym posiłku. Gdy opuściła pokój, oboje poczuli się strasznie niezręcznie. Znali się nie za długo, a prawie doszło pomiędzy nimi do pocałunku. Wooyoung nawet nie wiedział, skąd nagle wzięły się takie uczucia. Nie spodziewał się, że San może je w nim wywołać. Traktował go jedynie jako przyjaciela.

- Um, wiesz, późno już. Może wrócę do domu, bo babcia będzie się martwić...

- Oh... Jasne. Myślałem jednak, że zjesz z nami - Jung nie potrafił ukryć zawodu.

- Chciałbym, ale nie chcę zostawiać babci samej na tak długo. Jeszcze zacznie sprzątać cały dom, a później będzie narzekać, że źle się czuje.

Takim sposobem San opuścił dom Junga i udał się na najbliższy przystanek, by pojechać do domu. Na jego policzkach wciąż widoczna była czerwień, wcale nie spowodowana niską temperaturą. Było mu wstyd za to, co zrobił, a raczej co chciał zrobić. Nie znali się długo, nawet nie wiedzieli o sobie wiele. Czuł się jak ostatni kretyn, który pomyślał sobie niewiadomo co, tylko dlatego, że jego przyjaciel za długo na niego patrzył. Właściwie sam nie wiedział, co było przyczyną jego decyzji. Co go sprowokowało do tak odważnego kroku? Miał nadzieję, że Wooyoung jak najszybciej zapomni o tym, co zaszło, tak jak zamierzał to zrobić on.

Wszedł do domu, gdzie wydało się mu być dziwnie cicho i ciemno. Światło zapalone było jedynie w salonie, a z niego słyszał, jak jego babcia robi coś w kuchni. Miał się właśnie głośno przywitać, gdy zauważył stos papierów na stoliku kawowym. Podszedł bliżej i zaczął wszystko przeglądać. Jak się okazało, wszystko to były rachunki. Staruszka nigdy nie mówiła mu o żadnych długach, ani problemach finansowych. Co więcej, zapewniała, że nie musi się spieszyć ze znalezieniem pracy, bo wszystko ma pod kontrolą. Jak się okazało, chyba nie mówiła do końca prawdy.

- Babciu? - wszedł do kuchni z jedną z wielu kartek - Co to jest?

- San? Co ty tu robisz tak wcześnie? Myślałam, że zjesz obiad u Woo, Więc nic nie ugotowałam...

- Tym się nie przejmuj. Dlaczego nie powiedziałaś mi, że mamy problemy?

- Skarbeczku, nie zawracaj sobie tym głowy-

- Nie. Nie mam dziesięciu lat, nie musisz ukrywać przede mną takich rzeczy. Przecież mogę pomóc, dlaczego powiedziałaś, że nie muszę się spieszyć ze znalezieniem pracy?

- Wybacz, Sannie. Nie chciałam cię obarczać kolejnym obowiązkiem. Tyle już dla mnie robisz. Nie sprawiasz problemów w szkole, uczysz się pilnie, sprzątasz i pomagasz mi przy obiedzie. Widzę, że jesteś zmęczony i bałam się, że dodatkowa praca to będzie dla ciebie za dużo.

- Dam sobie radę. Już jutro postaram się pójść do tej kawiarni, o której mówił Yunho. Nie będą to wielkie pieniądze, ale lepsze to, niż nic.

- A co , jeśli to cię przerośnie? Już sobie ledwo radzisz. Powinieneś dać sobie odpocząć.

- Zwolnię się z zajęć dodatkowych. Zrozumieją, a gdy poczuję się pewniej, wrócę.

Kobieta niepewnie przytaknęła na słowa chłopaka i po prostu go przytuliła. Nie mogła uwierzyć, że ma tak wspaniałego wnuka, który mimo tego, co przeszedł, nie zamknął się w sobie i jest w stanie sobie poradzić. Jeszcze dwa lata temu była pewna, że śmierć siostry doszczętnie go załamała, ale teraz widziała u niego znaczną poprawę. Co prawda miał problemy, żeby wchodzić z ludźmi w głębsze relacje, ale z tym również sobie radził od kiedy poznał Wooyounga. Nie miała pojęcia, co się dziś stało, ale mimo tego domyślała się, że jej wnuk darzy Junga niezwykłym uczuciem, którym wcześniej nie obdarzył nikogo. I wcale jej to nie przeszkadzało.

Wooyoungowi zrobiło się smutno, gdy San tak po prostu sobie poszedł po tym nieszczęsnym incydencie. Rozumiał, że nie powinno się to zdarzyć i samemu było mu wstyd. Miał jednak nadzieję, że ich relacja na tym nie ucierpi i usłyszy jutro głos Choia, gdy przyjdzie go odwiedzić po szkole.

Zjadł obiad i od razu skierował się ostrożnie do swojego pokoju. Nie potrzebował już większej pomocy przy przemieszczaniu się, ale jego rodzice zawsze mieli go na oku, gdyby coś sobie zrobił. Według Wooyounga było to nieco męczące, ale musiał do tego przywyknąć. Gdy odnalazł swoje łóżko, położył się na nim, wypuszczając głośno powietrze. Nie był pewien czy da sobie radę, skoro już teraz ma dość.

Leżał tak bezczynnie, dopóki nie przyszła pora na to, by przygotować się do spania. Branie prysznica w miarę opanował, więc nie zajmowało to niewiadomo ile. Po niecałych 30 minutach leżał z powrotem w łóżku, mając kompletną pustkę w głowie. Nie potrafił myśleć o niczym konkretnym. Mieszały mu się obrazy z ostatnich tygodni i bardzo chciał, żeby to, co najgorsze już minęło. Chciał już przyzwyczaić się do swojej sytuacji i wrócić do prawie normalnego życia. Chciał też odzyskać przyjaciół, którzy niewiadomo dlaczego, odwrócili się od niego po wypadku. Cieszył się, że Seonghwa został, ale on również się zmienił. Był cichy. Nie potrafił funkcjonować normalnie, myśląc cały czas o tym, że jego przyjaźń z Wooyoungiem nie będzie taka sama.

Nie miał pojęcia, kiedy udało mu się zasnąć, ale gdy się obudził, jego rodzice byli już dawno na nogach, a gdy znalazł się w kuchni na śniadaniu, poinformowali go o tym, że jest już po 10:00. Wszystkie dni jednak były dla niego bardzo podobne, więc nie robiło mu różnicy to, o której wstaje.

- Minęło już parę tygodni - zaczęła jego matka - Myślałam, czy nie chciałbyś już wrócić do szkoły.

- A co jeśli nie dam sobie rady?

- Przecież masz Seonghwę. Na pewno ci pomoże.

- Ale boję się, że wszyscy będą na mnie krzywo patrzeć. Nawet jeśli ich nie zobaczę, będę czuł się niezręcznie. Na dodatek, Seonghwa nie będzie cały czas za mną łaził i mnie niańczył.

- Co ty mówisz? Jestem pewna, że zrozumie twoje obawy. Przecież cię nie zostawi.

- No nie wiem... Mogę się jeszcze zastanowić? Daję radę z dotarciem do pokoju i prysznicem, ale na spacerach już czuję się niepewnie.

- Jasne, nie będę cię poganiać. Gdy będziesz gotów, powiedz.

Wooyoung przytaknął i po zjedzonym śniadaniu udał się znów do pokoju, gdzie ostatnio przesiadywał większość swojego wolnego czasu. Włączył muzykę, chcąc zabić jakoś czas, w którym Seonghwa i San są w szkole, więc żaden go nie odwiedzi. Dużo czasu też poświęcał na nadrabianie materiału, który teraz przerabiali w szkole, żeby później jedynie posłuchać zdania Parka, gdy dzwonił lub przychodził do niego po szkole i mówił, co robili.

Znacznie bardziej cieszyły go jednak wizyty Sana. Nie były one takie sztywne i obaj naprawdę świetnie się dogadywali. Wciąż miał w głowie wczorajszy incydent, jednak miał nadzieję, że jego przyjaciel zjawi się dziś u niego po lekcjach, tak jak zawsze. Jego towarzystwo było jedyną rzeczą na jaką miał ochotę, więc zdecydowanie popsuł by mu się humor, gdyby dziś nie zjawił się u niego w domu. Chciał się z nim podzielić swoimi wątpliwościami co do powrotu do szkoły. Miał nadzieję, że ten mu coś doradzi i okaże wsparcie, tak jak robił to zawsze.

•••

a/ Chyba powinnam się wziąć za pisanie yoonminów XDD

Forsake • Woosan ✓Where stories live. Discover now