prolog

84 6 0
                                    

Ten dzień zdecydowanie zapowiadał się cudownie, a dla Jongdae wprost idealnie

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Ten dzień zdecydowanie zapowiadał się cudownie, a dla Jongdae wprost idealnie. Od samego ranka gorące promienie pięknie świecącego słońca oświetlały zaspaną twarz chłopaka, która o poranku przypominała bardziej oblicze uroczego aniołka, a delikatny, przyjemny wietrzyk targał jego ciemne, pachnące szamponem kosmyki włosów. Czuł, jak na myśl o tym wielkim, ważnym dniu serce wali mu w piersi, szeroki uśmiech ciśnie się na usta, a wszystkie obawy przyćmiewa radość na nadchodzący, cudowny tydzień w gorącej Wenecji.

Od dawna nie uśmiechał się tak szczerze jak teraz.

Nucił pod nosem tekst swojej ulubionej piosenki, wciągając na siebie luźne, wygodne alladynki w zabawny, kolorowy wzór pasków w stylu boho. Śpiewając sobie dobrze, a wręcz bardzo dobrze znaną mu melodię, skierował się do łazienki w celu dalszego przygotowania do podróży, na samą myśl której jego żołądek wywijał koziołki z podekscytowania.

Bo tak. To dzisiaj. Już dzisiaj wyjeżdżał do Włoszech na cały tydzień. Calutkie siedem dni odpoczynku i wylegiwania się na słońcu z kartką i ołówkiem w ręku. Pełno inspiracji, nowego jedzenia i spokoju.

Chwycił w dłoń swoją ulubioną, miętową pastę do zębów, szczoteczkę i z głową w chmurach wycisnął jedno na drugie. Jak zwykle dał za dużo i część pasty zdążyła już spaść do zlewu, gdzie zmyła ją kapiąca z kranu woda.

Wrócił do swojej sypialni. Na stosie ubrań odnalazł wzrokiem wybraną wcześniej koszulę. Jedną ręką wciąż szorując zęby, chwycił za materiał, który po chwili na siebie narzucił i wrócił do łazienki.

Dopiero stojąc przed dużym, podłużnym lustrem na korytarzu zdał sobie sprawę, że jest to koszula, którą tak często zabierała jego była dziewczyna, Min Soo.

Mimowolnie jego twarz przesłonił grymas, a uśmiech znacznie zmalał.

- To...to tylko zwykła koszula - mruknął cicho, patrząc swojemu odbiciu prosto w oczy - Nic nie znaczący kawałek materiału - opuszkami palców przejechał po koszuli.

W jego bujnej wyobraźni zamkniętego w ciele dorosłego dziecka wciąż nią pachniała, a gdy zapiął górne guziki ubrania, jego serce zaczęło bić niemal tak samo szybko, jak kiedyś, ale w momencie, gdy ją z siebie zdejmował. Także w ich starym mieszkaniu; ich.

Ładna, czarna o gładkim, cienkim materiale, całkiem wygodna. Zazwyczaj otulała spocone ramiona dziewczyny, po namiętnej, gorącej i długiej nocy z Chenem. Wtedy chłopak zastawał ją o poranku palącą kolejnego z rzędu peta i z filiżanką parującej kawy w ręku.

„ - Znowu kawa? - zaśmiał się jasnowłosy, gdy przyczłapał do zaspanej dziewczyny na balkon.

Tamta jedynie mruknęła coś niewyraźnie pod nosem i z zamkniętymi oczkami otuliła ramionkami starszego. Uśmiechnął się sam do siebie, dłonią przejeżdżając po rozczochranych, ciemnych włosach Soo, które w nieładzie uroczo opadały na twarzyczkę jej dziewczyny.

Morning Coffee [Kim Jongdae]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz