Rozdział 32 - Tracąc oddech

192 30 1
                                    

Codzienne upały dawały im się we znaki. Paul zaczynał dzień od krótkiego biegu leśnymi dróżkami, kończąc kąpielą w jeziorze, nad którym spędzali większą część dnia. Rain lubiła przyglądać się ukradkiem Paulowi. Przeważnie siadał pod drzewem i czytał jakąś książkę. Czasem coś naprawiał. Udało mu się nawet zrobić porządek z tosterem. Był człowiekiem aktywnym i wciąż wyszukiwał sobie jakieś zajęcie. Uporządkował wszystko w składziku. Naprawił zadaszenie przy domu, gdzie zimą poukładane było drewno do kominka. Rain myślała, że taki aktywny tryb życia jest dla niego normalny, ale myliła się. Paul dużo podróżował, załatwiał raczej transakcje biznesowe. A fizyczna praca była czymś, z czym nie miał na co dzień do czynienia. Niestety teraz, w obecności tej piekielnicy, musiał czymś zająć ręce i myśli. Gdyby mieli ogród, kupiłby pewnie kosiarkę, ale teren nie był nawet ogrodzony, a z okna rozciągała się przestronna łąka. Co w sumie byłoby jakimś wyjściem, miałby zajęcie od rana do nocy. Trudno byłoby jednak to wytłumaczyć.

Najbardziej jednak drażniły go takie sytuacje jak ta. Siedział pod drzewem, czytał książkę i nawet bez spoglądania na Rain, wiedział, że się w niego wpatruje. Co sprawiało, że nie mógł skupić się na lekturze i w którymś momencie złapał się na tym, że po prostu przewija kartki, bezmyślnie się na nie gapiąc i myśląc o tej kretynce. Ciężko westchnął i zamknął książkę.

— Podglądasz mnie? — zapytał nieoczekiwanie i usłyszał gwałtowny hałas, jakby coś się przewróciło albo upadło, co sprawiło, że uśmiechnął się pod nosem.

— Nie — padła szybka odpowiedz. Spojrzał w jej stronę i zobaczył mokrą plamę na koszulce, a pod nogami puszkę coli.

— Więc co robisz? — Nie odpuszczał.

– Opalam się — powiedziała nieco zawstydzona.

— Na stojąco i w ubraniu? — zaśmiał się, spoglądając na nią.

— Nie twoja sprawa — oświadczyła z irytacją w głosie.

— Ale zdajesz sobie chyba sprawę z tego, że tak się nie opalisz – popatrzył na nią z politowaniem. 

— W każdym razie życzę powodzenia. Idę popływać — poinformował.

Rain obserwowała go jak odchodzi wolnym krokiem. Pomyślała, że jest cholernie przystojny, nic dziwnego, że te wszystkie baby tak się do niego kleiły. Był bardzo wysoki i barczysty. Teraz, gdy nie miał na sobie koszulki jeszcze bardziej rzucało się to w oczy. Przypomniała sobie, że gdy przytulił ją wtedy w szpitalu, miała wrażenie, że zatonęła w nim. Fakt, że była taka drobna potęgował to doznanie. Chciała czuć to ciepło i bezpieczeństwo, lecz jej pragnienie nie miało w sobie nic fizycznego. Chciała jedynie być jak najbliżej niego. Dosłownie.

W pewnym momencie Rain zobaczyła, że ktoś idzie w jej stronę. Rozpoznała sylwetkę Dylana. Nie chciała z nim rozmawiać, bynajmniej nie w tym momencie. Nie namyślając się długo ruszyła w ślad za Paulem, w drodze zdejmując koszulkę, którą porzuciła na brzegu i z rozpędu wbiegła do jeziora. Woda była dużo cieplejsza niż o poranku. Zanurzywszy się popłynęła w stronę Paula.

— A jednak mnie śledzisz — usłyszała, gdy dopłynęła do niego.

— Nie schlebiaj sobie, nie śledzę cię. Uciekam — wysapała zmęczona.

— A przed czym tak uciekasz? — zapytał.

— Raczej przed kim — odpowiedziała, a Paul spojrzał w stronę brzegu, gdzie stał już Dylan.

— Pewnie przyniósł ci znów jakiegoś kocura — powiedział ponuro, a Rain obejrzała się naiwnie w stronę brzegu.

— Chyba nie — szepnęła, a Paul popatrzył na nią i westchnął. 

30 Sekund [WTAJEMNICZENI #1]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz