rozdział piąty

282 30 27
                                    

betty

Przed spotkaniem z Reggie'm byłam zestresowana. Bałam się jego reakcji na moje pytania i on sam mnie trochę przerażał. Jeśli to on maczał palce w morderstwie Veronici, będzie wiedział gdy zacznę myszkować. Dlatego oprócz Jughead'a, o tym spotkaniu wiedziała także Donna. Dzięki temu czułam się trochę bezpieczniej, ale wciąż byłam okropnie zestresowana. Nie byłam w stanie nic przełknąć i miałam nadzieję, że jogurt który zjadłam rano, zapewni mi energię. Musiałam również bardziej się wystroić, by ułatwić mi wyciąganie czegokolwiek od tego mężczyzny. Najchętniej poszłabym tam w zwykłych spodniach i koszulce, niestety śledztwo wymagało czegoś więcej.

-Jak wyglądam? - Zapytałam, odwracając się do Donny, która leżała na moim łóżku. Wygładziłam dół mojej czerwonej, zwiewnej sukienki we wzorki, którą zdecydowałam dzisiaj założyć. Nie chciałam odsłaniać za dużo biorąc pod uwagę, że to zwykły lunch w Pop's, ale wszyscy wiedzieli, że Reggie to kobieciarz i krótko mówiąc takie rzeczy na niego działają. Posiłek z Mantle'm nie był nigdy na liście moich marzeń, ale wszystko dla Veronici.
- Świetnie. - Odpowiedziała dziewczyna. - Betts, będę siedzieć kilka stolików od was i pilnie was obserwować. Poza tym, będziemy w miejscu publicznym i nic ci nie grozi. - Posłała mi pocieszający uśmiech. Westchnęłam i odwróciłam się w stronę lusterka. Wyglądałam całkiem nieźle jak na mnie i tylko sięgnęłam po błyszczyk, by podkreślić czymś moje usta.
- Chodź Donnie. - Sięgnęłam po moją torebkę i schowałam do niej telefon. - Musimy już się zbierać jeśli chcemy wyjść na wiarygodne. Przecież Betty Cooper zawsze jest przed czasem. - Mrugnęłam do niej i wyszłam z pokoju.

Wysiadłam z samochodu i ściągnęłam z twarzy okulary przeciwsłoneczne. Pomimo jesiennej pory, było tu bardzo ciepło. Razem z Donną weszliśmy do baru i rozejrzałam się po wnętrzu. Na szczęście Reggie jeszcze tu nie przyszedł, więc spokojnie zajęłam miejsce. Miałam jeszcze chwilę by przejrzeć moje notatki. Gdy usłyszałam dźwięk dzwonka przy drzwiach, szybko schowałam swój telefon i odwróciłam się za siebie. Mantle nigdy mi się nie podobał, ale teraz wyglądał jeszcze gorzej niż za czasów liceum. Mimo tego, że tak jak ja miał 25 lat, bardzo się postarzył. Każdy ma takiego wujka, który na siłę chce udawać wyluzowanego i młodzieżowego. Właśnie tak wyglądał Reggie ze swoją rozpiętą koszulą w kwiaty i złotym łańcuchu na szyi. Wzięłam głęboki wdech i wzięłam się za śledztwo.

jughead

Obserwowanie wschodu słońca zaliczało się do jednych z najbardziej uspokajających i inspirujących rzeczy których doświadczyłem. Nigdy nie wstawałem tak wcześnie by móc go zobaczyć, ale dzisiaj nie mogłem spać. Ta cała sytuacja spędzała mi sen z powiek i żyłem tylko i wyłącznie dzięki kofeinie. Od zawsze byłem nocną sową - do wczesnych porannych godzin potrafiłem siedzieć z książką, lub pisać coś swojego. Takim sposobem budziłem się w południe i opuszczanie łóżka przed 9 graniczyło z cudem.

Opierałem się o barierkę balkonu i wpatrywałem w widok przede mną. Ciemny las, którym otoczona była posiadłość mojej rodziny przerażał mnie, ale zarazem wywoływał ciepłe wspomnienia dzieciństwa. To tam razem z Veronicą graliśmy w różne zabawy, a gdy dorosłem, tam czytałem i pisałem. Przyjemna woń lasu od zawsze pomagała mi się skoncentrować i wyciszyć umysł.

Gdy słońce już całkowicie wzeszło, postanowiłem wyjść z pokoju i udać się do kuchni, gdyż mój brzuch domagał się jedzenia, a gdy jestem głodny automatycznie mam zły humor.

Już na korytarzu było słychać dźwięki muzyki klasycznej dochodzące z salonu. Oznaczało to, że Hermione już nie śpi i najpewniej coś czyta, albo pracuje. Nie lubiła ona skocznych, wesołych piosenek. Uważała, że muzyka liczy się dopiero wtedy, gdy niesie za sobą głębsze przesłanie. Nigdy nie rozumiałem co głębokiego jest w zwykłych dźwiękach bez słów, ale z wiekiem odkryłem, że to niezły sposób na uspokojenie.

Tak jak myślałem, zastałem moją macochę siedzącą na kanapie przed kominkiem i wertującą książkę. Śmierć Veronici odbiła się na niej jeszcze gorzej niż na innych i cieszyłem się, że zajmuje czymś myśli i próbuje ruszyć do przodu.

Nie chciałem jej przeszkadzać, więc cicho przemieściłem się do kuchni i zrobiłem sobie tosty aka jedyną potrawę,którą umiem wykonać bez spalenia całego budynku. Wziąłem kolejną filiżankę z kawą i razem z moim jedzeniem wróciliśmy do mojej jaskini. Musiałem obmyślić plan jak wyciągnąć cokolwiek z rudego. Nie należy on do najmądrzejszych istot, więc gdy będę mu zadawał nie konkretne pytania, boję się, że nie rozumie o co mi chodzi.

Ja i Archie mieliśmy skomplikowaną relację. Niegdyś nasi ojcowie byli przyjaciółmi i naturalną rzeczą było to, że ja i Andrews się zakolegujemy. Później, gdy granica pomiędzy Northside a Southside zaczęła się robić bardziej wyraźna nasz kontakt osłabł. Zobaczyliśmy się dopiero w liceum, ale Archie Andrews, złoty chłopak Riverdale nie zwracał na mnie uwagi. Wszyscy widzieli, że po śmierci Freda, rudowłosy zaczął się staczać. Najpierw stracił Andrews Construtcions, które było w jego rodzinie od kilku pokoleń, a następnie wylewali go z każdej innej pracy którą dostał. Słyszałem, że dorabiał grając na gitarze na różnych festynach, i czasem na ławce w parku. Było mi go trochę żal, bo widać było, że cały czas żyje marzeniami, po które nie odważył się sięgnąć.

Po moim cudownym śniadaniu wziąłem szybki prysznic i wyciągnąłem z garażu swój motocykl. Zrobiłem szybki przystanek w Pop's i moim oczom rzuciła się Cooper rozmawiająca z Reggie'm. Ciekawe czy coś z tego wyjdzie, czy znowu będziemy w kropce.

Moim jedynym doświadczeniem ze śledztwami było pisanie książek tego typu. Najwyraźniej prawdziwe życie różni się od tego fikcyjnego aż za bardzo.

Zamówiłem burgera i usiadłem przy ladzie baru. Pop zaczął mnie pytać o moje życie w Nowym Jorku. Widać było, że bardzo nie chce wspominać o Veronice i unikał tego tematu jak ognia. Nie dziwiłem się mu. W końcu moja siostra bardzo pomagała z barem i otworzyła swój klub w piwnicy lokalu. Wiedzieli o nim tylko nieliczni, ale to miejsce przynosiło Pop's bardzo duży dochód.

Zamówiłem jeszcze milkshake'a i po jego wypiciu, byłem gotowy by pójść porozmawiać z Andrews'em. Spojrzałem w stronę miejsca Mantle'a i Cooper, ale mężczyzna już poszedł. Betty też szykowała się do wyjścia i pomyślałem, że mogę zamienić z nią kilka słów na temat naszego pierwszego podejrzanego.
- Hej Cooper. - Kobieta wzdrygnęła się słysząc mój głos. Odwróciła się w moją stronę i zmierzyła mnie wzrokiem, który chyba wyżerał mi duszę.
- Jones. - Wycedziła. - Ty nie masz przypadkiem czegoś do zrobienia? - Zapytała zirytowana.
- Mam. - Zgodziłem się. - Ale widziałem, że rozmawiałaś z Reggie'm, więc pomyślałem, że zapytam cię o to, czy dowiedziałaś się czegoś konkretnego.
- Ustaliliśmy, że jutro się spotkamy i pogadamy o naszych wywiadach. Więc jakbyś mógł zejść mi z drogi. Śpieszę się, bo w odróżnieniu do ciebie mam pracę. - Już chciałem jej czymś odpowiedzieć, ale kobieta wyminęła mnie i wsiadła do swojego samochodu. Pokręciłem głową i wsiadłem na swój motocykl. Czas na pogawędkę z rudym.

Dom rodziny Andrews wcale się nie zmienił. Nadal był utrzymywany w tym uroczym, niewinnym stylu. W sumie taka była cała rodzina Archie'go. Pomimo rozwodu jego rodziców, nadal wychowywali go w miłości i z szacunkiem. Można by powiedzieć, że Fred był ideałem ojca. Zawsze troszczył się o syna i jego przyjaciół i nikt nigdy na niego nie narzekał.

Z zawahaniem zapukałem do drzwi i czekałem na odpowiedź. Otworzył mi Archie Andrews, niegdyś gwiazdka Riverdale, teraz zawiedziony przez życie mężczyzna. Jego włosy były dłuższe niż ostatnio, a jego brodę zdobił zarost. Miał na sobie białą koszulkę na ramiączkach i dość zniszczone granatowe szorty.
- Jughead? - Zmarszczył swoje krzaczaste brwi. - Co ty tu robisz?
- Hej Archie. - Przywitałem się z nim. - Przyszedłem pogadać. 

hold me down | bughead fanficWhere stories live. Discover now