Rozdział 7

910 41 0
                                    

- Panna Alice prosi na obiad.- powiedziała friday. No to teraz czas spotkać się z ojcem.
- Chodźmy zanim chłopcy wszystko zjeżdżą.- zażartowała Wanda.
- Bardziej bym obstawiała Thora niż innych. Ale co prawda to prawda lepiej się zbierać.- powiedziałam podchodząc do drzwi. Na szczęście przed tym przywróciłam swój naturalny wygląd. Wolę by nie widzieli mojego drugiego wyglądu. 
- Mamo?
- O co chodzi (i).
- Lepiej uważaj
- Dlaczego?
- Loki....- ta odpowiedź wystarczyła. Wiem dobrze że mama obawia się spotkania z nim i jak ono może przebiec tak jak ja.- Mamo?
- Nic mi nie jest. Będzie dobrze tylko trzeba będzie uważać.
- Dobrze.- weszłam do jadalni z dziewczynami przed innymi. Zajęłyśmy miejsca i czekałyśmy na resztę. Po jakiś 5 minutach inni przyszli.
- Gdzie jest Thor?- zapytała zauważając że go nie ma.
- Zaraz przyjdzie.- powiedział Steven. Skinęła głową po czym zaczęła podawać obiad. Po chwili Thor i Loki weszli do jadalni. Mama odwróciła się w ich stronę z uśmiechem przez co Loki stanął jak wryty.
- Bracie poznaj pannę....
- Alice.
- Tak ma na imię. Znacie się?
- To było już dawno Thor.- mrugnęła.- Dobra nie ważne. Siadajcie zanim ostygnie.- Thor chciał coś jeszcze powiedzieć ale się powstrzymał i zrobił tak jak powiedziała. Peter patrzył między mną a Lokim zapewnię porównując nasz wygląd.
- Nie jestem pewien czy wy to zauważyliście ale (i) i Loki są bardzo podobni.- a nie mówiłam. W pomieszczeniu zapadła cisza i teraz każdy zaczął patrzeć na niego i na mnie.
- Upierdliwe.- mruknęłam.
- Masz rację. Że też tego wcześniej niezauważeniem.- powiedział Tony. To teraz się zacznie.
- Nic w tym dziwnego to tylko przypadek.- powiedział Izaak lekceważąco.
- Może to być przypadek a może nie.
- Oj daj już spokój Tony to tylko teoria.
- Dobra Natasza nic już nie mówię.- uniósł obronnie ręce po czym wrócił do jedzenia. Przez cały czas czułam jak gapi się na mnie. Spojrzałam na niego z lekkim uśmiechem który tylko on mógł zobaczyć.
----------------------------
Stałam w sali treningowej obserwując walkę braci. Postanowili potrenować skoro nie mieli nic innego do roboty. Po chwili poczułam za sobą czyjąś obecność. Odwróciłam się by zobaczyć nikogo innego jak Lokiego. Gdy tylko spojrzałam mu w oczy ruszył głową sygnalizując bym za nim poszła.
- Zaraz wrócę.- rzuciłam w stronę grać odwracając się i wychodząc. Po krótkim spacerze stanęliśmy przed drzwiami które otworzył. Weszłam i odwróciłam się w jego stronę gdy tylko zamknął za sobą drzwi. 
- Ile masz lat?
- Serio? Błagam jest masa pytań a ty wyjeżdżasz mi z tym.- zakpiłam. Na serio mógł się bardziej wysilić. Podłam mi śmiertelne spojrzenie przez które przewróciłam oczami.
- Po prostu odpowiedz.- warknął przez zaciśnięte zęby.
- Moja rada bardziej panuj nad gniewem.- uśmiechnęła się bezczelnie.- Ale odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie. Mam 15 lat. Czyli tyle ile minęło odkąd zostawiłeś mamę. I zanim o coś zapytasz to ja mam do ciebie pytanie.- moje oczy niebezpiecznie zabłysły czerwienią.- Warto było się nią zabawić ojcze?- byłam coraz bardziej wściekła czekając na odpowiedź. Westchnął zamykając oczy by po chwili otworzyć pełne smutku i bólu oczy.
- Posłuchaj to nie tak. Nie chciałem odchodzić ale niestety zostałem to tego zmuszony.
- Przez kogo?
- Odyn. To przez niego. Nie podobało mu się że spotykam się z twoją matką. Zmusił mnie bym zerwał z nią wszelki kontakt nawet nie pozwolił bym pożegnał się. Myślałem że już nigdy jej nie zobaczę. Ale jak widać mogłem znowu ją zobaczyć oraz do tego mam córkę.- podszedł do mnie po czym nagle mnie przytulił. Przez nagłą akcję przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje gdy skapnęłam się że mnie przytulił lekko odwzajemniłam gest. Wciąż nie wiem co o tym myśleć ale chyba na razie nie ma czym się martwić. Po chwili przerwaliśmy uścisk. Na jego twarzy widniał uśmiech który odwzajemniłam.
- Co teraz zamierzasz zrobić?- zapytałam ciekawa jego odpowiedzi.
- Mam zamiar odbudować więź z twoją matką oraz zbudować więź z tobą.
- Nie będzie ci przeszkadzać moje rodzeństwo?
- Dlaczego niby? To twoje rodzeństwo więc będę ich akceptować. Chociaż jesteś moim dzieckiem więc nie dziw mi się jak czasem będziesz aprobowana przeze mnie.- skinęłam głową z uśmiechem. Pomimo szczęścia z możliwości posiadania ojca jestem wściekła na tego starego pryka. To przez niego nie mogli być razem i żyć szczęśliwie. Lepiej bym go nie spodlała bo nie wiem czy bym mogła się powstrzymać. 
- Niestety ale trzeba będzie uważać na innych.
- Wiem. Miałem w planach wynieść się jak najdalej od nich ale skoro jesteście tu mam zamiar zaczekać by móc być z wami oraz wynieść się gdy przyjdzie na to czas.- nagle ktoś zapłukał. Podszedł i otworzył drzwi ukazując mamę. Ta zwężyła na niego oczy  widocznie wściekła.
- Loki co moja córka tutaj robi?
- Alice jak miło cię widzieć ponownie. Jak zawsze piękna i oszałamiająca.- prychnęła na jego komplement. 
- Daruj sobie te teksty Loki na kogoś innego. Przyszłam tutaj po moją córkę.
- Przyszła tutaj dobrowolnie.- spojrzała na mnie zdziwiona.- Po za tym chciałem ci coś powiedzieć.- podniosła rękę uciszając go tym samym.
- Nie chcę słuchać co masz do powiedzenia. 
- Mamo posłuchaj go.- westchnęła wiedząc że nie odpuszczę dopóki się nie zgodzi. Weszłam do pokoju i usiadła na fotelu z niechęcią. Podszedł do niej uklęknął i wziął jej ręce w swoje nie przerywając kontaktu wzrokowego. Gdy zaczął jej tłumaczyć jej wszystko. Z każdym dalszym słowem jej twarz wyrażała szok. Po skończeniu w jej oczach były łzy nagle objęła go płacząc. Postanowiłam dać im chwilę więc wyszłam. Idąc korytarzem w stronę swojego pokoju kątem oka zauważyłam czarny cień od razu odwróciłam się ale nic nie zauważyłam. Wzruszyłam ramionami być może coś mi się przywidziało. Jednak później miałam przekonać się jak bardzo się myliłam. 
------------------------------
To na rzazie tyle. Dziękuję za czytanie i do zobaczenia w następnym rozdziale.

Córka LokiegoOnde histórias criam vida. Descubra agora