15

133 8 0
                                    

Pov Kurt Hummel

Byliśmy właśnie na Sylwestrze w mieszkaniu w Bushwick. Dziwnie jest mi przyznać, że to już nie było moje mieszkanie. Byli wszyscy z McKinley, więc atmosfera była cudowna. Na początku jedliśmy obiadokolacje i byłem zdziwiony, że Rachel niczego nie zepsuła.

- Wiedzieliście, że Kurt miał myśli samobójcze? - zapytał Blaine z przejęciem, gdy akurat piłem, co sprawiło, że się prawie zakrztusiłem. Nikt o tym nie wiedział, oprócz Mercedes, której najbardziej ufałem. Nawet mój tata nic nie wiedział.

- Co? - zdziwiła się głośno Rachel - Kurt, dlaczego nic nie mówiłeś? - złapała się teatralnie za serce. Uwielbiała dramatyzować.

- W zasadzie mi powiedział - powiedziała ciemnoskóra dziewczyna

- Nie ważne. Możemy o tym nie rozmawiać? - próbowałem zmienić temat, ale nie za bardzo mi się to udało

- Kurt to jest ważne - powiedział mój brat - Wiesz ile corocznie jest samobójstw spowodowanych nieleczoną depresją.

- Dlaczego o tym zacząłeś? - zapytałem z wyrzutem mojego chłopaka, a on spojrzał na mnie przepraszająco

- Nie wiedziałem, że nic im nie mówiłeś - przyznał szczerze

- Nawet mój tata o niczym nie wiedział - szepnąłem, żeby nikt oprócz niego tego nie usłyszał.

- Dobra - uderzyła w stół Latynoska - Chociaż uwielbiam, jak uwaga nie kręci się wokół Rachel, to możemy zmienić temat? Lady Lips najwyraźniej miała powody, żeby wam o tym nie mówić, więc dajcie mu spokój. - Chyba po raz pierwszy w życiu doświadczyłem bezinteresownego zachowania Santany i cieszyłem się, że chciała mi pomóc.

- Ale byłeś z tym u psychologa? - zapytał Azjata, a ja nie wiedziałem, co odpowiedzieć

- Ma już umówioną wizytę na nowy rok - powiedział Blaine, a ja byłem zaskoczony, bo o niczym nie wiedziałem

- BLAINE! - powiedziałem głośno z wyrzutami. Nie lubiłem niespodzianek, a szczególnie takich

- Sam byś tam nigdy nie poszedł - przewrócił oczami - Wiem, bo gdyby tak nie było zrobiłbyś to już dawno temu. I nie próbuj udawać, że to nieprawda. - po prostu się wyciszyłem po tych słowach.

Nie miałem ochoty kłócić się z chłopakiem przy wszystkich i chciałem po prostu zakończyć temat. Kochałem Blaine'a, ale niepotrzebnie w ogóle zaczynał ten temat. Jako, że tę imprezę organizowała Rachel, to nie mogło się obyć bez karaoke. Gdy to jeszcze ja pomagałem w organizacji zawsze musiałem jej wyperswadować karaoke z głowy. Nie dlatego, że mi to przeszkadzało, ale wiedziałem, że na przykład Santana nie przepada za tego typu rozrywką.

- Zaśpiewaj ze mną duet - poprosił już odrobinę wstawiony Blaine, podając mi do ręki mikrofon.

Byłem na niego dalej byłem trochę zły za to, że poruszył pewnego rodzaju mój temat tabu. Nie czekał na moją odpowiedź, tylko gdy wziąłem od niego mikrofon od razu pociągnął mnie za rękę na przygotowaną wcześniej przez Berry „scenę”. Wybrał na laptopie piosenkę, którą od razu poznałem, bo była to jedna z naszych ulubionych piosenek „Perfect” od P!NK. Postanowiłem, że nie będę już psuć sobie i innym humoru, więc zaśpiewałem z nim. Po piosence poszedłem na parkiet, żeby potańczyć z Mercedes i Tiną, a do Blaine'a przyłączyła się pijana już Rachel, która pod wpływem alkoholu podrywała wszystkich chłopaków. Nawet ja miałem okazję kiedyś doświadczyć jej zalotów. Śpiewali „Don't you want me” i za każdym razem, gdy się odwracałem w ich stronę dziewczyna była uwieszona na jego ramieniu i widziałem, że Blaine nie wiedział, jak sobie z nią poradzić. Gotowała się we mnie lekko krew, ale jak to się mówi „Przedstawienie musi trwać”. Po wszystkim Anderson z lekkim obrzydzeniem i strachem oddał Żydówkę w objęcia Finna, a sam przyszedł do mnie.

One More Order || Klaine Where stories live. Discover now