16.

6.1K 350 30
                                    

Znowu mnie rozrywało od środka. Miałem już dosyć tego całego leżenia plackiem i gapienia się w sufit. Za dużo wtedy myślałem, a to zdecydowanie nie było dobre dla mojej biednej łepetyny. Bo ile razy można roztrząsać jedno i to samo? "Naprawdę ze mną była, czy oni coś kręcą?" Oszaleć można od tego zastanawiania. A pewny byłem tylko jednego. Tego, że te wszystkie historie, które wcisnęli mi chłopaki o niej, o... mnie i o niej, są idealne. Za idealne. To zdecydowanie było podejrzane. Ale jak miałem dowiedzieć się prawdy, skoro nikt nie chciał mi nic powiedzieć? Każdy się migał. Każdy... Nawet własna matka. "Nie wytrzymam tego dłużej..." Westchnąłem ciężko, gwałtownie podnosząc się z łóżka. I praktycznie biegając, zacząłem swoje codzienne krążenie po pokoju, żeby jakoś się rozruszać i chociaż na chwilę skupić się na czymś innym niż... ona. Chyba naprawdę zaczynałem mieć jej dość... A nawet jej nie znałem! "To było za bardzo pokręcone..."

"O cholera..."

Zamarłem nagle, słysząc jakieś donośne hałasy z korytarza i wyraźne kroki zbliżające się do mojego pokoju. Panicznie rozejrzałem się wokoło, nie do końca rozumując co powinienem zrobić. "Uciekać!" Zanim jednak myśl ta dotarła do mojego układu nerwowego, kroki minęły mój pokój i zaczęły się od niego oddalać. "Szczęście..." Westchnąłem z ulgą, przykładając dłoń do nagle rozszalałego serca i pokręciłem kilka razy głową. Straciłem jakąkolwiek ochotę na chodzenie, ale do łóżka zdecydowanie wracać nie chciałem. Dlatego też podszedłem do okna i przesuwając doniczki z paprotkami na sam kraniec parapetu, wspiąłem się na niego nieporadnie. Układając się wygodnie i opierając plecami o ścianę za mną, wyciągnąłem nogi przed siebie i przytuliłem głowę do zimnej szyby, próbując wyłapać coś interesującego w widoku za oknem, który rozciągał się na park. "Nic ciekawego..." Paru ludzi sunących smętnie po alejkach, deszcz kapiący z nieba i absolutnie nic więcej. "Nuuuuuda." Wzdychając głęboko, podciągnąłem prawą nogę do siebie i oparłem brodę na jej kolanie, obejmując ją ramionami. "Jak ja miałem to wszystko ogarnąć?" Przymknąłem oczy, zastanawiając się chwilę nad tym wszystkim. Całą sytuacją. I nagle poczułem się cholernie winny, że przez swoją arogancję sprawiałem przykrość bliskim. Mamie, chłopakom. Strasznie im zależało na tym, żebym sobie przypomniał. Zwłaszcza ją. A ja co? Kłamałem im prosto w oczy, że nadal nie pozwalają mi wstawać, żeby tylko nie zaczęli mnie do niej ciągnąć. "Kretyn..." Ale ja naprawdę nie chciałem. Nie widziałem w tym sensu. I pragnąłem tylko spokoju...

- Co ty robisz, debilu?! - usłyszałem nagle zza pleców i aż mnie poderwało. Ze strachu rąbnąłem głową o ścianę, zaraz potem z cudownym łomotem spadając na podłogę. "O kurwa..."  Westchnąłem przestraszony, próbując ustatkować galopujące serce i kilka razy pokręciłem głową. Dopiero po tym wszystkim byłem gotowy podnieść głowę i próbować ogarnąć co się dzieje. 

- Gems? - zdziwiłem się konkretnie, widząc zszokowaną siostrę, trochę inną, ale jednak siostrę, stojącą na środku sali i przyglądającą mi się z opadniętą szczęką. Ale ja musiałem wyglądać dokładnie tak samo, przyglądając się jej. Bo za cholerę nie mogłem pojąć czemu ona jest tu, a nie... "No tak." Dopiero po chwili, kiedy pierwszy szok minął, przypomniałem sobie, że rzeczywiście wczoraj mama zapowiedziała mi jej przyjazd. Ale to nie zmieniało faktu, że właśnie zostałem spalony. I to po całości... "Wpadłem..." - Em, ja... - zacząłem, panicznie rozglądając się wokół, jakby to miało mi pomóc znaleźć rozwiązanie. Nie pomogło. Dlatego westchnąłem ciężko i podniosłem się powoli z podłogi, patrząc na siostrę błagalnie. - Nic nie mów mamie. Ani chłopakom. - poprosiłem, licząc na jej dobre serce. Bo naprawdę wolałem, żeby nikt niepowołany o tym nie wiedział. Jedna mała wpadka nie mogła mnie przecież pogrążyć...

Remember me. || HSWhere stories live. Discover now