- Cześć, Rose. Miło ciebie poznać. - Chłopak uśmiechnął się przyjacielsko, a ta odwzajemniła uśmiech.

- Wiesz, zawsze jakoś przerażała mnie myśl o spotkaniu Kylo Rena twarzą w twarz, ale teraz jak tu stoję i na ciebie patrzę to dalej nie mogę uwierzyć ze to naprawdę ty.

- A czemuż to? - Zaśmiał się spoglądając na czarnowłosą.

- Nie wiem, wydajesz się taki miły i niegroźny.

- Przyjmę to jako komplement.

- No tak, o to mi chodziło. Nie miało to zabrzmieć prześmiewczo ani nic.

- Wiem. Też nie miałem nic złego na myśli.

Rey przyglądała się jak dwójka jeszcze do niedawna wrogów, prowadzi ożywioną konwersację na przeróżne tematy i uśmiechnęła się do siebie. Była szczęśliwa, że mogła dożyć tej chwili.

Po jakimś czasie, Tico opuściła pomieszczenie, żegnając się z parą i dziękując Benowi za otrzymane rady związane z pilotowaniem różnych rodzajów statków. Gdy już przekroczyła próg drzwi, krzyknęła z dystansu.

- Wcale nie jesteś taki zły jak myślałam.

Rey usiadła przy łóżku, przyciągając do siebie dłoń chłopaka.

- Tez będę zaraz się zbierać. Rada podobno ma jakieś zadanie dla mnie i Finna. - Ben poczuł ukłucie zazdrości, które dziewczyna od razu wyczuła.

- Beniaminie Solo, czy ty jesteś zazdrosny?

- Może?

- Przecież Finn jest dla mnie jak brat.

- Może z twojej strony tak to wygląda. Widziałem jak patrzył na ciebie maślanymi oczami. On jest w tobie zadurzony, zdajesz sobie z tego sprawę?

Czy zdawała? W sumie to nigdy nie przemknęło jej przez myśl, że Finn może czuć do niej coś więcej niż przyjaźń. Tym bardziej, że zdawało jej się że między nim, a Rose rodziło się jakieś uczucie.

- Nie bądź niedorzeczny. - Rey nachyliła się nad nim i złożyła całusa na jego czole. - Muszę już iść, ale odwiedzę cię najszybciej jak się da.

I tak po prostu wyszła, a on został sam ze swoimi myślami. Wszystkie te emocje zaczęły go przytłaczać. Musiał poćwiczyć panowanie nad nimi, bo źle się to może dla niego skończyć. Wiedział, że dziewczyna by go nie okłamała w sprawie czarnoskórego przyjaciela, ale nie mógł wyzbyć się poczucia tej niepewności.

Rey była jego i tylko jego.

Tak bardzo potrzebował z kimś porozmawiać. Nie chciał dusić tego wszystkiego w sobie, bał się ze znów może go to przyciągnąć do ciemnej strony.

✨✨✨

Przyjaciele krzątali się po lesie w poszukiwaniu statku, który rzekomo wylądował awaryjnie gdzieś w pobliżu miejsca, które właśnie przeszukiwali. Mieli zbadać co to było i kto był na pokładzie.

Jednak umysł Rey ciągle zaprzątała konwersacja z młodym Solo i to co powiedział o jej przyjacielu. Czy to mogła być prawda? Tego się nie dowie, dopóki nie zapyta. Spojrzała się na Finna, a w głowie pojawiły jej się wszystkie wspomnienia związane z chłopakiem. To jak się spotkali, jak dobrze się ze sobą dogadywali i to jakie miłym uczuciem było spotkanie po tylu samotnych lat kogoś, kogo mogła nazwać przyjacielem. Nie chciałaby go stracić, a tym bardziej w żaden sposób zranić.

W pewnym momencie Rey stanęła i zatrzymała chłopaka dłonią. Musiała się go o to spytać, bo na ten moment nie była w stanie o niczym innym myśleć.

- Finn, poczekaj. Mam dosyć ważne pytanie do ciebie. - Ten spojrzał się na brunetkę z przejęciem, przez jej poważny ton głosu.

- Coś się stało?

- Czy.. Czy ty... coś do mnie czujesz? - Spytała niepewnie, a czarnoskóry przybrał obojętny wyraz twarzy.

- A czy to ważne?

- Dla mnie tak.

- Słuchaj, Rey, naprawdę nie mam teraz głowy do tej rozmowy. Myślałem, że razem tworzymy coś, jakąś wspólną więź, ale najwyraźniej się pomyliłem i tyle.

W Rey aż się zagotowało. Jak to się niby pomylił? Czy ich przyjaźń nie miała dla niego już żadnego znaczenia?

- Jak możesz tak mówić? Przecież mamy silną więź od samego początku naszej znajomości.

- Czemu mi to robisz? Czemu dajesz mi tą złudną nadzieje? - Dziewczyna spojrzała ze zdziwieniem na byłego szturmowca.

- Jaką nadzieję? Finn, jesteś dla mnie jak brat i tak cię też traktowałam. Jeśli odebrałeś to w inny sposób, to przepraszam.

- Dobra, nieważne. Nie było tematu.

I tak po prostu odszedł, zostawiając ją samą w środku lasu. No świetnie. Teraz oprócz problemu dotyczącego Bena Solo, miała teraz kolejny z Finnem w roli głównej. Dziewczyna wiedziała, że to jeszcze nie koniec tej rozmowy, ale wolała teraz odpuścić. Miała nadzieje, że przyjaciel jak pobędzie sam to trochę ochłonie.

✨✨✨

Minęła godzina, dwie, a Rey wciąż chodziła po zielonych gąszczach w poszukiwaniu jakiegokolwiek śladu statku. Była już wyczerpana tym ciągłym chodzeniem, tym bardziej, że nic nie wskazywało na to, żeby rozbił się gdzieś w jej zasięgu.

Nagle wyczuła moc i przed nią ukazał się nie kto inny jak sam Ben Solo, dalej przytwierdzony do szpitalnego łóżka.

- Gdzie jesteś? - Spytał, a w jego głosie ledwo zauważalnie można było wyczuć tęsknotę.

- W środku głupiego lasu, w poszukiwaniu głupiego statku, którego miałam szukać z głupim Finnem.

- Ktoś chyba komuś zaszedł za skórę.

- Miałeś racje co do niego. Jak mogłam być taka ślepa i niczego nie zauważyć.

- Wracaj już lepiej, bo się robi ciemno.

- Wrócę jak uda mi się wypełnić przydzielone mi zadanie, chociaż raz w życiu.

Powiedziała podenerwowana całą sytuacją i tak po prostu ich połączenie zostało zerwane.

✨✨✨✨
Uf w końcu udało się dokończyć rozdział! Następny postaram się dodać za tydzień, ale nic nie obiecuje bo z czasem kiepsko trochę:/ Mam nadzieje, ze się podoba póki co i zachęcam do zostawienia głosów i komentarzy.
Niech Moc będzie z Wami!🖤
✨✨✨✨

Reylo ~ potęga miłości Where stories live. Discover now