cz.2 Czyli co się wydarzyło podczas rozgrywki

729 63 82
                                    

Mam nadzieję, że się to jakoś przyjmie :O

~*~

Deidara opadł na trawę i wziął butelkę wody, którą opróżnił w błyskawicznym tempie. Skorpion nie dawał mu ani chwili spokoju, a gdy Kawamoto zostawał przez niego trafiony i szedł w kierunku respa, za każdym razem musiał mu jeszcze na odchodne strzelić w tyłek.

Blondyn ledwo mógł usiedzieć, gdyż zdarzyło się to już sześć razy.

Nie miał pojęcia jakim cudem nie trafił mężczyzny ani razu,a on jego już tyle, że nie mógł tego zliczyć. Przez myśl przeszło mu nawet, że rudzielec mógł oszukiwać, w końcu kulki nie zostawiały po sobie żadnych śladów, a przynajmniej nie na ubraniach, bo siniaki na ciele to już zupełnie inna sprawa.

Kawamoto otarł usta wierzchem dłoni, zakręcił pustą butelkę i wrzucił ją do torby. Założył maskę i kaptur, a następnie truchtem pobiegł w stronę flagi. Starał się skupić na rozgrywce, jednak utrudniało mu to wspomnienie tego, jak rzucił się na organizatora, oraz słowa rudzielca, które odbijały się echem w jego głowie.

Deidara był gejem odkąd tylko pamiętał. Za dzieciaka nigdy nie interesowały go koleżanki z klasy, gdy był trochę starszy, dotarło do niego, że zwraca uwagę na cechy swoich kolegów, które tak naprawdę nie miały dla nich znaczenia - ich fryzury, wygląd, niektórych określał jako ładnych i seksownych, a innych jako odrzucających. Bał się tego i nie rozumiał swoich uczuć, ponieważ w jego rodzinie nie przyjmowało się do wiadomości istnienia czegoś takiego jak homoseksualizm i nie rozmawiano o tym. Jego jedynym źródłem informacji był internet i koledzy z klasy.

Jednak nawet wtedy musiał ukrywać przed rodzicami swoją orientację, a tylko Hidan, Itachi, oraz od dnia dzisiejszego organizator gry znali prawdę.

Deidarze rzadko zdarzało się w kimś zauroczyć tylko ze wzgląd na wygląd, jednak Skorpion wydawał się być chłopakowi tak gorący i seksowny, że wystarczyło jedno spojrzenie, aby serce Kawamoto zaczęło bić szybciej.

Blondyn był zaskoczony, gdy okazało się, że rudzielec nie jest wobec niego obojętny.

Deidara nie miał pojęcia jak mężczyzna tak szybko się zorientował, że ma do niego słabość, ale jedno było pewne - nie zamierzał więcej pozwolić na to, żeby Skorpion wykorzystywał to przeciwko niemu.

Kawamoto wziął głęboki oddech i zaczął się rozglądać w poszukiwaniu najlepszych miejsc, w których mógłby się ukryć, aby zbliżyć się do przeciwnika. Doszedł w końcu do wniosku, że poruszanie się bardziej lewą stroną powinno być dobrą opcją.

Chłopak zaczął powoli iść, co chwilę chowając się za drzewami. W końcu znalazł się blisko miejsca, w którym powinien chować się organizator. Deidara wyjrzał zza drzewa i zmarszczył brwi, gdy okazało się, że rudzielca tam nie ma.

- Uh? Gdzie go wcięło? - Kawamoto podszedł do krzaków i zaczął się rozglądać.

Zupełnie nagle ktoś powalił go na ziemię, a blondyn wydał z siebie okrzyk zaskoczenia.

- No cześć żółtodziobie - Skorpion zdjął kask oraz maskę, następnie to samo zrobił chłopakowi pod nim i uśmiechnął się szeroko. - Czekałem tu na ciebie - wymruczał mu do ucha.

Kawamoto wciągnął głośno powietrze, gdy ciepły oddech mężczyzny połaskotał go po twarzy. Rudzielec siedział na nim okrakiem i nie zapowiadało się na to, że ma zamiar schodzić.

- C-co ty robisz? - wyjąkał Deidara i spojrzał w brązowe oczy Skorpiona, które dziwnie błyszczały.

- Miałeś mnie dorwać,ale coś się strasznie ociągasz, więc postanowiłem wziąć sprawy we własne ręce. Nienawidzę czekać- wyjaśnił.

Mężczyzna zdjął rękawiczkę i pogładził blondyna po policzku. Jego dłoń była zaskakująco gładka, Kawamoto prędzej by je określił dłońmi artysty, niż fanatyka gier typu paintball i ASG. Deidara poczuł przyjemne mrowienie, które zaczęło wędrować coraz niżej i kumulować się w jego kroczu, a to nie uciekło uwadze organizatora, który uśmiechnął się perfidnie.

- No proszę, kto by się spodziewał, że tak niewiele potrzeba, aby cię podniecić...- Skorpion przejechał kciukiem po dolnej wardze chłopaka.

Kawamoto myślał, że zaraz spali się ze wstydu. Nie rozumiał dlaczego jego ciało nagle zrobiło się tak wrażliwe na każdy, nawet najmniejszy dotyk. Zdawał sobie sprawę z tego, że rudzielec ma nad nim pełną kontrolę, był niczym kukiełka w rękach lalkarza.

Ręce mężczyzny powędrowały do zapięcia kamizelki, które znajdowało się z boku. Bez wahania nacisnął przycisk, a następnie zdjął kamizelkę przez głowę Deidary. Chłopak miał pod spodem zwykłą, czarną bluzę z kapturem.

- C-czekaj! - pisnął blondyn, gdy mężczyzna podwinął materiał i odsłonił jego nagi brzuch. - Dlaczego robisz to wszystko?! Skąd wiesz, że wolę facetów, skąd wiesz, że mi się...

Nie zdążył dokończyć zdania, ponieważ Skorpion przycisnął swoje usta do ust Kawamoto. Chłopak wybałuszył oczy, gdy miękkie wargi rudzielca delikatnie go muskały. Przeszył go przyjemny dreszcz i bez zastanowienia zaczął gorączkowo oddawać pieszczotę. Zdarzyło mu się już kiedyś całować z innymi facetami, jednak żaden nie dorastał fanatykowi ASG do pięt.

Mężczyzna w końcu oderwał się od Kawamoto i oblizał usta, podczas gdy Deidara łapał oddech.

- Czuje się urażony, wiesz - powiedział nagle, a blondyn zamrugał, ponieważ nie miał bladego pojęcia o czym mówił Skorpion. - Spotkałem cię już kiedyś w klubie gejowskim. Byłeś schlany w cztery dupy i nie rozmawialiśmy ze sobą, ale widziałem jak na mnie patrzyłeś, a dzisiaj rozpoznałem cię od razu. Patrzyłeś na mnie zupełnie tak, jak wtedy, więc nie mogłem się powstrzymać - wyjaśnił.

Chłopak przez chwilę błądził w odmentach swojej pamięci. Rzeczywiście, jakiś czas temu odwiedził to miejsce wraz z Hidanem, ale był tak pijany, że praktycznie nic z tego dnia nie pamiętał.

- Cóż... Nie wykluczam takiej możliwości...- przyznał. - Ale to nie zmienia faktu, że dobierasz się do mnie w lesie, podczas rozgrywki. Byłeś dla mnie brutalny, mój tyłek ci tego nie wybaczy!

- Nie złość się kotku, to po prostu dosyć nietypowa gra wstępna - zachichotał Skorpion i przesunął palcem po brzuchu chłopaka.

- Chyba nie chcesz mnie tutaj przelecieć...? - twarz Deidary była czerwona niczym dojrzały pomidor.

- Oczywiście, że nie, nie jestem aż tak głupi, ani napalony - nachylił się i cmoknął Kawamoto w czoło. - Chciałem ci tylko dać jasno do zrozumienia, że jestem tobą zainteresowany i chętnie bym się z tobą umówił...

- A nie mogłeś mi tego, bo ja wiem, po prostu powiedzieć? - blondyn przekrzywił głowę.

- Mogłem,ale chyba przyznasz, że tak było znacznie ciekawej - Skorpion do niego mrugnął.

Rudzielec przesunął palcem po wypukłości w spodniach chłopaka, który wydał z siebie cichy jęk, a następnie wstał z niego i jak gdyby nigdy nic, założył maskę oraz kask. Kawamoto zamrugał, nie spodziewał się, że mężczyzna przerwie w takim momencie. Był zły i szczęśliwy jednocześnie - z jednej strony bardzo przystojny facet go całował i obmacywał, a z drugiej zupełnie nagle przerwał pieszczoty i zostawił go w potrzebie.

- Oi, czekaj! - zerwał się na równe nogi i spojrzał na odchodzącego mężczyznę. - Jak się nazywasz? - zapytał.

- Sasori Akasuna - odparł, zatrzymując się na chwilę. - A ty?

- Deidara Kawamoto - blondyn uśmiechnął się i próbując zignorować niemały problem w jego spodniach, założył maskę, wziął karabin i ruszył w stronę respa.

Strzelaj kotku || SasoDei||Where stories live. Discover now