Rozdział 33 - Brzytwa

193 29 3
                                    

Reszta dnia zleciała im dość szybko. Prawie wcale nie rozmawiali, a Rain była wyjątkowo cicha, chociaż czasem miał wrażenie, że chciała coś powiedzieć. Był jej za to wdzięczny. Czuł do siebie złość za tę chwilę słabości, gdy prawie po raz kolejny zdradził się ze swoich pragnień. Kończył się już dzień, a na dworze zrobiło się szaro.

— Jesteś gotowa? — zapytał, wychodząc z domu. Siedziała na tarasie z Frajerem na kolanach, wpatrując się w pociemniałe niebo. — Idziemy? — Kolejnym pytaniem wyrwał ją z zamyślenia.

— Ach tak. Tańce — powiedziała rozkojarzona i weszła do domu. — Przebiorę się.

Paul usiadł w fotelu i przyglądał się jak kocur liże sobie łapy. Zastanawiał się w co ubierze się Rain. Pamiętał jeszcze tę srebrną sukienkę na widok, której zrobiło mu się gorąco. Z jednej strony chciał zobaczyć ją w podobnej kreacji. Jednocześnie nie chciał żeby inni mężczyźni ją taką oglądali, wyglądała wtedy zjawiskowo jednak kreacja była zbyt elegancka jak na te okazję. Gdy wyszła nie miała na sobie wystrzałowej kreacji, lecz zwykłą zieloną sukienkę. Trochę może za krótką, ale nie robiła takiego wrażenia, jak wtedy w szpitalu. Włosy miała rozpuszczone i żadnego makijażu. Wyglądała naturalnie i niesamowicie pociągająco w tej cudownej prostocie, która była niewątpliwym jej atutem.

— Nie zmarzniesz? — zapytał, spojrzawszy znacząco na jej gołe nogi, ale ona tylko wzruszyła ramionami i weszła na ścieżkę. Paul poszedł za nią.

Gdy doszli już do miasteczka, tym razem skierowali się w przeciwną stronę. Bar Joe'go znajdował się na końcu drogi. Ponieważ Joe wyjechał na miesiąc do rodziny, lokal był przez ten czas nieczynny. Paul jeszcze nigdy tam nie był i teraz z ciekawością szedł w stronę jasno oświetlonego budynku. Gdy weszli, okazało się, że prawie wszyscy ich znajomi już tam są. Od razu rozległy się okrzyki powitania. Rain zauważyła kilka nowych twarzy. W głównej mierze pracownicy sezonowi z pobliskich farm. Młodzi mężczyźni, widząc nieznaną dziewczynę nie spuszczali z niej wzroku. Poczuła się nieswojo i miała ochotę wycofać się i wrócić do domu. Nie lubiła skupiać na sobie uwagi.

— Ciao bella ragazza [Witaj piękna dziewczyno] — usłyszała gromki okrzyk i zobaczyła, jak podchodzi do nich wielki, przysadzisty mężczyzna. To dodatkowo zbiło ją z tropu. Facet ewidentnie zwracał się do niej. Ale kto to był? I dlaczego mówił po włosku? — Non si ricordi di me? [Nie pamiętasz mnie?] — powiedział patrząc na Rain. No niezbyt — pomyślała, zastanawiając się kto to jest.

— Parla Italiano? [Mówisz po włosku?] — zapytała zdezorientowana.

— Si — zaśmiał się spoglądając na nią. Gdy był już przy niej puścił do niej oczko, a ona doznała olśnienia.

— Joe? Io non ti riconoscevo [Joe? Nie poznałam cię] — powiedziała z uśmiechem.

— Cresciuta fino a una bella ragazza [Wyrosłaś na piękną dziewczynę] — To mówiąc uściskał ją serdecznie.

— Incontra Paula [Poznaj Paula] — powiedziała, trochę zawstydzona jego poufałym gestem. Ale wcale jej to nie zdziwiło. Joe miał typowo włoskie usposobienie. Temu wiecznie uśmiechniętemu, serdecznemu człowiekowi niewiele wystarczyło aby wylewnie okazywać sympatię, nawet osobom, z którymi nie łączyły ich zbyt bliskie stosunki.

— Fortunato lui [Szczęściarz z niego]— Uśmiechnął się do niej porozumiewawczo oczko.

— Dlaczego? — zainteresowała się, przechodząc z włoskiego na angielski.

— Ponieważ ma piękną dziewczynę — powiedział, a Rain zdziwiona rozejrzała się wokoło. Czyżby o czymś nie wiedziała?

— Kogo? — zapytała naiwnie.

30 Sekund [WTAJEMNICZENI #1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz