~XVIII~

1.2K 118 31
                                    

W życiu przychodzi moment, w którym zmierzyć się trzeba z problemami rodzaju sercowego. Taki moment nadszedł, gdy Naruto powrócił z misji i udał się do wioski wiru. Wydawać by się mogło, że jako, iż źródło jego problemu jest starsze oraz dojrzalsze od niego, pomoże mu uporać się z problemem i nie będzie go unikać.

Nic bardziej mylnego.

Kurama pojawiał się w wiosce jedynie wtedy, gdy nie było w niej Naruto bądź gdy ten pomagał na na jej obrzeżach. Nigdy nie byli na tyle blisko by chociaż musnąć się czakrami, cała wioska mogła wyczuć napiętą atmosferę pomiędzy tymi dwoma, ale po kilku rozmowach i próbach ruszenia w kierunku ich zgody, poddali się stwierdzając, że zmuszanie ich nie ma większego sensu.

Byli uparci i zbyt dumni, ale byli też zdecydowanie nieznośni, gdy nie byli razem. Wystarczająco nieznośni, by Yuko zażądała przerwy i domagała się możliwości wyżalenia.

- To takie denerwujące! Wujek Kurama unika Braciszka Naruto jak ognia, a ten wydaje się być z tym pogodzony i już nawet nie próbuję go podejść! - Wykrzyknęła wściekła Yuko. Dziewczynka nie lubiła, gdy osoby jej bliskie kłóciły się, a kłótnia, a raczej unikanie siebie jak ognia, Naruto i Kuramy trwała ponad miesiąc. Już tylko tydzień dzielił ich od egzaminu w wiosce liścia. - Czemu mężczyźni są tacy skomplikowani?! - Jęknęła. - Braciszek nie śpi dobrze od miesiąca, a wujaszek przepracowuje się byle tylko nie musieć iść do domu. Wujaszek, lis który mógłby przespać życie!

Hatake, słuchający żalów dziewczynki, podrapał się po głowie. Mała uczennica lisa przyszła do niego godzinę temu, budząc go z popołudniowej drzemki i przy okazji sprawiając, że stał się współwinnym zamieszania wokół niej. Jeśli dobrze zrozumiał, uciekła z sierocińca dwa dni temu, a Naruto zdążył przeczesać już trzy wioski w poszukiwaniu jej, a nawet porozwieszać plakaty o zaginięciu. Zabawa w chowanego z lisem zdecydowanie nie poszła na marne bo gdy blondyn staną w drzwiach, zziajany i poddenerwowany zapytał szarowłosego czy nie widział małej, hałaśliwej dziewczynki, gdy ten zaprzeczył, bez słowa, ruszył dalej w pośpiechu.

- Mężczyźni to proste stworzenia, po prostu ten przypadek jest... Inny. - Szczerze sam go nie rozumiał. To wyglądało za bardzo jak kłótnia Minato z Kushiną by Kakashi dopuścił to do myśli. - Czy wiesz może, o co się pokłócili?

Yuko zaprzeczyła ruchem głowy.

- Gdy Naruto miał misję po za wioską Wujek wrócił wcześniej, tłumacząc, że musi nas przygotować. Kłamca. Całe jego ciało mówiło, że coś się stało. - Rudowłosy był słabym kłamcą, albo dziewczynka zbyt dobrze go znała. Bądź co bądź nie dała się nabrać na jego słowa.

- Rozumiem... - Wymamrotał Kakashi wstając, dziewczynka podążyła w jego ślady. - Naruto podczas misji był osłabiony i gorączkował, często się gubił oraz był niezdecydowany, nie wiem, co między nimi zaszło, ale musisz dać im trochę czasu, na pewno się pogodzą, w końcu obydwóm zależy na ich relacji.

- Masz racje, Hatake-san. - Dziewczynka otrzepała się z niewidzialnego brudu, choć, sądząc po stanie mieszkania zamaskowanego, mogła otrzepać się z kurzu i dużej ilości psiej sierści. Była trochę głodna i zmęczona, ale wiedziała, że zabrała już wystarczająco dużo czasu kopiującemu ninja. - Do zobaczenia Panie Hatake! Dziękuje za wszystko.

Szarowłosy syn białego kła chwycił ją za kołnierz i spojrzał jej w oczy.

- Mów mi po imieniu bo czuję się staro, a teraz siadaj, zrobię coś do jedzenia. - Dziewczynka wydawała się zdziwiona, jeszcze chwilę wpatrywała się w plecy ucznia Minato, aż w końcu udała się za nim do kuchni. - Co chcesz zjeść?

-P-poproszę zupę Miso Pa-Kakashi-sensei. - Miała wrażenie, że się uśmiecha, maska jednak nie umożliwiła jej sprawdzenia tego. Chciała zobaczyć co znajduje się pod nią, ale równocześnie nie chciała psuć relacji jaką z nim stworzyła. Lubiła Hatake, polubiła go przy pierwszym spotkaniu choć nigdy jej się to nie zdążało, nawet do Naruto przekonywała się ponad miesiąc. Hatake przypominał jej kogoś, kogoś na wzór wujka, ale nie jego.

Jeśli jednak już wspomnieliśmy o jasnowłosym.

- Znalazłem cię.- Powiedział wchodząc go kuchni. Wystarczyła chwila nieuwagi by ten wyczuł jej czakrę. Westchną patrząc na swojego mistrza i zajął miejsce przy dziewczynce. - Zignoruje fakt, że uciekłaś, a sensei zataił miejsce twojego pobytu, jeśli powiesz dlaczego to zrobiłaś.

- A kto powiedział, że uciekłam. Wybrałam się na wycieczkę, zostawiłam kartkę, że wrócę za kilka dni. - Kartkę, a raczej liść przypięty kunajem do drzwi domu kage z napisem "Jeszcze tu wrócę~ Yuko". Dziewczynka miała... niefortunny dobór słów, ale niebieskooki tego nie skomentował. - Liść był zbyt mały by napisać wyjaśnienia, po za tym miał wskazać dokąd idę. Wioska liścia=liść, to chyba oczywiste, prawda?

-...- Naruto z rezygnacją uderzył głową w stół, a Kakashi zaśmiał się cicho. Tak, ta mała zdecydowanie była zabawną istotą.

###

Uzumaki wraz z resztą swojej drużyny szedł na pole treningowe, gdzie mieli się spotkać z Kakashi'm w sprawię nagłej i nie mogącej czekać, mimo, że i oni i Hatake byli spóźnieni już godzinę. Gdy minęli zakręt przed ich oczami pojawił się niecodzienny widok. Wnuczek Hokage szarpał się z nienizanym im przeciwnikiem. Sasuke i Naruto zareagowali niemalże natychmiast. Konohamaru był radosnym i psotnym dzieckiem, nie pałał on do Naruto nienawiścią, a nawet można było uznać, że go lubi. Syn Minato uważał, że to jedna z tych osób które były warte poświęcenia jego ojca, choć młodego Sarutobi'ego nie było jeszcze wtedy na świecie.

- Zostaw chłopca i przedstaw się. - Rozkazał Sasuke, Haruno ustawiła się za nimi wyjmując swoją broń. Wiedziała, że w razie problemów jej zadaniem jest zabranie stąd Konohamaru i poinformowanie ich sensei'a. Jako, że Hatake lubił "pracę zespołową" drużyna siódma przećwiczyła większość możliwych sytuacji w których współpraca była wymagana, byli więc przygotowani i na tą indywidualność.

Napastnik uśmiechną się lekceważąco podnosząc chłopca za włosy. To był jego błąd, Sasuke nie wahał się celując w jego szyje. Odziany w czarny strój przeciwnik odskoczył puszczając brązowowłosego. To była szansa dla Sakury, pobiegła na przód stając przed chłopcem, Naruto stał tuż obok niej, by umożliwić jej wycofane się. Dziewczyna stająca za nim wydawała się znudzona zaistniałą sytuacją, mało obchodziły ją poczynania towarzysza, bądź byłą pewna, że ten wygra potyczkę.

Może jeszcze niedawno byłby do tego zdolny, ale Sasuke przez widowisko, którego zasadniczo nie pamiętał, jakie zagwarantował mu w furii Naruto, przebudził Sharingana. Nie potrafił jeszcze kontrolować go tak dobrze, jak Hatake, ale samo posiadanie go dawało mu przewagę. "oko, które odzwierciedla serce", sam Sasuke nie wiedział, dlaczego przebudził się teraz, co takiego się wydarzyło? Dlaczego ma dziurę w pamięci? Odgonił myśli, był przygotowany na prawdziwą walkę.

- Kankurō, Temari. - Napastnik podskoczył słysząc znajomy, groźny głos. Za nimi stał czerwonowłosy chłopak, w miej więcej ich wieku.

- Kim jesteś?!- Zapytał krzycząc Naruto, czuł od niego znajomą energię, moc, ale i gorycz z niej płynącą. Był taki jak On, był jinchūriki. Nie krył tego, obnosił się czakrą swojego Bijū wykorzystując ją jako tarczę przed ludźmi.

Dobra taktyka dla tych, którzy chcą skończyć samotni. Naruto nie chciał.

- Jestem Sabaku no Gaara, a to moje rodzeństwo, a zarazem drużyna, jesteśmy tu by uczestniczyć w egzaminie na Chūnina. - Już wiedzieli po co ich sensei zarządził spotkanie. - Nie chcemy kłopotów, Kankurō...

Pod wzrokiem swojego brata, Kankurō pochylił głowę w kierunku drużyny siódmej i wraz z swoim rodzeństwem odeszli. Naruto czuł na sobie wzrok Gaary dopóki ten nie znikną za zakrętem. Zapewne, gdyby Kurama był przy nim, mogli by nawiązać ciekawą rozmowę która była by dla Uzumaki'ego nie zbyt korzystna.

- Tak po prostu to zostawimy?- Zapytała Sakura, Sasuke zmarszczył brwi dalej patrząc na zakręt za którym zniknęli.

- Ta przytłaczająca moc...- Wydaje mi się, że już kiedyś czułem coś podobnego... - Chodźmy stąd, lepiej będzie powiadomić o incydencie Kakashi'ego.

~1259-słów~

GłupekWhere stories live. Discover now