Rozdział 9

653 18 0
                                    

Wszyscy byli zajęci pakowaniem się do przeprowadzki, a moją głowę zaprzątała jedna rzecz- kim jest dla mnie Jasper? A kim ja jestem dla niego? Jazz opiekuje się mną i ciągle powtarza, że mnie kocha, ale nie jesteśmy ze sobą. Nim pogłębiłam się w tych myślach usłyszałam ciche pukanie i w drzwiach ujrzałam Julliettę.
-mogę wejść?- spytała pokazując głową na karton
-jasne, nawet się nie zaczęłam pakować, a Tobie jak idzie?- odsunęłam wszystko z łóżka żeby mogła spocząć
-dobrze, ale chciałam zapytać Cię o coś- wstała i podeszła do okna żeby po chwili obrócić się w moją stronę -zauważyłam, że różnimy się od nich. Posiadamy minimum dwa dary, biegamy szybciej niż oni, możemy jeść zwykłe jedzenie, ale też i pić krew chociaż nie potrzebujemy tego i co najważniejsze możemy upodabniać się do człowieka.
-Jull... My nie jesteśmy zwykłymi wampirami. Jak mogłaś zobaczyć Cullenowie, Volturii i inne wampiry sporo się różnią od nas. Nasz ród jednak jest bardzo potężny. Jesteśmy dużo szybsi, silniejszy i co najważniejsze nieśmiertelni. Cullenów i Volturii  można zgładzić skręcając kark i spalić, a nas niczym nie zabijesz.Jeśli chcesz później opowiem Ci o nas.
-Jull, Lea zejdźcie na dół!- usłyszeliśmy Carlisle'a. Jego głośny ton oznaczał, że zawitał do nas człowiek.
-Już idziemy!- dziewczynka chyba też to zrozumiała bo odkrzyknęła.
Wychodząc z pokoju spojrzałyśmy na siebie wzrokiem oznaczający zmierzenie się ze śmiertelnikiem. Schodząc nie wiedziałam co się wydarzy i jak to na mnie wpłynie. Kiedy usiadłam koło Jaspera wszyscy wysyłali mi smutne spojrzenia. Kiedy Carlisle wrócił szła za nim jakaś postać prowadząca małą dziewczynkę. 

Przeznaczona JasperaWhere stories live. Discover now