42.

5K 324 27
                                    

Wpatrywałem się w rozmazany krajobraz za zaciemnioną szybą kompletnie bezmyślnie. Nie miałem siły zastanawiać się nad niczym.
Nawet nie bardzo potrafiłem ogarnąć gdzie jestem i co robię. Niby wiedziałem, że właśnie siedzę w samochodzie, ściskając wyniszczony już bukiet jakichś żółtych kwiatków, ale czułem się tak, jakby to nie do końca do mnie docierało. Jakby nic do mnie nie docierało. Jedyne, o czym w normalny sposób mogłem myśleć to to, jak Lou ostro musiała mnie znienawidzić za zmarnowanie jej opinii. "Albo nawet i życia..."
Nagle i zupełnie znikąd usłyszałem jakieś szmery, a kiedy odwróciłem się w ich kierunku, zauważyłem jak George wychyla się zza siedzenia kierowcy i patrzy na mnie z uwagą.
- Hę? - mruknąłem nieobecnie, starając się skupić wzrok na ochroniarzu.
- Może już pan wysiadać. - facet kiwnął głową na drzwi. Automatycznie i ja zerknąłem w tamtym kierunku.
- A tak. - westchnąłem, sięgając dłonią do klamki i powoli otwierając drzwi.
- Wszystko w porządku? - usłyszałem, kiedy już jedną nogą byłem poza samochodem.
- Tak, tak. - odwróciłem się w stronę ochroniarza i lekko się nawet uśmiechnąłem. Facet chyba to łyknął, bo nawet kiwnął głową i przestał się tak na mnie perfidnie gapić. Korzystając z okazji, wyskoczyłem z auta i od razu ruszyłem do budynku. Niespiesznie, noga za nogą. Jakoś nie miałem siły na więcej. A i resztki tego, co mi zostało, coraz bardziej ze mnie uchodziły. Z każdym kolejnym krokiem, po tym jak już wszedłem do szpitala, rosło we mnie przekonanie, że może nie powinienem do niej iść. Że może ona by sobie nie życzyła mojego gadania. Moich kwiatów. Mnie. Ale zanim się zorientowałem, już stałem pod jej salą. "Więc miałem inne wyjście?"

Delikatnie uchyliłem drzwi, powoli wsuwając się do środka. Dźwięki maszyn i szpitalny zapach tym razem uderzyły mnie dwukrotnie. Prawie znokautowały. Ale udało mi się przejść te kilka kroków dzielących mnie od jej łóżka i przysiąść na tym twardym krzesełku. "I co teraz?" Zwilżyłem wargi, bojąc się powiedzieć cokolwiek. Żadne słowa w tej sytuacji nie wydawały mi się odpowiednie. Dlatego milczałem uparcie, jednocześnie unikając spoglądania na jej twarz. Sumienie mi zwyczajnie nie pozwalało. "Już i tak wciągnąłeś ją w wielkie bagno..." W końcu przełknąłem ciężko ślinę, zarzucając jedno ramię na barierkę przy jej łóżku i opierając na nim swoją brodę. Wzrok wbiłem w jej bladą dłoń, od której odchodziło tak dużo różnego rodzaju kabli. Widok tego wszystkiego od razu przypomniał mi o tych wpisach, co tylko jeszcze bardziej ścisnął mnie za żołądek. "Ona na to nie zasłużyła..."

Westchnąłem głęboko, dla rozluźnienia gardła. Trzymanym w dłoni bukietem, delikatnie przejechałem po jej bladym przedramieniu. Nie liczyłem na reakcję, po prostu chciałem się ośmielić do tego, żeby w drodze powrotnej opuszkiem jednego z palców, dotknąć jej miękkiej skóry. Wystarczyło jedno muśnięcie, żebym poczuł się jeszcze bardziej winny. "Nie powinienem tutaj być..." Zagryzając niepewnie wargę, ostrożnie odłożyłem bukiet na bok i z bijącym sercem sięgnąłem do jej dłoni. Delikatnie, z obawą, że ta porcelanowa skóra rozpadnie się od mojego dotyku, musnąłem kciukiem jej śródręcze, dodając sobie odwagi, żeby powoli przepleść nasze palce. A kiedy jej malutka dłoń ułożyła się w mojej, ostrożnie podniosłem głowę, wbijając winne spojrzenie w jej nieruchomą twarz. "I co ty jej zrobiłeś, idioto?"

Zacisnąłem mocniej palce na jej ciepłej dłoni, mając nadzieję, że to chociaż na trochę odsunie ode mnie to pożerające mnie uczucie, ale niestety. "Zasłużyłeś, Styles, całą swoją głupotą zasłużyłeś..." Westchnąłem, zastanawiając się co za ciężkie narzędzie pieprznęło mnie po głowie, że wciągnąłem niewinną dziewczynę w to gówniane bagno, gdzie wszyscy kontrolują każdy krok, nie ma za grosz życia prywatnego i w każdej sekundzie trzeba się kontrolować. Dla mnie to była cena śpiewania, z tym jeszcze potrafiłem się pogodzić. "Ale ona?" Wolałem nawet nie myśleć co normalna, przeciętna dziewczyna musiała czuć, zostając bez powodu ostrzelona przez media i rzucona przed hejterów. I to na cały świat. "Jak ona z tym wytrzymała pięć lat...?" Nie mogłem tego pojąć.

Remember me. || HSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz