1. Schowek

93 13 57
                                    

Zwykły piątek, ósma godzina lekcyjna. Cała klasa ósma D była wielce oburzona faktem, że ich szkolny tydzień musi kończyć zapełniony do granic możliwości piątek, a bardziej szczegółowo —  zajęcia teatralne. Kilkoro uczniów ćwiczyło już swoje kwestie na scenie, nauczyciel i niewielka grupka leniwych uczniów tylko patrzyła na kolegów. Znaczna część aktorów przebierała się jeszcze w garderobie. Odkąd przygotowywali jasełka, wszędzie panował rozgardiasz i zamieszanie. Albo ktoś zgubił scenariusz, albo śpiewnik z kolędami, albo jakaś dziewczyna zapodziała gdzieś skrzydła anioła do swojego kostiumu. Wszystko byłoby zrozumiałe, gdyby nie to, że owe incydenty były notoryczne, przez co atmosfera na zajęciach była dość napięta, a cudem będzie, jeśli przedstawienie kiedykolwiek zostanie odegrane.

Na scenie stał właśnie Piotrek i Tosia, ćwiczący kwestie i (próbowali) ruch sceniczny. Ola przyglądająca się temu strasznie ubolewała nad ich drewnianym aktorstwem i nie rozumiała, dlaczego obsadzono ich w głównej roli, a ona dostała tylko i wyłącznie rolę statystki oraz śpiewała w chórku. Przecież aktorstwo od zawsze było jej marzeniem, poza lekcjami nawet chodziła na inne kółko teatralne. Nie byłaby w stanie się o to awanturować, ale cały czas poruszała ten temat z Oliwerem, który nie miał co robić, więc po prostu oglądał próbę. Nauczycielka siedziała na krześle bardzo z siebie zadowolona, a przynajmniej wyglądająca w ten sposób.

— To przestawienie będzie jedną wielką klapą — Stwierdziła Ola, potrząsając głową z wyraźną dezaprobatą.

— Może i tak - Rzekł Oliwer — Ja się nie znam.

— No ale popatrz tylko na nich, nie pokazują żadnych uczuć, stoją jak słupy elektryczne i nic z tym nie robią. Dobrze, że chociaż tekst pamiętają.

— Wygląda to idiotycznie — Zaśmiał się niski chłopak.

— Bo właśnie takie jest.

— Co jak co, ale Tośka nie nadaje się do tej roli. — Oznajmił.

— Cieszę się, że chociaż ty się zgadzasz. — Uśmiechnęła się delikatnie. 

Wraz z Oliwerem niezbyt ze sobą się lubili, jednak większość przewinienia była po jego stronie; zawsze uważał ją za denerwującą dziewczynę ganiającą w kółko za ich wspólnym znajomym lub na okrągło śmiał się z jej rodziców. Prawda była jednak odwrotna, dziewczyna nie szukała żadnych kłopotów czy też kłótni, a tak naprawdę bardzo zależało jej na wyhodowaniu w miarę dobrej relacji z niebieskookim.

Nagle pani wstała ze swojego tronu, po czym oznajmiła, że zaraz wróci i żeby ćwiczyli dalej bez niej. To śmieszne, nikt z klasy by za nią nie tęsknił, każdy już chciałby iść do domu. Jak dla nich do chodzenie do szkoły z obecną sytuacją nie ma najmniejszego sensu, skoro dzisiaj obecnych jest zaledwie dziewiętnaście z dwudziestu sześciu osób. To aż o siedem mniej niż tyle, ile faktycznie jest w klasie. Dramat.

Ola już pogodziła się z faktem, że nie wyjdzie stąd wcześniej, chyba, że mogłaby zwiać i pójść do łazienki, ale biorąc pod uwagę to, jaka babka od zajęć teatralnych jest obeznana z takimi sztuczkami, szanse na to były raczej marne. Dziewczyna westchnęła cicho. Fakt faktem, że była zła, że to nie ją obsadzono w roli głównej. W jej mniemaniu była świetną kandydatką, a poza tym aktorstwo od zawsze było zarówno jej pasją, jak i marzeniem. Z tego wszystkiego lekko zaczęła boleć ją głowa. Ułożyła swoją dłoń na jednej skroni i stwierdziła, że spróbuje po prostu przez chwilę nie zwracać uwagi na głosy wydobywające się z mikrofonów oraz jazgot produkowany przez tą część klasy, która zamiast w garderobie, była na scenie.

Jednakże, na próżno. Do jej bębenków usznych doszedł jeszcze jeden, sto razy głośniejszy dźwięk. Otworzyła szeroko oczy i rozejrzała się. Był to alarm. Ale nie przeciwpożarowy, brzmiał zupełnie inaczej. Mimo to, nie było nawet o co się kłócić — Wszyscy przez chwilę stali jak wryci, ale po chwili zrozumieli, że trzeba spierdzielać i pobiegli w kierunku wyjścia z sali gimnastycznej. Cała grupa niezwłocznie zakorkowała wyjście, które dosyć szybko się odblokowało. Ola idąca gdzieś na końcu tego rozgardiaszu starała się wymyślić, co mogłoby być przyczyną nagłej ewakuacji. No bo jeśli nie pożar, to co? Nawet nie zwróciła uwagi na to, jak bardzo wszyscy zaczęli się drzeć oraz panikować. Póki co, stali ściśnięci jak sardynki w przedpokoju przed salą gimnastyczną.

Wśród nas || Among Us fanfiction || ft. Moja klasaWhere stories live. Discover now