[♡] skomplikowany żywot zajęczaków

3.6K 246 240
                                    

[a/n: well, well, well]

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

[a/n: well, well, well]

Cztery szybkie, urywane oddechy.

Dokładnie tyle udało się zaczerpnąć Taehyungowi, nim znów zaniósł się szlochem przez wyznanie dokkaebi i zarzucił ręce na jego szyję, czując, że musi go przytulić.

Trzy, oddzielone zbyt długimi przerwami, bicia serca.

Dokładnie tyle naliczył Jeongguk, nim jego powieki zacisnęły się, a on przycisnął ukochanego chłopca do siebie w taki sposób, jakby ten był dla niego osobistym, małym wszechświatem.

Bo przecież w rzeczywistości tak właśnie było.

Kim płakał coraz mocniej, a jego roztrzęsione palce wciskały się w czarny materiał koszuli nadprzyrodzonego, tuż nad łopatkami bruneta, zupełnie tak jakby śmiertelnik, przy pomocy własnych opuszek, chciał wdrukować do swojej otumanionej świadomości, jego realną obecność. Poduszeczki jego zaczerwienionego nosa, unosiły się pośpiesznie, gdy wręcz rozpaczliwie wciągał do nozdrzy truskawkową, dymną woń.

— Jesteś tutaj? — wykrztusił łamliwie, a jego brwi mimowolnie się ściągnęły, gdy nastolatek z trudem przełknął własne łzy. — Króliczku, jesteś tutaj? — dopytał, a chwilę później, kolejny spazm wstrząsnął jego drobnym ciałkiem, sprawiając, że ramiona Jeona osunęły się niżej, na smukłą talię blondyna.

— Jestem — odszepnął, przygarniając młodszego jeszcze mocniej. — Dziecinko, nie płacz, proszę — dodał, czując, że jego własny głos drży z nadmiaru emocji. — To... troszkę mnie boli. Boli mnie, jak cierpisz — wyjaśnił odrobinę infantylnie, a na jego policzki, wkradł się nieznaczny, bladoróżowy pąs. Słowa Jeongguka, przyniosły odrobinę odrębny, od zamierzonego efekt, przez który chłopaczek, wybuchł jeszcze większym płaczem. — Mały, proszę — powtórzył, a jego odziane w soczewki oczy, natychmiast przezornie zwróciły się w kierunku znajdującej się nieopodal kuchni, z której w każdej chwili mogła wyjść babcia Taehyunga. — Myszko.

Gdy Kim znów bezceremonialnie zaszlochał w jego koszulę, demon postanowił działać, a nie jedynie bezsensownie błagać go, by przestał. Zagryzając dolną wargę, powoli podniósł ręce, aby ująć, drobne ramiona chłopca i najdelikatniej jak potrafił, odsunął go od siebie na tyle, aby spojrzeć na jego zapłakaną twarz.

Zielone oczy błyszczały zdecydowanie zbyt mocno.

— Jeongguk, ja... — młodszy umilkł i po prostu przełknął głośno ślinę, znów starając się złapać w miarę normalny oddech.

— Co takiego, kochanie? — zapytał łagodnie, a jego kciuki przesunęły się tuż pod dolne powieki nastolatka, aby powoli i skrupulatnie, usunąć z nich kolejne, uparcie spływające krople.

Taehyung skupił wszystkie swoje siły, aby ująć nadgarstki Jeona i przytrzymać je przy sobie, znów bojąc się, że te za moment rozpłyną się w powietrzu.

SIGNED ANONYMOUS #taekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz