Minho był w drodze do mieszkania Hana.
Gdy już miał pukać, ktoś otworzył prędzej – tym ktosiem nie był Jisung.— Felix? — zapytał Minho, wlepiając w niego wzrok.
— Hej hyung. — uśmiechnął się do chłopaka i wyszedł.
Zmieszany Lee wszedł powoli do pomieszczenia zamykając drzwi i ściągając buty, po czym udał się do salonu gdzie siedział Jisung w bardzo złym stanie — miał rozmazany makijaż oraz milion, jak nie więcej zużytych chusteczek.
— Jisungie? Co się stało? — usiadł koło młodszego, po czym do jego torsu przykleił się Han.
Niższy zaczął łkać i kurczowo ściskać brzuch Lee.
— Dobrze, że jesteś hyung.. — mruknął cicho.
Starszy uśmiechnął się lekko i zaczął głaskać rudzielca po włosach.
— Opowiesz mi co się stało? — delikatnie ujął twarz w dłonie i kciukami starł łzy.
— Muszę? To krępująca sprawa.. — młodszy nie umiał spojżeć w oczy Mina.
— Ktoś cię skrzywdził? — chłopak trafił w dziesiątkę.
Drobniejszy przytaknął i zaczął mocniej płakać.
— Czy to był twój były chłopak? — Lee już gotował się w środku.
— Minho hyung nie bądź zły proszę..On nie zrobił nic złego... — próbował uspokoić bruneta.
— Nic złego?! Zabiję drania! — w końcu wybuchł,.co dopowadziło do jeszcze mocniejszego płaczu młodszego. — Przepraszam Jisungie.. — ochłonął.
— Wziąłeś te żelki? — zapytał spoglądając na niego czeronymi i opuchniętymi oczami.
— Pewnie. — uśmiechnął się podając chłopcu paczkw ze słodyczami.
— Dziękuję Minho–yah...
— Za co?
— Za to, że jesteś przy mnie... — młodszy przybliżył twarz do tej starszego i złączył ich usta razem.
Minho był przez chwilę zszokowany, jednak po chwili zaczął poruszać wargami.
Delikatnie położył ręce na biodrach mniejszego i przysunął go delikatnie, tak żeby usiadł mu na kolanach.Gdy już zabrakło im powietrza, oderwali się od siebie i wpatrywali się z uśmiechami w swoje oczy.
— Kocham cię mału pierogu. — zaśmiał się Minho.
— Czemu pierogu? — lekko się oburzył, oplatając rękoma szyję starszego.
— Bo lubię pierogi. — uśmiechnął się głupkowato co doprowadziło Sunga do śmiechu.