8

169 11 0
                                    

Pov Blaine Anderson

Siedzieliśmy z Kurt'em w restauracji na randce, ale od jakiegoś czasu nikt nic nie powiedziałam, tylko obserwując się nawzajem w ciszy.

- Coś ukrywasz - powiedzieliśmy razem, co wywołało u nas śmiech

- Ty pierwszy powiedz, co ci chodzi po głowie - powiedział do mnie chłopak, stukając nerwowo w blat stołu.

- Dostałem zaproszenie na casting do musicalu - powiedziałem spokojnie, a chłopak od razu się uśmiechnął

- Bardzo ci gratuluję - ścisnął szczęśliwy moją dłoń - Jak to się stało? - zapytał podekscytowany

- Podczas jednego z moich występów w Spotlight diner zauważył mnie reżyser musicalu i zapytał się mnie, czy nie chciałbym wziąć udziału w castingu - cały czas się uśmiechałem - To tylko zaproszenie do castingu, ale i tak wiele dla mnie znaczy - wzruszyłem ramionami - A ty co chciałeś mi przekazać? - poprawiłem się na krześle i na niego spojrzałem

- Muszę pojechać na jakiś czas do Ohio. Wszyscy byli członkowie chóru dostali zaproszenie, żeby pomóc się zaadaptować nowym i chciałbym cię zapytać, czy nie chciałbyś pojechać ze mną. - wzruszył ramionami - Poznałbyś moich przyjaciół...

- Znam już twoich przyjaciół - przerwałem mu ze śmiechem

- Tak, ale jako przyjaciel, a nie mój chłopak. - uśmiechnął się - Zobaczyłbyś moją szkołę i może poznałbyś moich rodziców? - ostatnie słowa wypowiedział trochę bardziej wstydliwie i niepewnie

- Oczywiście - powiedziałem niemal natychmiast - Poza tym będę mógł odwiedzić moją mamę - uśmiechnąłem się

- Dlaczego tak dużo mówisz zawsze o swojej mamie, a o twoim ojcu i bracie słyszałem tylko tyle, że ich masz - zapytał podejrzliwie. Unikałem tego tematu, jak ognia i Kurt o tym doskonale wiedział.

- Ponieważ mój ojciec nie wspiera mnie tak, jak twój tata. Gdy mu powiedziałem o mojej orientacji podobno w celu „polepszenia naszej relacji” kazał mi pomóc mu w naprawie samochodu. Nie robił to, bo mnie kochał. Miał nadzieję, że odrobina smaru i „wrócę do normalności”. Że to tylko faza, która mi zaraz przejdzie i, że zaraz powróci jego „normalny” syn. Gdy jednak moja „faza” nie minęła i przyszedłem z przyjacielem do domu powiedział, że dopóki jestem pod jego dachem nie mogę nikogo przyprowadzać do siebie. Dlatego z moją mamą stwierdziliśmy, że przepiszę się do Dalton. - wzruszyłem ramionami, ale to nadal mnie bolało. Wiedziałem, że Kurt nie miał pojęcia, co powiedzieć.

- Idę poprosić o rachunek i zapłacę - wstał - To nie jest odpowiednie miejsce, na rozmowę o tym - przechodząc położył mi dłoń na ramieniu, trzymając ją tam chwilę. Gdy wrócił wyszliśmy z restauracji. Stanęliśmy na boku chodnika naprzeciwko siebie - Chodź tu - objął mnie - Twój ojciec ma rację. Nie jesteś normalny. Jesteś najcudowniejszą osobą na świecie i najbardziej utalentowaną, jaką znam - odsunął się ode mnie i złapał mnie za ręce - Nie chciałbym się umawiać z kimś normalnym, bo takie osoby zazwyczaj są strasznie nudne. - zmarszczył nos

- Poza tym, gdybym był normalny według definicji mojego ojca nasz związek nie miałby szansy bytu - zaśmiałem się lekko.

- Dokładnie - pocałował mnie - Dostałeś prośbę o zjawienie się na przesłuchaniu. Nawet obcy ludzie widzą, że jesteś niesamowity.

- Dziękuję. Kocham cię - znowu go przytuliłem - Za wszystko - westchnąłem, odrywając się od niego

- Też cię kocham i zawsze będę cię wspierać - powiedział z uśmiechem i podał mi dłoń, po czym ruszyliśmy w stronę auta - Mój tata ma warsztat samochodowy. Będzie zadowolony, że macie wspólny temat - zażartował, co wywołało u mnie śmiech

One More Order || Klaine Where stories live. Discover now