— I zobaczysz zaraz po tym, jak pokonasz Nikodema.

Regina i Jonathan zostali jeszcze chwilę na zewnątrz, a następnie udali się z powrotem do jaskini. Cisza jaka panowała o tej porze w dziwny sposób napawała ich strachem. Szczególnie, że była to noc poprzedzająca walkę.

Regina po tej rozmowie poczuła się zdecydowanie lepiej. Cieszyła się, że mogła o tym porozmawiać, ale ważne rozmowy dopiero miały nadejść. Jej brzuch powiększał się z każdą chwilą. Teraz był w miarę widoczny, ale suknia czy magia nie schowają go. Obawiała się reakcji Robina i wszystkich. Z pewnością nie spodziewali się, że może zajść w ciążę. Wiedzieli w końcu, że nie mogła mieć dzieci. A tym czasem pojawi się w zamku z brzuchem. To wszystko ją dobijało.

Po drugiej stronie portalu zobaczyli Sahira. Stał wyprostowany przy ścianie i uśmiechnął się szeroko, gdy zobaczył brunetkę.

— Cieszę się, że nic ci nie jest — powiedział, a Regina odwzajemniła uśmiech.

— Jak sytuacja? — zapytał Jonathan.

— Zła — odparł, a mina młodszego mężczyzny zrzedła. — Ludzie nie chcą walczyć. Sądzą, że skoro Nikodem jakimś sposobem miał tu swoich ludzi, to bitwa jest już przegrana.

Regina zagryzła wargę. To nie była dobra wiadomość. To ludzie stanowili podstawę armii. Tylko dzięki nim mogli dostać się do środka.

— Cholera — rzuciła.

— Ale skąd dowiedzieli się, że to Nikodem dał rozkaz?

— Plotka szybko się rozeszła. Będziesz musiał wydać jakieś oświadczenie teraz.

— I co niby im powiem? — zapytał zirytowany. — Ktoś chciał zabić Reginę, ale nie przejmujcie się? Nie dość, że codziennie żyją w strachu, że ktoś odkryje gdzie są, a po tej sytuacji mało kto będzie chciał jeszcze bardziej ryzykować.

— Bez ludzi nam się nie uda. Pięćdziesiąt mężczyzn i sześć kobiet zadeklarowało, że staną do walki. To nie dużo, ale ich brak odczujemy. Pięćdziesiąt sześć osób, które były gotowe oddać życie. Teraz około połowy z nich ma chęć zostania tu.

— Ja wiem, ale ciężko będzie ich przekonać na nowo — powiedział zniechęcony.

— Taką postawą na pewno niewiele  zdziałasz — skarcił go.

Sahir uniósł brew ze zdziwienia. Obejrzał się za siebie, ale nigdzie nie mógł dostrzec brunetki.

— Gdzie Regina? — zapytał.

Jonathan również się rozejrzał, ale nigdzie jej nie dostrzegł. Natomiast ktoś zbliżał się do nich. Ujrzeli Dereka, który był zadowolony, widząc ich i podszedł bliżej.

— Chodźcie, bo zaraz zacznie się przemówienie.

— Czyje przemówienie? — powiedział Sahir.

— Regina kazała nam zebrać wszystkich w centrum.

Jonathan uniósł brew ze zdziwienia, co zrobił też stary mag. Ruszyli za Derekiem, który przekazał im, że kontaktowali się z Alexem. Nie sądzili, że mężczyzna nie wiedział o krecie. Był prawą ręką Joviania i załatwiał większość jego rzeczy. Znał go bardzo dobrze. Jeśli Nikodem nie powiedział o krecie, to znaczyło, że jego współpraca z Jovianem nie była najlepsza.

Gdy doszli do centrum, to zauważyli tłumy ludzi. Musieli zebrać się tu wszyscy dorośli, bo nie było gdzie stanąć. Mężczyźni stanęli pod ścianą, wyczekując aż przemowa Reginy się zacznie. Jonathan był zaskoczony tym. Zachowanie brunetki ciągle go zaskakiwało.

Once upon a time in StorybrookeKde žijí příběhy. Začni objevovat