- Przykre jest to, że kłamiesz mi prosto w oczy, myśląc, że ktokolwiek z nas ci uwierzy. Przyszedłeś do naszej klasy, po czym każdego dnia strasz się zwracać na siebie uwagę. Chcesz zabłysnąć, gwiazdko? To nie ten etap, nie ci ludzie - oznajmił już mniej złośliwym tonem, a dłonie wsunął do przednich kieszeni swoich jeansów, gdyż poczuł, że zaczęły mu drżeć z nerwów. Nie opuszczał wzroku z jego oczu, w których dostrzegł tak wiele negatywnych emocji, a szczególnie łatwo było mu rozpoznać jedną, a mianowicie ogromny zawód.

Jemu udało się dosyć sukcesywnie zastąpić łagodne spojrzenie powagą, co było ciężkim zadaniem, ponieważ robił to wszystko tylko i wyłącznie na pokaz, a nie z chęci, własnej woli. Miał nadzieję, że Kim nie zrazi się do klasy przez to, w jaki sposób on sam zaczął go traktować. Obawiał się, iż straci zaufanie do obcych mu ludzi i zacznie traktować każdego na dystans, będąc mieć nauczkę, że nie warto zbyt szybko darzyć zaufaniem.

- Jesteś okrutny, Jeon. Dlaczego taki jesteś? Co takiego zrobiłem ci? Przecież ani razu do ciebie nie zagadałem sam - zapytał cicho, a jego spojrzenie stało się rozbiegane. Nie był w stanie patrzeć mu długo prosto w oczy, bo zaraz uciekał zawiedziony z dala od kontaktu wzrokowego, czego tamten nie był w stanie nie zauważyć i to właśnie go zaniepokoiło oraz zmartwiło. Jego obawy sprawdzały się, a potwierdzały to jego ruchy, słowa, które godziły w jego serce.

Somi szybko odbiegała od swojego adoratora, a następnie podeszła do Taehyunga, którego złapała za policzki. Przesunęła zmartwionym spojrzeniem po jego smutnej twarzy, zatrzymując się dłużej na opuszczonych w dół kącikach jego ust, które przed pojawieniem się Jungkooka wykrzykiwał szeroki uśmiech.

- Co on ci znów zrobił? Czy ty w końcu możesz odczepić się od niego? Nie pozwolę ci go ranić, słyszysz? - powiedziała poważnie, patrząc wściekła na dawnego przyjaciela, którego niegdyś miała za swoją bratnią duszę. Była w szoku, jak bardzo chłopak zmienił się pod wpływem złego towarzystwa, które wpadł z własnej woli i to w stosunkowo nie tak długim czasie. Nie poznawała go. Widziała w nim zupełnie innego człowieka, lecz nie zaprzątała sobie tym głowy. Teraz liczyło się dla niej tylko dobro jej nowego kolegi, którego nie ukrywała, zaczęła powoli traktować jak kogoś więcej. Domyślała się, że taki nagły atak z tyłu stron sprawił, że poczuł się bezradny, bezsilny, nie mając nawet ochoty ani siły na obronę, odparcie pocisków, które nieustannie kierowali w niego odkąd pojawił się w tej szkole.

- Co ty taka zawzięta, So? Co tak nagle ci na nim zależy, że ciągle stajesz po jego stronie. Nie rozumiem tego - mruknął po chwili szatyn, który wtrącił się w ich rozmowę. Dziewczyna zaśmiała się, skupiając się tym razem na chłopaku, który nie dawał jej odetchnąć i odpocząć od siebie na dłużej niż dwa dni. Ciągle krążył wokół niej, co coraz bardziej ją denerwowało. Zrobiła krok w jego stronę, chcąc dać mu jasno do zrozumienia, iż nie chce mieć z nim nic wspólnego. Nie podobało jej się, jak traktował Taehyunga, jak rządził się w tej ich szkole, myśląc, że jest wyżej niż inni uczniowie, którzy również uczęszczali do ich szkoły, ponadto był blisko Jeona, z którym nie chciała mieć już nic wspólnego po tym wszystkim.

- Słuchaj. Gdzieś mam ciebie oraz twoją żałosną paczkę. Sądzisz, że jesteś kimś więcej? Nie jesteś i nie będziesz. Nikt nie będzie. Nie miej się za pępek świata - odrzekła poważnie, na co ten rozchylił usta, nie spodziewając się, że jego obiekt westchnień zacznie tak z niego kpić i to w dodatku będąc tak pewna swoich słów.- Wiesz dlaczego bardziej wolę jego niż ciebie? Bo jest ciepły, kochany, miły. Nie jest taki zawistny jak ty, mściwy.  Nie zbliżaj się do nas nigdy więcej, ty łącznie z twoim ukochanym przyjacielem, który mało nie da się pokroić za twoją uwagę - zerknęła sugestywnie na bruneta, chcąc pokazać tym samym, że mowa była o nim, po czym złapała Taehyunga pod ramię, nie chcąc, żeby znów padł ofiarą ich dwójki oraz reszty ich znajomych.

*

Mingyu zaklął pod nosem, będąc bardzo wściekły, gdyż poczuł się odrzucony. Blondynka przekazała mu to dość dobitnie, a co najgorsze, zrobiła to na widoku jego kumpli, co odebrał jako akt kpiny. Wyszedł ze szkoły, wyciągając z paczki papierosa, po czym wsunął go między wargi. Jeon ruszył za nim, ciągle myśląc nad czymś bardzo intensywnie. Postanowił, że postara się przekonać chłopaka do tego, aby dał sobie w końcu spokój, a tym samym zostawił niewinnego chłopaka w spokoju.

Wiedział, doskonale zdał sobie sprawę, iż stracił swoją szansę, którą mógł pomyślnie zrealizować, gdyby nie jego wredne zachowanie, lecz nie chciał ciągle ciągnąć tego przedstawienia. Może i nie poznałby bliżej jego, z pewnością ciekawej osoby, ale przynajmniej nie będzie musiał oglądać tego, jak jest dręczony za odrzucenie, do którego się nie przyczynił. To nie była jego wina, że blondynka odrzucała od siebie chłopaka, który desperacko dążył do inicjacji kontaktu, nawet wzrokowego, do którego nie dochodzi zbyt często, jako że ta  zazwyczaj odwraca głowę w inną stronę.

- Może dajmy mu spokój. Przecież nic takiego nie zrobił w prawdzie - rzucił po długiej ciszy, przez co ten obdarzył go rozbawionym spojrzeniem, jakby jego wypowiedziane wcześniej zdanie było naprawdę zabawnym żartem. Zaciągnął się, wpuszczając do organizmu chmarę dymu, który zaraz wypuścił z ulgą.

- Nie. To właśnie on zawrócił jej w głowie. Wcześniej była dla mnie inna, a teraz? Rzuca się na mnie przy każdej okazji, kpi, obraża, nie chce mnie znać. Komu mam to zawdzięczać? Jemu - był uparty. Zupełnie nie myślał o tym, że zwyczajnie nie wpada w jej gust, nie podoba jej się jego charakter, który jak w jej mniemaniu jest zbyt pewny siebie. Ciągle zrzucał winę na Taehyunga, będąc przekonany, że gdyby nie jego obecność obok blondynki, ta byłaby już jego. Nie mógł znieść, że ta stanęła po stronie jego konkurenta, definitywnie zakańczając ich znajomość, co nie spodobało mu się. Postanowił, że jakoś zemści się. Skoro on nie mógł mieć jej, on również nie będzie.

- Co ty pieprzysz? Już przeginasz. Zachowujesz się tak, jakby to on się do niej zbliżał, a nie na odwrót. Jakbyś nie pamiętał, to właśnie ona zagadała do niego - przypomniał, a jego ton nieco się podniósł, czego zazwyczaj nie robił, lecz miał już coraz bardziej tego dość. Zrozumiał, że raczej nie przekona go do zmiany decyzji, gdyż ten jest zbyt zawzięty oraz dumny. Chłopak spojrzał na niego, unosząc kącik warg w górę.

- A ty? Co taki nagle zmienny się stałeś? Teraz będziesz go bronił i jeszcze ty odwrócisz się przeciwko mnie? Staniesz po jego stronie, Jeon? - zapytał ostro, myśląc, że przesłyszał się, a jego przyjaciel w tym momencie żartuje sobie z niego. Sama świadomość, że i on stanie po stronie chłopaka, sprawiała, że odczuwał coraz większą nienawiść.

- Bo po prostu wkurza mnie to, że rzucasz się z byle powodu. Sam sprawiłeś, że Somi widzi w tobie wroga, a później zrzucasz całą winę na niego - postawił się, mając nadzieję, iż ten nie zareaguje agresją oraz że nie obrazi się na niego, zaczynając traktować go jak swojego wroga. Tego bardzo się bał.

To był ten moment. Albo pozwoli mu na to, żeby znęcał się nad bezbronnym chłopakiem, albo pomoże mu w walce ze znęcaniem się nad jego osobą.

/

Przepraszam, że tak późno, ale raczej zawieszę tą książkę, gdyż nie mam ochoty pisać jej jak na ten moment.

Gay challenge  》✦ Taekook Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz