5. Pozbyliśmy się zdrajcy

23 2 21
                                    

— Co jej się stało...? — Zapytał niepewnie Albert.

— Debilu, przecież widzisz, że ktoś ją otruł! — Poderwał się Oliwer.

Potem przez dłuższą chwilę panowała cisza, jedynie Amelka kichnęła, a potem Natalka jeszcze opuściła dłoń na podłogę. Wtedy było już wiadomo, że nie żyje. Aktualnie nad całą klasą wisiała ponura chmura. No, może nie nad sprawczynią całego tego zamieszania, która jednak starała się stwarzać pozory.

— Dobrze, więc... — Po dłuższej chwili ciszy jako pierwszy odezwał się Piotrek. — Najprawdopodobniej Natalka została otruta, prawda?

— Zaraz, stop... Ja chyba wiem, kto mógł to zrobić — Zabrała głos Oliwia. Zaraz po tym wstała. Wszystkie spojrzenia teraz były skierowane na nią.

Ola siedziała spokojnie na swoim miejscu. Raczej Oliwia nie oskarży jej. Nie ma powodu. Niczego nie widziała, a jedyne, co wiedziała, to to, że cały czas była w klasie chemicznej i taką wersję musi podtrzymywać. W końcu, nie mają jak sprawdzić, co dokładnie było w herbacie, a już tym bardziej udowodnić, że powstało w klasie od chemii.

— Więc kto to był? — Zapytała Zuzia, której głos drżał. Jej chyba będzie ciężko pogodzić się ze śmiercią Natalki.

— Kiedy zaparzyłam wszystkie herbaty, powiedziałam Tosi, że idę do toalety i rozdam je kiedy wrócę... Miała więc mnóstwo czasu żeby dodać coś do niej. Tylko ona była wtedy w kuchni. — Oliwia spojrzała wrogim spojrzeniem na Tosię.

Wszyscy widocznie zadziwieni, zmierzyli dziewczynę spojrzeniem pełnym podejrzeń. Relacje Tosi z klasą były dość... różne. Mimo iż była powszechnie lubiana, to ludzie wiedzieli o tym, jak wredna potrafi być, jak fałszywa potrafi być i jak bezwzględna potrafi być. Nikt tak naprawdę nie wiedział o czym myśli i jakie ma zamiary, dlatego lepiej było z nią nie zadzierać.

''No... I teraz zaczyna się heca'' — Pomyślała Ola, patrząc z satysfakcją na zdziwioną twarz Tosi.

— CO?! — Zdziwiła się brązowowłosa. — Ja nic o tym nie wiedziałam! Cały czas smażyłam makaron! Weźcie się leczcie!

— A więc, czy ktoś jeszcze wchodził do kuchni? — Zapytała Oliwia, poprawiając okulary na nosie.

— No... Nie... Nikogo nie widziałam ani nie słyszałam... — Powiedziała niepewnie oskarżona. Dźwięk strzelającego oleju na patelni mógł przecież wszystko zagłuszyć, dlatego nie mogła sobie ręki uciąć, że mówi prawdę, ale doskonale wiedziała, że to nie ona. Problem w tym, że nikt inny tego nie wiedział. I właśnie o to tutaj chodziło; Morderstwo niebezpośrednie, z którym ciężko będzie powiązać właściwą osobę.

— W takim razie nie ma innej opcji, to musiałaś być ty! — Zuzia wstała i tupnęła nogą. Najprawdopodobniej uwierzyła w to, że to najprawdopodobniej Tosia zabiła jej przyjaciółkę. Ludzie naokoło zaczęli szeptać i rozmawiać o domniemanej zabójczyni.

— Ale to nie ja! Proszę! Musicie mi uwierzyć! — Tosia płakała, czując na sobie presję otoczenia. Była dziewczyną silną psychicznie, ale w momencie, kiedy ktoś zarzuca jej coś tak okrutnego i nawet nie chce jej uwierzyć, nawet ona wymięka.

— Dobra, koniec tego tłumaczenia... — Zarządził Gabryś, który od czasu zabójstwa Kacpra ma ochotę po prostu zakończyć wszystko jak najszybciej. Nic dziwnego.

— Czułem, że nie można jej ufać... — Szepnął Oliwer do Franka.

— Tosia, jak mogłaś?! — Niedowierzała Amelka.

Wśród nas || Among Us fanfiction || ft. Moja klasaOù les histoires vivent. Découvrez maintenant