rozdział 18

853 41 30
                                    

~Marinette~

Opadłam na łóżko w bardzo dziwny sposób wyginając kończyny.

-Ktoś tu się chyba zakochał!- krzyknęła wesoło Tikki.

-Ojj daruj już sobie..

-A tak długo go spławiałaś! Kto by pomyślał!

Mój wzrok nieco posmutniał. Popołudniem było mi z nim tak niezręcznie, gdy nosiłam maskę a parę godzin później zachowywałam się jak gdyby nigdy nic. A może on się mną tylko zabawiał?

- Tikki, co powinnam teraz zrobić?

- Ale w czym rzecz, Mariette?

Przewróciłam się na bok próbując zebrać myśli:

- Chyba po prostu potrzebuję przerwy od chłopaków.. Dobranoc!

- Dobranoc, miłych snów!

- Mh.. A czy kwami mają sny?- zapytałam zaspana, ale z ciekawością.

- Tak, nawet często, czemu pytasz?

- I co zazwyczaj Ci się śni?

- Nie za bardzo mogę mówić o niektórych rzeczach, ale często śnisz mi się ty, rzadziej wcześniejsze posiadaczki mojego Miraculum.

Wyciągnęłam prezent, który dostałam od Tikki na 14 urodziny . Zawsze trzymałam go przy sobie, jak amulet od Adriena. Mimowolnie uśmiechnęłam się.

- Którą najbardziej lubiłaś?

- Szczerze to uważam, że ty jesteś najsilniejszą posiadaczką mojego miraculum. W życiu nie spotkałam się z Biedronką, która włożyłaby wszystkie miracula na raz, to było takie niebezpieczne!

- Czyli podziwiasz tylko moją siłę, tak?

- Nie skończyłam! Z żadną Biedronką nie czułam się tak swobodnie jak przy Tobie ! Wiele dla mnie znaczysz Marinette, już pierwszego dnia wiedziałam, że będzie z Ciebie cudowna superbohaterka!

- Dziękuję Tikki, też wiele dla mnie znaczysz..- przytuliłam ją.- Tikki...

-Tak?

- Dobrze, nie dzisiaj, jestem zbyt zmęczona 🐇🐰

-Też padam z nóg..

- Dobranoc, Tikki

-Dobranoc, Mari

I nie zauważywszy kiedy, zasnęłam.

Obudziłam się około dziesiątej. Niedziela, jutro jadę na wycieczkę. Szczerze bardzo nie chciało mi się jechać. Zwłaszcza, że będzie tam Adrien..

Dopakowałam walizkę i leniwie zeszłam na śniadanie. Zdecydowałam się na croissanta z czekoladą. Takie tam zalety bycia córką najlepszych piekarzy w Paryżu.

Zaczęłam jeść gdy nagle usłyszałam pukanie w szybę. Rodziców nie było w domu, właśnie zobaczyłam na stole karteczkę: "kochanie, wyjechaliśmy na kurs cukierniczy, wrócimy za tydzień, buziaczki"

Przestraszona podeszłam do okna i niepewnie odsłoniłam trochę firanki. Zobaczyłam znajomą twarz i prawie zeszłam na zawał. Mateo, mój były chłopak z Włoszech. Był najbardziej toksyczną osobą jaką kiedykolwiek poznałam, kilka razy mnie pobił. Nikomu o tym nie powiedziałam, nawet Alyi. W końcu mieliśmy wyjechać z tego okropnego miejsca, siedząc w samolocie zerwałam z nim przez sms i go zablokowałam. Był ostatnią osobą, jaką spodziewałam się dziś zobaczyć. Nie wiem jak i dlaczego mnie szukał, ale bałam się. Był ode mnie pięć lat starszy.

Nagle podbiegł do drzwi usiłując je otworzyć. Szybko zamknęłam wszystkie spusty i zadzwoniłam do..
Nie mogłam wybrać. Do Chata- nie mam numeru, jako Marinette (głupia, czemu nie wzięłaś....), Luka... no nie wiem, nie rozmawiałam z nim ostatnio, z Adrienem z resztą też. Zamiana w Biedronkę może okazać się zbyt niebezpieczna. Ze strachem wylosowałam numer:

-Halo?

-Adrien? Przyjdź do mnie szybko, błagam!

-Co? Co się stało?

-Nie mam czasu wyjaśniać, proszę, przyjdź..

- Będę za pięć minut.

Rozłączył się szybko, a ja z płaczem uklękłam na podłogę. Drzwi zdawały się juz prawie wylatywać ze spustów, i już zaczęłam obmyślać plan B, gdy nagle usłyszałam znajomy, pusty metalowy dźwięk. Otworzyłam drzwi i szybko przez nie wybiegłam. Zobaczyłam zdenerwowanego Chata i powalonego Mateo.

- Czarny Kocie! - przytuliłam go mocno.- Tak Ci dziękuję...

-Dla Ciebie wszystko, kochanie.
Przed moim domem zbiegł się tłum ludzi więc speszona puściłam Chata.

- Zostawcie ją, nic tu po Was- zaczął Chat.

Oddał powalonego kocikijem typa w ręce policji a mnie delikatnie wprowadził do domu całując w policzek na pożegnanie. Oblał mnie rumieniec. Mocno się w niego wtuliłam.

-Dziękuję..

A potem zaproponawałam Chatowi żeby ze mną został, ale ten kategorycznie odmówił. Spytałam, dlaczego, a on nie potrafił wymyśleć nic dobrego.

-Jasne.

Zdenerwowana zamknęłam drzwi na klucz i usiadłam przy ścianie. Ale zaraz... Zadzwoniłam po Adriena, powiedział, że będzie, a nie przyszedł.. Pewnie stchórzył.

Czemu wszyscy chłopcy są tacy sami. Umówiłam się z Alyą i pozostałymi dziewczynami na basen i tak miło spędziłyśmy popołudnie. A gdy wróciłam, w końcu zmęczona zasnęłam.

***

Byłaś moją Kropeczką ✓Donde viven las historias. Descúbrelo ahora