- Jajecznicę.

- To jak zrobiłeś taki chlew?! Po co ci były garnki jak miałeś patelnię?!

- Bo ona nie chciała smażyć.. Pomyślałem, że skoro ich nie usmażę to może ugotuje.

- Na litość boską. Czy ty w ogóle umiesz gotować cokolwiek?!

- A czy Pani musi się tak drzeć?! To był wypadek... zresztą posprzątałem.

- Ja ci dam wypadek...Zakaz gotowania! Masz nie dotykać kuchni! Nawet na nią nie chuchać!

Matthew był zdziwiony. Taca z herbatą którą przyniósł była z innego miejsca. Więc nie był w kuchni. Postanowił wejść i zobaczyć miejsce zbrodni. Krótko mówiąc doznał szoku. Faktycznie kuchnia wyglądała jakby przeszedł przez nią huragan, powódź i pożar jednocześnie. Dziwił się jak jeden facet mógł zrobić coś takiego. Było zupełnie tak jak mówiła Pani Elena. Może nawet gorzej. Szafki i sufit z białych, okopciły się na czarno. Z sufitu zwisała jakaś spalenizna. Kuchenka nie nadawała się do użytku. Wszystkie palniki zalane a piekarnik spalony. Matthew był ciekawy po co Arthurowi był piekarnik. Przecież podobno robił tylko jajecznicę? Cała sytuacja mimo wszystko naprawdę go bawiła. Ta kuchnia oczywiście była do użytku Arthura ale to Pani Elena o nią dbała. Sprzątała i kupowała produkty. Matt zapamiętał aby nigdy nie pozwalać Arthurowi nic gotować. Wyszedł z kuchni i ujrzał kolejny niecodzienny widok. Kobieta zaczęła okładać blondyna chochlą. Książę stłumił śmiech i postanowił ich rozdzielić.

- No już Pani Eleno.... Kuchnię się wyremontuje, spokojnie. Zostawi Pani już Arthura.

- Ja się poskarżę księciu Alfredowi. Jakich on ludzi sprowadza do zamku! Nie wychowanych i bez kultury!- Arthur na te słowa łypną wrogo. Matthew starał się uspokoić kobietę.

- Każdemu się może zdarzyć. Proszę się uspokoić bo Pani na zawał zejdzie.

- Patrząc na nią, to prędzej będzie miała zawał przez tuszę.

- Ty bezczelny gnoju! Twierdzisz, że jestem gruba?! Tak?!

- No na szczupłą Pani nie wygląda..- Arthur nie miał zamiaru dać się obrażać. Może i była kobietą ale nie miała prawa oceniać innych.

*

Alfred tymczasem szedł wolnym krokiem do ogrodu. Udało mu się wymknąć na chwilę. Chciał zobaczyć przyjaciela i przeprosić go. Zdziwił się, gdy usłyszał krzyki na korytarzu. Jednak jeszcze bardziej zdziwił go obraz jaki miał przed sobą. Jego brat trzymał jedną ze służących która próbowała przywalić Arthurowi. Oboje ciskali przekleństwa na siebie. Alfred podszedł bliżej.

- Co tu się wyrabia?

- O książę Alfred! - Kobieta uspokoiła się i przestała machać łyżką.- Ten mężczyzna mnie obraża! Mało tego zniszczył kuchnię swoim beztalenciem!

- Doprawdy?- Alfred spojrzał na Arthura który lekko się zaczerwienił i spuścił wzrok. Blondynowi chciało się śmiać z miny zielonookiego ale opamiętał się.- Niech mi Pani pokaże o co chodzi.

- Dobrze. - Matthew puścił kobietę która żwawym krokiem ruszyła do kuchni. Alfred jak i reszta poszli za nią. W pierwszej chwili Alfred zaniemówił. Faktycznie kuchnia była w opłakanym stanie. Spojrzał na Arthura który usilnie odwracał wzrok. Kobieta stała i lamentowała. Matt lekko się podśmiewywał z sytuacji.

- I co na to powiesz Wasza Wysokość?

- Cóż..... brak mi słów. Jedynie przychodzi mi na myśl: Jak?

- To się Wasza Wysokość jego spyta. Ja już nie mam nerwów. Idę napić się melisy, jeśli książę pozwoli.

- Oczywiście, proszę odpocząć.- Kobieta wyszła przy okazji kopiąc Arthura w nogę. Ten zaniósł się lekkim bólem i wprost zabijał kobietę wzrokiem. Zaczął się zastanawiać ile będzie musiał zwrócić pensji za kuchnię. Alfred spojrzał na przyjaciel lekko przerażonym wzorkiem.

Królestwo Przeznaczenia [USUK]Where stories live. Discover now