Po 2 minutach przychodzą chłopcy. Zazz, Hazz i Ni.

-gdzie Lou i Li?

-a jak myślisz? Musimy im wygłuszyć pokój...- mówi Ni przerwacajac oczami

- nie rób tak bo ci tak zostanie. Teraz bierzemy tego idiotę i idziemy z nim do sali tortur. Tam pójdzie szybciej- mówię z chytrym  uśmieszkiem, na co chłopcy zaczynają się śmiać. Chłopak który w nas próbował strzelić wygląda na przestraszonego podobnie jak dziewczyny, które idą za nami.

***

Jesteśmy już w sali tortur, a chłopak jest przypięty do krzesła elektrycznego przez, które przechodizc prąd. Ma przypięte nogi i ręce, żeby nie uciekł. Teraz zaczyna się moja rola.

-kim jesteś? Imię Nazwisko

-chuj ci do tego- warczy chłopak. No nie powiem nabrał odwagi przez ten spacerek

-tak się nie będziemy bawić- mówię i włączam minimalne porażenie prądem. Widzę, że go to boli, że cały czas leci po nim prąd, ale nie pokazuje tego. Wyłączyłam na chwilę urządzenie

-jeszcze czy mówisz?

-Zapłodnił cię dobrowolnie czy cię zgwałcił?

- o nie...nie... Tak się kurwo nie będziemy bawic- warczy Zazz i startuje do niego z rękami. Słowa chłopaka nie zrobiły na mnie wrażenia także powstrzymuje Zazze

-spokojnie Zazz... Nie jest tego wart..- przytulam go. Widzę, że dziewczyny są przestraszone tym co tu się dzieje, ale muszą tu teraz być. Wiedziały, że jak się zgodzą tu wejść to tak szybko nie wyjdą...

-oj...co się stało? Zayn tak bardzo wysłabłeś, że laski słuchasz?- mówi złośliwie chłopak.

-dobra, nie mów, że nie srasz bo gaciach. Spójrz mi w oczy i wyczytaj co ci zaraz zrobię. Jeśli trafisz oszedze cię jako tako. Jeśli nie trafisz... Cóż...twój los marny...

- uderzysz mnie swoją delikatną rączką- mówi z uśmiechem

- tu się mylisz

Wbiłam mu nóż w nogę. Po chwili to samo zrobiłam z drugą nogą. Chłopak próbował nie wrzeszczeć, ale się nie dało... Później nacięłam mu ręce. Rany były dość głębokie więc cóż... Chłopak też nie był doświadczony, więc też nie dal rady dużo wytrzymać.

-gadaj- warknęłam

-Marcus Stroszten (wymyślone xd)

-jestes od Marka?- kiwnął głową

-dlaczego cię tu przysłał

-mialem ci trafić w brzuch. Powiedział, że jeśli on nie może mieć rodziny to ty też nie

-dlaczego wysłał ciebie nie kogoś innego?

-bo powiedział, że i tak nie mam rodziny, a ty mnie nie oszczędzisz jak dostaniesz mnie w swoje łapska

-japierdykam co za zwierzę - mówię podirytowana. Wychodzę na chwilę z pokoju i wyjmuje apteczkę. Wracam to Hazz mierzy bronią do zapłakanego 18-latka.

-hazz nie zabijaj go... To jeszcze dziecko. - mówię spokojnie, hazz patrzy na mnie i myśli chwile, po czym kiwa głową. To prawda jestem niebezpieczna j bezlitosna, ale mam serce. Dlatego gdy mogę komuś pomóc to to robię... Umiem wyczytać z oczu intencje, więc wiem komu ufać

- młody. Dziś zostaniesz tutaj. Dam ci x- boxa, jakieś kartki i długopis i oczywiście picie jedzenie też dostaniesz. Nie będziesz w tym pokoju, bo to pokój tortur, ale damy cię do jakiegoś pokoju z tad tutaj. Nie wiemy czy do końca możemy ci wierzyć i ufać, ale ciesz się bo cię nie zabijeny- mówię i podchodzę do chłopaka. Wyciągam nóż i dezynfekuje ranę. Potem ją zażywam i to samo robię z resztą. Gdy odpinany chłopaka od krzesła on mdleje. Cóż...bynajmniej nie będzie wiedział, gdzie jest.

***

Chłopak jest już przeniesiony do pokoju dla więźniów, ale tych co im trochę ufamy. Zanieśliśmy mu tam x-boxa, zegarek, kartki papieru i kredki ołówki i długopis, e- pęta jakby palił, zgrzewke wody oraz zgrzewka soku i czegoś gazowanego, do tego daliśmy mu tam lodówkę z pełnym wyposażeniem, no i pizzę i hamburgery. Włączyliśmy też od zewnątrz blokadę tarasową tzn. mógł wyjść na taras i usiąść sobie na powietrzu, ale jakby chciał uciec poza taras to nie będzie potrafił tego zrobić. Jest tam taka optycznie cienka powłoka, która jak będzie chciał przez nią przejść porazi go prądem. Jeśli w to rzuci to się to od tego odbije. Ja nie wiem skąd oni takie rzeczy wytrzaskują, ale narzekać nie będę. Daliśmy chłopakowi jeszcze telewizor, lecz nie miał tam nic z czego mógłby kogoś poinformować o tym gdzie jest itp. W sumie ucieczka i tak by mu się nie udała bo miał poranione ręce i nogi. 
Gdy zobaczyliśmy, że chłopak się budzi wyszliśmy z pokoju zostawiając list o tym co może robić, a co nie itp.

***

Jest już 18, a ja latam z nóg. Wchodzę do sypialni, gdzie Calum coś robi na telefonie i idę pod szybki prysznic. Zakładam piżamkę;

I kładę się obok Caluma grającego na telefonie

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

I kładę się obok Caluma grającego na telefonie. Już przysypiam gdy chłopak odkłada telefon i przytula mnie od tyłu. W ten sposób zasypiamy na łyżeczkę....

****
Przepraszam, że tak trochę zarabałam  koniec....
Kocham was 💗
Bayyy

~ Love is where you silently want it ... ~ 5sos/ 1D/ZakończoneWhere stories live. Discover now