Był ciemny jesienny poranek. Fluttershy obudziła się w swoim miękkim łóżku i zaczęła się przeciągać.
- Która godzina? - zapytała Angela, który patrzył na nią swoim obojętnym wzrokiem. Ten tylko wskazał łapką na zegar w kształcie motyla.
- 9.40?! Przecież miałam być już dawno na grzybobraniu z Applejack! - wykrzyknęła przerażona po czym rozległo się pukanie do drzwi. Wyskoczyła z łóżka i błyskawicznie przepłukała wodą swoją zaspaną twarz.
- Oo obudziła się śpiąca królewna, hahaha. - zaśmiała się klacz.
- Wybacz, że nie przyszłam. Miałam wczoraj bardzo dużo pracy przy moich zwierzątkach. - zaczął tłumaczyć się żółty pegaz.
- Daj spokój, idziemy czy nie? - zapytała się Applejack.
- Dobrze to ja tylko zrobię śniadanie dla Angela.
- Ok.
Po trzech minutach przyjaciółki szły już do lasu White Tail Woods.
- Jak uważasz, ile grzybów znajdziemy? - zapytała Fluttershy.
- Ten sezon jest podobno wyjątkowy jeśli chodzi o ilość grzybów, więc znajdziemy napewno kilka pełnych koszyków. - powiedziała Applejack nie kryjąc entuzjazmu.
- Dobrze, idziemy w 20 metrowym odstepępie. Tak znajdziemy o wiele więcej niż ktokolwiek inny! - zarządziła AJ.
Po około 30 minutach marszu oba koszyki Applejack były już pełne po brzegi. Fluttershy miała dopiero jeden kosz.
- Widzę, że prawdziwy z ciebie grzybiarz. Haha - zaśmiał się żółty kucyk.
- Wiem, haha. Która jest godzina? - zapytała Applejack.
- 12.30, a co?
- Ojej ojej! Muszę się zbierać! Obiecałam bratu, że pomogę mu przy zbiorze jabłek! Proszę nie gniewaj się, ale muszę iść. - powiedziała.
- Dobrze, to ja jeszcze troszeczkę pochodzę. - powiedziała Fluttershy.
Około 10 minut później nagle coś spadło na nos Fluttershy.
- Proszę tylko nie to... - powiedziała.
Jednak jej prośba nie została spełniona.W ciągu minuty rozpętała się prawdziwa ulewa. Wiedziała, że nie może się skryć pod drzewem, ponieważ gdyby doszły do ulewy jeszcze pioruny, to taka kryjówka byłaby na równi głupia, jak chodzenie w czasie burzy z parasolem z czubkiem z metalu. Zauważyła nagle wielką jaskinię. Strasznie bała się jaskiń, ale wiedziała, że jeśli do niej nie wejdzie, to będzie cała mokra i najprawdopodobniej się rozchoruje. Weszła do niej z niechęcią i usiadła otrzepując się z wody.
Minęło już 20 minut, a końca deszczu jak nie było tak nie ma. Spojrzała jeszcze raz na wejście do jaskini, po czym aż podskoczyła ze strachu. W wejściu stała czarna smuga z zielonymi oczami. Wiedziała kto to może być i jednocześnie nie wierzyła, że dała się złapać w tak prostą pułapkę.
- Pomocy! Pomocy! - krzyczała rozpaczliwie, wiedząc w głębi siebie, że nikt nie przyjdzie jej z odsieczą.
Smuga zaczęła się zbliżać coraz szybciej i szybciej. Sparaliżowana przez strach Fluttershy nie mogła się ruszyć. Dopiero, gdy obłok był 10 metrów od niej, odzyskała czucie w kopytkach. Rozpoczęła ucieczkę w głąb jaskini. Biegła, szybko wybierając drogę. Lewo, lewo, prawo... Aż trafiła na ślepą uliczkę. Rozpaczliwie szukała jakiejkolwiek drogi ucieczki. Zauważyła jak smuga zbliża się do niej nie ubłaganie.
CITEȘTI
Opętana : Początek (zakończone)
FanfictionAutor tekstu : JSocken Autor okładki : Harper_Wolff ,,Opętana : Początek'' to pierwszy tom drugiej w pełni mojej książki z MLP. Będzie ona o opętanej Fluttershy. W planach mam 2 tomy. Jednak możliwe, że ukaże się również trzeci, który wszystko za...