Rozdział 9

764 43 0
                                    

------- ??? -------
Widzę że mała (i) opanowała już swoją przemianę. Bardzo dobrze. Już niedługo się spotkamy mój lodowym kwiecie.
------- (i) -------
Westchnęłam znudzona oglądając jakieś głupi program w telewizji. Inni gdzieś się ulotnili zostawiając mnie samą. Po chwili wstałam wyłączając telewizor. Skoro już tutaj siedzę to czemu tego nie wykorzystać? Weszłam do kuchni i zaczęłam wyciągać potrzebne rzeczy do zrobienia ciastek. Założyłam fartuch by nie pobrudzić sobie ubrań. Puściłam ulubioną piosenkę na telefonie kładąc go na blacie. Nucąc cicho zaczęłam mieszać suche składniki usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi windy. Osoba zaczęła kierować się w stronę kuchni więc spojrzałam ciekawa kto to może być. Zmarszczyłam brwi widząc nieznaną osobę. Mężczyzna zmrużył oczy uważnie skanując moją postać. Odłożyłam na bok to co zrobiłam odwróciłam się do niego opierając się na biodrze.
- Długo masz zamiar się gapić?- natychmiast skierował wzrok na moje zielone oczy.- Lepiej by było się najpierw przedstawić. Jestem (i) a ty?
- Nie musisz o tym wiedzieć.- burknął odwracając się chcąc odejść. Oj drogi panie jak tak zaczynasz to nie myśl że puszczę cię wolno.
- Oj widać że ktoś tutaj nie zna podstaw kultury osobistej.- zatrzymał się gwałtownie na moje słowa.
- Bucky.- mruknął odchodząc. Wzruszyłam ramionami powracając do przerwanej czynności. Przynajmniej się przedstawił. Chociaż jestem ciekawa kim jest. No nic zapytam się innych jak przyjdą.
----------------------------
Wyciągałam już trzecią i ostatnią blachę ciastek kładąc je na blacie. Minęło parę godzin a nikt jeszcze nie przyszedł. Podczas sprzątania wyczułam czyjąś obecność w kuchni. Natychmiast odwróciłam się w stronę postaci gotowa zaatakować w razie potrzeby.
- Wow. Jakbym wiedziała że tak zareagujesz to bym się chociaż odezwała.- powiedziała Wanda zaskoczona moją gwałtowną reakcją. Prychnęłam opierając się na blacie krzyżując ręce pod klatką piersiową.
- Sama jesteś sobie winna. Masz szczęście że ciebie przez przypadek nie zaatakowałam. A uwierz mi że nie raz tak było że ludzie którzy tak robili kończyli z paroma ranami.
- Warte do zapamiętania.- spojrzała na gotowe ciastka czekoladowe niczym dziecko czekające na prezent. Uśmiechnęłam się widząc jak bardzo chce je spróbować.
- Chcesz?- wyciągnęłam w jej stronę talerz pełen ciastek. Skinęła głową biorąc jedno ciastko na spróbowanie. Widziałam jej rozmarzoną twarz gdy tylko wzięła kęs. Zaśmiałam się lekko pod nosem gdy zjadła resztę bardzo szybko.
- (i) to jest pyszne! Gzie nauczyłaś się robić takie pyszne ciastka?
- Nauczyłam się metodą prób i błędów. Próbowałam aż do skutku.- uśmiechnęłam się odwracając się by dokończyć mycie naczyń.- Gdzie byliście?
- Cóż musieliśmy odebrać pewnego znajomego z lotniska. Myśleliśmy że zajmie man to mniej czasu. Teraz jest on w salonie z innymi i z chęcią cię pozna.
- Spoko. Tylko dokończę myć resztę naczyń.
- Ok.- usiadła cierpliwie czekając aż skończę. Po paru minutach skończyłam a kuchnia lśniła. Zdjęłam fartuch odkładając go na jego miejsce po czym wzięłam jeden z talerzy z ciastkami by poczęstować innych. Wchodząc do salonu zauważyłam że każdy siedział na kanapie i rozmawiał z ciekawo ubranym mężczyzną.
- Wanda (i) nareszcie jesteście.- powiedział Tony jako pierwszy zauważając nas. Reszta odwróciła się w nasza stronę. Jak ja nie lubię jak tak się na mnie gapią.- (i) poznaj króla Wakandy T'Calle.- podszedł do mnie i wyciągnął rękę by się przywitać. Wyciągnęłam wolną rękę witając się tym samym.
- Miło jest mi cię poznać. Słyszałem o tobie dość ciekawe historie.- uniosłam brwi patrząc na niego lekko zdziwiona.
- Tak? Na przykład jakie?- jestem ciekawa co powiedzieli.
- Na przykład że jesteś nieprzeciętnie mądra lub że masz dość ostry charakter.
- Co prawda to prawda. Już nie raz przekonali się jaka mogę być gdy jestem zła.- powiedziałam lekko chichocząc na końcu. Podeszłam do stołu kładąc na nim ciastka.- Zrobiłam je podczas waszej nieobecności. Więc jedzcie tyle ile chcecie.- już miałam się odwrócić i wyjść ale przypomniałam sobie o tym całym Buckim.- Mam pytanie czy znacie Buckiego?- Steven spiął się lekko po czym odchrząknął.
- A skąd ty go znasz?
- Pojawił się przed wami. Wcześniej go nie widziałam więc chciałam wiedzieć kto to?
- Jest to mój przyjaciel z czasów wojny. Niestety kiedyś był marionetką Hydry....- podniosłam rękę widząc jak to dla niego trudny temat.
- Nie musisz mówić tego czego nie chcesz.- kiwnął z ulgą głową wiedząc że nie musi tego mówić.- Dobra ja idę muszę się z kimś spotkać.- odwróciłam się odchodząc zanim cokolwiek powiedzieli.
----------------------------
Usiadłam w parku czekając na Maksa. Wokół co jakiś czas przechodzili ludzie nie raz spieszący się gdzieś lub spokojnie spacerujący.
- Długo kazałeś mi na siebie czekać.- przeskoczył przez ławkę lądując przy mnie.
- Oj. Czy ty zawszę musisz marudzić?
- To ty przeważnie się spóźniasz.- mruknęłam z westchnieniem.
- Ty zawsze o to się spinasz.- spojrzałam na niego z uniesioną brwią.
- Serio? Nie czepiałabym się gdybyś się nie spóźniał.- już miał coś powiedzieć ale podniosłam rękę powstrzymując go przed tym.- Nie spotkaliśmy się by o tym dyskutować.
- Racja....
- Dowiedziałeś się czegoś?
- Niestety nie. Nawet wtedy nie mogłem nic wyczuć.
- Rozumiem....
- Dalej czujesz się obserwowana?
- Od incydentu z Hydrą nie czułam bym była obserwowana.
- To dobrze przynajmniej mamy na chwilę obecną jeden problem z głowy.
- Tylko na jak długo.- mruknęłam.

Córka LokiegoWhere stories live. Discover now